Absolutnie: "Po pierwsze, powielasz jakiś mit o złotym wieku, kiedy to kultura wysoka zdominowała kulturę masowa (...)"
O żadnej dominacji (a tym samym powielaniu jakichkolwiek mitów) nie mogło być mowy. Po prostu zapaść w komiksie polskim tworzonym dla przysłowiowych ludzi była tak znaczna, że zwolennicy estetyki zionowej (znacznie łatwiejszej w produkcji niż pełnowymiarowe utwory komiksowe) wydawali się łatwiej dostrzegalni. Może z tego względu uroiło im się, że stanowią główny nurt rodzimego komiksu. Niewykluczone, że część czytelników nawet w to uwierzyła.
Wybrałes dziwny sposób pisania polegający na przypisywaniu głupoty i złych intencji ludziom, których nie lubisz, tak, jakbyś sam już ostrzył buty, żeby kopać innych w jaja.
Ziny istnieją na całym świecie i na całym świecie ich sytuacja jest podobna: niewielkie naklady, wierna publiczność. Człowiek wydający fanzin na pewno nie wyobraża sobie, że stanowi główny nurt, bo ma świadomość, że sprzedaje 200 egzemplarzy, gdy w tym samym czasie "Thorgala" sprzedaje się 20000 tysięcy. I gwarantuję ci, że nawet gdyby wszystkich 200 czytelników danego zina uwierzyło, że reprezentuje on główny nurt rodzimego komiksu, to pójście na dowolną imprezę komiksową i zobaczenie, czym komiksowa brać naprawdę się rajcuje, natychmiast by im to złudzenie rozwiało.
Problemem nie są ani ludzie wierni wybranemu sposobowi tworzenia komiksów, ani wierni im czytelnicy. Oskarżać ich o to, że pozostają wierni temu, co kochają, to jak oskarżać własną żonę, że nie daje d... wszystkim dokoła.
W swoim czasie Jacek Michalski rysował komiks o polskim superbohaterze _ Muskulator czy jakoś tak. Publikował go w zinie i dzisiaj nikt go nie pamięta, a Michalski rysuje komiksy o Bydgoszczy.
Piotr Kowalski rysował komiks Gail. Drukował go Egmont i dziś Kowalski pracuje dla amerykańskich wydawnictw. Ty jednak przypisujesz jakąs demoniczną siłę sprawczą zinom, a w dodatku pamiętasz, że w tych zinach były tylko komiksy źle narysowane i źle napisane.
Moim zdaniem, coś jest nie tak, zarówno z Twoją pamięcią, jak i z Twoją zdolnością logicznego rozumowania.
Co do "Exclamation" to nie będę się wypowiadał, bo nie czytałem jeszcze tego tytułu.
Wedle mojego rozeznania, "Exclamation" jest zinem i ma wszystkie cechy produkcji zinowej, z małym zasięgiem wlącznie.
Znam natomiast całkiem już sporo polskich tytułów, które można określić mianem nie tyle silących się na "ambitność" co solidnie zrealizowanych, bez ciągot ku szeroko pojmowanej hermetyzacji.
Też znam i dziwię się takim krytykom jak Tomasz Nowak, że wypisuje takie pierdoły i zwalcza wyimaginowanych wrogów, zamiast je chwalić i promować, i w ten sposób przyczyniać się do ich sukcesu, którego im jak najszczerzej życzę i do którego się przyczyniam kupując owe produkcje, czego - jak podejrzewam - komiksowa brać, skupiona na zagranicznych produkcjach i czekaniu na lepsze czasy, wcale nie robi.