Ja też, po prawdzie, bardzo często mam ochotę napisać (i niekiedy piszę) tylko o tym co niezaprzeczalnie jest w komiksach Szyłaka, a nie o tym, co udało mi się znaleźć i odkryć. Bo ich lektura często przypomina brnięcie przez "semantyczne" pole minowe i często mi się zdarza nadepnąć na jedną i PIERRRDDDUT! wpadłem. Nie o to chodziło, źle, nie rozumiesz. Wiem, że wikłanie się w polemikę może czasem się źle skończyć, dlatego łatwiej poprzestać na małym, niz wychylać się poza szereg.
Pisanie streszczenia to jednak insza inszość. Ale to przecież "Aleja komiksu".
A sens pisania recenzji? Egzemplarz recenzencki, jak domniemuje.