To się dyskusja rozwineła
Co do sprawy łuku ----> należy tutaj zaznaczyć, że o ile w starożytności ostrzał z broni strzeleckiej mógł być mało efektywny, to wraz z postępem w tej dziedzinie, słonie stały się coraz wrażliwsze. Dlaczego? Bo postęp w dziedzinie opancerzenia wymógł zwiększenie siły uzbrojenia. Dlatego mamy kusze, długie łuki, łuki refleksyjne, broń palną w końcu.
Broń która przebija metalowe zbroje, jest w stanie zranić słonia.
Warto tutaj zaznaczyć, że nie mówimy o pojedyńczych ranach, ale o dziesiątkach strzał pakowanych w Duży, Wolny, Cel.
Osobiście nie chciałbym być też na miejscu kogoś kto tym słoniem kieruje, kiedy strzelcy obiorą sobie słonie na cel.
Nie dość, że nie wróże mu zbyt długiego życia, to warto by się zastanowić nad tym, jak reaguje słoń na dziesiątki ran. Skoro koń sprawia problemy w okiełznaniu się dorosłemu mężczyźnie, to co dopiero słoń. Zresztą załóżmy, że taki słoń dobiegnie do lini nieprzyjaciela, zrobi tam przysłowiowy "kipisz". Ale czy będzie w stanie przeżyć poniesione rany, nie dość, że od strzelców, to jeszcze od róznego rodzaju broni do walki wręcz? To już nie tylko piki falangi, czy włócznie i krótkie miecze legionów. Mówimy o świecie, gdzie dobrze dowodzona piechota jest w stanie zatrzymać rozpędzoną jazdę. Gdzie armie mają doświadzczenie w w zabijaniu wielkich bestii, gdzie - chcąc, nie chcąc - musiały sobie wyrobić pewne taktyki skuteczne przy tego rodzaju zagrożeniu.
Wątpie by słonie były w stanie przetrzymac wiecej niż jedno takie starcie. Przy horrendalnych kosztach poniesionych na wystawienie ich do boju, to dosyć słaby wynik, nieprawdaż? Do tego jeszcze wszelkie ich wady, które sprawiły, że średniowieczni europejczycy, nie używali ich na polach bitew.
dużo krzywdy takiemu bydlakowi nie wyrządzi-szczególnie w obliczu "spasionych" kalibrow jakie używa się obecnie do polowania na duże zwierzęta-.44 wzwyż mają raczej większą siłe rażenia od łuku, nawet "długiego")
Zabić słonia mozna nawet klasycznym 5.56, o 7.62 nie wspominając. Duży kaliber pocisków na grubą zwierzynę, nie bierze się z tego, iż muszą mieć one aż tak potężną nadwyżkę mocy by przebić się przez tuszę i ranić organy wewnętrzne. One po prostu zostały stworzone, by ranione zwierze umierało od jednego strzału. I to bynajmniej nie od jakiegoś "chirurgicznego" strzału w żywotne organy. To potrafiłby nawet 7.62 czy 5.56 z odpowiedniej odległości. Chodzi tu o szok spowodowany wejściem tak pokaźnego pocisku z tak dużą szybkościa, co przykłada się na energię "oddawaną" celowi. Owszem jak walniesz w nogę to efekt - chociaż niezaprzeczalnie bolesny - śmiertelny nie będzie, ale już okolice "korpusu", o głowie nie wspomniawszy...
Sądzisz, że eksterminacja słoni w Afryce przebiegała za pomocą tak zwanych "snajperek", których kaliber zawstydza słynną "półcalówkę"? Na filmach to może tak wygląda. Tam jak pada hasło "myśliwy" to widzimy faceta ze sztucerem. Wracamy jednak do rzeczywistości.
W Afryce "myśliwy" najczęsciej pewnie posiadał broń system Kałasznikowa, lub FN FAL. Nie polował sam, ale w grupach. A słoń jak miał przerąbane bez względu na to, co posiadał afrykańczyk, tak nadal miał przerąbane
drugo-nie widze problemu w obicu słonia tapicerką bojową tak jak konia-skoro konie dźwigały kropierze z elementami metalowymi, to słoń tym bardziej nie powinien miec problemu, co roziwązuje definitywnie problem łuków, i w sporej części kusz.
Eee, a wiesz, że im większe zwierze tym więcej trzeba na ten "kropierz" wydać, a i tak większa powierzchnia ciała będzie nieosłonięta? Cały czas większe koszty widzę... A wystarczyłoby wydać to na działa, tak modne ostanimi czasy w Imperium. Słonie się przy nich chowają w gęstym indyjskim lesie
przeżyłby ekscentrycznego elektora który sprowadził sobie szwadron pachydermów, jak sądzę, a z równie ekscentrycznym diukiem jakiegoś tileańskiego miasta-państwa juz zupełnie by nie miał problemu.
Z jednym się zgodzę - jakiś ekscentryczny diuk tileańskiego miasta państwa mógłby taką ambicję mieć. Mógłby ją nawet zrealizować. W wymiarze powiedzmy jednego - dwóch słoni.
Ale elektor w Imperium? W tym Imperium, gdzie ciągle trzeba opłacać armie, zaciężne oddziały, gdzie bunty chłopskie to codzienność, klimat zimny to i z roli wydzierać trzeba plony... To nie je świat z bajki. Tutaj pieniądze są o "być lub nie być". Nikt nie wydaje sobie ich lekką ręką. A już w szczególności na coś, co było efektywne kilka wieków wstecz, ale teraz oprócz widowiskowości niewiele wnosi. A kosztować nie przestaje.
świat Warhammera przeżył dodanie do niego zyrokopterów, czołgów parowych i Ogrzych królestw, a także zmianę slannów w Magów-kapłanów miast-piramid.
Dla kogo przeżył, dla tego przeżył, ja nadal hołubię 1 edycję, gdzie nie starano się zachować komatybilności z WFB. Tak więc żyrokoptery, czołg parowy, państwowość Ogrów to dobre dla "hamerykańskich fantastów". Ciekaw jestem, czy tam to tak spokojnie fani "łykneli", szczerze powiedziawszy...
Ryceros ----> przeczytaj proszę całą dyskusję. Nie wątpię, że słoń to wyjątkowo twardy przeciwnik. Zwróć jednak uwagę na uwagi o kosztach jego utrzymania, wadach taktycznych i o niemożnościach przystosowania go do wymogów aktualnej wojny. My nie dyskutujemy o tym, że sprawdziły się w czasie Rzymian, czy wyprawy Aleksandra. Świat poszedł kilka kroków naprzód, a słoń został w tyle i pancerza z uranu nie dostał. Nie jest szybszy, nie jest zwrotniejszy, nie jest bardziej ekonomiczny. Silny i wytrzymały jest nadal. Pytanie tylko, czy na tyle, by ktoś stwierdził, że opłaca się na nie łożyć. Pytanie jest o tyle zasadne, że mówimy przecież o Imperium, które narażone jest na naprawdę wiele kosztów. A skarb państwa jest jaki jest.