Ba, palcami, jak palcami - powieszą mnie na suchej gałęzi.
Ok, oczywiście, że piszę w pismach mainstreamowych, choć mainstream to teraz telewizja jest, a nie gazeta.
Cóż, tak się w Polsce porobiło - moim zdaniem na szczęście - że więcej u nas wydaje się komiksów ambitnych, a trykociarze poszli w odstawkę. Bo o trykociarzach w "Przekroju" nie mógłbym, a i też nie chciałbym pisać. Nie ten target.
I kolejny paradoks. Nie-mainstreamowe komiksy w Polsce mają szansę dotrzeć do szerszego grona czytelników niż trykociarze.
Widzisz, dla mnie termin "graphic novel" zobowiązuje do czegoś. A że amerykańcy dają sobie, go gdzieś tam w tytule - toż to chwyt marketingowy. Nic więcej. Nie ma to nic wspólnego z pierwotną ideą.