Primo: klaniam sie jako nowy. Tu, bom nie znalazl wydzielonego po to forum.
Secundo: i czytalem, i w telewizorni lat temu kilka ujrzalem informacje na temat czernienia zbroi. O ile pamiec nie zawodzi, to Nadolski to nawet eksperymentalnie potwierdzil. Otoz na goraco wcierano w blachy specyfik, ktorego jednym ze skladnikow bylo sproszkowane konskie kopyto. Proces smierdzacy przerazliwie, ale efekt pono trwaly.
Z mojej skromnej wiedzy wynika, ze blach nie malowano (przynajmniej nie byla to technika powszechnie stosowana), choc obilo mi sie o uszy cos o XV-wiecznych, krzyzackich, 'seryjnie' produkowanych kapalinach, na ktorych reliktach odkryto slady farby.
Stosowano natomiast szeroko pokrywanie blach tkanina (chodzi mi o 'tapicerke' ;), nie o tuniki etc.), a te malowano. Zbroja 'biala', czyli z blach nieokrytych, upowszechnila sie dopiero w XV wieku.
Tertio: do Koortshacka: termin 'miecz poltorareczny' istnieje i ma sie dobrze, tak, jak przedmiot, ktory opisuje.
W polskich pracach faktycznie bastardow nie wyroznia sie sposrod innych mieczy. Zareczam, ze jest inaczej w literaturze anglosaskiej. Wynika to pewnikiem z odmiennosci rozwoju miecza w Zachodniej (Anglia, Francja, Hiszpania, Wlochy) i Wschodniej (Niemcy, Skandynawia, Polska) Europie.
Drogi rozeszly sie pod koniec XIV wieku. Chuderlaki zza Renu pozostaly przy krotszej wersji miecza, zdecydowanie jednorecznej, z ktorej wyewoluowal rapier. Nam i naszym sasiadom krzepy w lapie nie braklo, totez miecze sie wydluzaly, aby sprostac coraz lepszej zbroi. Na tyle lekkie, ze mozna bylo walczyc jednoracz, lecz na tyle ciezkie, ze sprawniej to szlo oburacz - co umozliwiala przedluzona rekojesc.
O umiarkowanej wygodzie stosowania tego oreza poza bitwa posrednio swiadczy fakt duzej popularnosci kordow itp. w naszych okolicach, uzywanych jako bron podrozna.