kiedyś człowiek młody i głupi był, wzdychał do plakatów z michaelem jacksonem a szczytem romantyzmu był pocałunek w świetle księżyca w czasie burzy na skraju przepaści w czasie jazdy na galopujących koniach :P
przyznaję sie bez bicia, że dla biednej emo-samotnej szyszki Coehlo był bardzo odpowiedni w pewnym momencie (tak, kiedyś myślałam, że jestem wrażliwą, milutką mięciuutką szyszeczką. przeszło mi) Przeczytałam parę książek pod rząd i tak w połowie rozpędu poczułam dyskomfort psychiczny, który pogłębiał się w miarę czytania. nie lubię, kiedy ktoś ciągle pisze o tym samym (ot, choćby jak uwielbiany przez masy Wharton). nie lubię, kiedy nie można nawet pisnąć, że sie ksiązka nie podobała, żeby zaraz nie dostać etykietki ignoranta. nie lubię bezkrytycyzmu. a już najbardziej nie lubię, kiedy ktoś owija krowi placek w sreberko i każe się zachwycać.