bez ściemy uwielbiam Zbuntowanego Anioła.
mocna rzecz, chuba dwa razy widziałem (z pewnymi lukami). gdyby nie kiszne zakońćzenie i beznadziejny amant, o byłby idealny serial.
gęsta atmosfera niczym klimat w Argentynie - duszno od wątków, intryg, utrat pamięci, zdrad, randek, wypadków, przekretów, interesów, nieslubnych dzieci. miazdząca postac szofera rockiego i jego zioma - ogrodnika. cudowna Milli i te wybory Miss Millenium w co drugim odcinku. to bylo to. i jezyk HISZPAŃSKI (vamos Milli, vamos
)
pamietam jak smigałem z plazy w Egipcie o 11 i z basenu na Węgrzech o 17 żeby tylko nie przepuscic kolejenj porcji uczuc, rozczarowan i wielkich nadzieji. sygnał tv4 docierał wszedzie.
cudo. bez sciemy.