Ludzie
Odnośnie niechęci i sympatii ludzkich mieszkańców Imperium do innych ras i ludzi z okolicznych królestw polecam artykuł "Trep" opublikowany w wydanej przez Portal kampanii "Władca Zimy", poniżej krótki cytat:
"...święcie wierzy w duchy, co nocą po lesie buszują, że w wilku demon zaklęty siedzi, co w zimie się budzi i ludzi pożerać mu każe, w to, że czarownicy włosy trza obciąć, żeby nie czarowała, że elfy dzieci z kołysek wykradają i gardziołka im podrzynają, niewiniątkom i że córki karczmarzy istnieją tylko po to, żeby w stodole dupy dawać. Z drugiej stronie trep święcie wierzy w Imperium, w to, iż jest wybranym przez bogów miejscem, że poza jego granicami, może oprócz Norski i Kisleva, sami sodomici, przez baby z psami poczynani, że bretonniec samym swoim cieniem kala ziemię, po której stąpa, że marienburgcom dla ich własnego dobra należałoby lać w gardła roztopiony ołów, zdrajcom parszywym, psim wiadomo czym trącany. Trep wierzy, że dobry pan Sigmar czeka na niego, aż przez bramę Morra przejdzie i da mu nagrodę za wierną służbę."
Ponadto, zależnie od prowincji, mogą występować słabsze lub silniejsze tarcia pomiędzy ludźmi i przedstawicielami innych ras.
Na przykład w Stirlandzie i Averlandzie niziołki będą niezbyt mili widzianymi gośćmi. A to ze względu na Edykt Imperatora Ludwiga Grubego, który z części ziem obu prowincji stworzył Zgromadzenia. Zresztą jak pisze w "Dziedzictwie Sigmara" w jednej z tych prowincji istnieje święto, w czasie którego dzieci , chcąc dobrać się do słodyczy, kijami rozbijają kukłę niziołka.
Krasnoludy niemal wszędzie cieszą się co najmniej umiarkowaną sympatią, a to ze względu na sojusz pomiędzy ludźmi i krasnoludami, zawarty przez Sigmara i króla Kurgana. Jednak sympatia ta szybko maleje, gdy interesy przedstawicieli obu ras stają się sprzeczne.
Elfy, jak wszystko co niezrozumiałe, darzone są mieszaniną nieufności, strachu i pogardy. A wśród krążących pomiędzy ludźmi opowieści więcej jest zmyślonych mitów niż prawdy.
Z drugiej strony, bardzo często ludzkie sympatie zmieniają się pod wpływem konkretnych sytuacji: możliwość wzbogacenia, awansu czy zyskania większej mocy, nie raz były powodem zamieszek na tle rasowym.
Krasnoludy
Krasnoludy nienawidzą goblinoidów. Wynika to z wielowiekowych wojen toczonych przez obie rasy. Krasnoludy nie są w stanie zapomnieć krzywd (przypominanych przy każdej większej uroczystości) doznanych z rąk zielonoskórych: upadków twierdz, śmierci przodków, itd.
Elfy darzą niechęcią, co oznacza, że będą względem nich złośliwe, chamskie i nieuprzejme - na swój uroczy krasnoludzki sposób. Ponadto uważają rasę ostrouchych za zniewieściałych arogantów paktujących z demonami - bo w jaki inny sposób te... mogłyby posługiwać się magią. Ale przy tym wszystkim, mając w pamięci wojnę, która wyniszczyła obie rasy, nie będą atakować elfów.
A czy ktoś wie co było powodem Wojny o Brodę? Podobno krasnoludzkie karawany zostały zaatakowane przez elfy - przynajmniej tak twierdził ocalały Khazad. W odwecie krasnoludy zaatakowały osadę Leśnych Elfów. Elfy odpowiedziały kontratakiem... I tak dalej... Problem w tym, że elfy które zaatakowały karawanę krasnoludów, to były Mroczne Elfy, którym udało się w ten sposób sprowokować krwawą, wspominaną do dziś wojnę.
Elfy
Elfy gardzą innymi rasami, tak jak my nie szanujemy much, czy innych insektów. Bo tym właśnie dla elfów są ludzie, żyją krótko, niszczą wszystko co wpadnie im w ręce i śmierdzą. Krasnoludy są niewiele lepsze, a niziołki - zabawne, ale niema z nich żadnego pożytku. Elfy są rasą zupełnie odmienną od ludzi, żyją inaczej i myślą inaczej.
W Warhammerze rasizm istnieje, ale czy ktoś w ogóle zdaje sobie z tego sprawę. Przecież w Imperium co chwila wybuchają jakieś zamieszki czy wojny pomiędzy sąsiednimi prowincjami, więc czy śmierć kilku nieludzi ma jakieś znaczenie? Szczególnie gdy można na tym zarobić?
Ten problem jest starszy niż Imperium, które zresztą istnieje tylko dlatego, że niechęć obywateli Imperium do siebie na wzajem jest słabsza, niż niechęć do wszystkich pozostałych... No może jeszcze dlatego, że w chwilach wielkiego zagrożenia zawsze pojawiał się ktoś, kto potrafił pogodzić sprzeczne interesy i ocalić Lenno Sigmara.