W istocie Staśku, miałam o tym napisać, ale wróciłam średnio przytomna [tzw. biba w akademiku
] i dopiero teraz to czynię.
Wczoraj odbyło się spotkanie. Od początku mówiłam sobie, że jeśli uda się nas zebrać chociaż z połowę, to będzie dobrze. I... było
Naprawdę jestem zadowolona, mam nadzieję, że inni również - pozdrawiam i pochwalam wszystkich, którzy przyszli, a ci, którzy nie przyszli... niech się dowiedzą, co stracili
Początek był bardzo zabawny - podchodzi do nas człowiek i przedstawia się jako Michał. Podchodzi następny i przedstawia się jako Michał. Przychodzi Pizystrat, który też jest Michałem. Aż żal, że the-one'a nie było
Ponieważ Mecenasika śladu nie było widać, poszliśmy w pięć osób w stronę Starówki, gdzie próbowaliśmy usiąść pod jednymi parasolami - niestety nie mieściliśmy się
- pod drugimi, gdzie na przesadnie zwanym menu były gołe baby, ale że gołe, to i cena piwa 12 zł - w końcu poszliśmy do... "Pana Michała" [przy tej ilości Michałów trudno było znaleźć lepsze miejsce], konkretnie do piwnicy pod tymże.
Siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy. Pragnę tutaj poinformować, że chociaż zapewne nie znacie tego człowieka z forum [Pizystrata też z forum można nie znać, ale z WM2006 pamiętacie na pewno, miał w bandzie WH takiego wardoga-dalmatyńczyka
], że jeden z Michałów dołączył do nas całkiem niespodzianie, gdyż nie pisał, że przyjdzie, a mimo to przyszedł. Cieszymy się bardzo z tego i jesteśmy dumni
Niedługo po odejściu Pizystrata dołączył do nas Mecenasik, z czego jesteśmy podwójnie zadowoleni, bo mogliśmy go potem wykorzystać komunikacyjnie
"Ustalenia" [o ile to nie za wielkie słowo] są następujące:
1. Każdy rozejrzy się za stałym miejscem - z naciskiem na słowo "stałe" - do grania. W tej chwili najbardziej prawdopodobnym, ale też najbardziej tymczasowym rozwiązaniem jest sklep Morion, jakby nie patrzeć, nikt tam nie będzie się czepiał posępnych zbirów i złej kobiety, ma to też te zalety, że z komunikacją miejską nie ma problemów [wiecie, Białołęcki Ośrodek Kultury jest ok, tylko dojazd na Van Gogha nie bardzo...], gdyż autobusów w tamtą stronę jeździ multum. Dalej - nietymczasowe i prawdopodobne są też nasze dawne miejsca katuszy, znaczy licea, konkretnie moje i Bolsa [Elektoralna, stacja metra Ratusz] i Pizystrata [stacja metra Politechnika], ponieważ jak napisałam, są blisko najszybszego środka komunikacji miejskiej, jakim jest metro. Ośrodki kultury byłyby ok, jedynie problem jest taki, że powinno być to miejsce w miarę w centrum, a akurat w najbardziej centralnym WOKu są buraki, dla których elitarnych gustów artystycznych figurki są czymś na kształt pomyłki :/. W każdym razie działania zostały zainicjowane i myślę, że może w przyszłym tygodniu będzie cokolwiek wiadomo... chociażby wstępnie. W każdym razie JA zamierzam zadziałać.
2. Magiczne słowo "klub" nie padło w dyskusji, jednak było również kwestią omawianą
A propos samej organizacji pogadamy, gdy już znajdziemy przytulny kąt. Ostatecznie to, że Warszawa nie ma klubu [nie mówię o battlowcach którzy po godzinach zajmują się Mordheimem] Mordheimowego, jest hańbą i hańbę zmyć z siebie trzeba. Najlepiej krwią przeciwnika
3. Możliwe, że do Lublina pojedzie nas więcej... liczę na silną reprezentację Warszawy na Dragonie, mam nadzieję, że się nie przeliczę
Dziękujemy:
MK
MT
Pizystratowi
Mecenasikowi
Bolsowi
i mnie
za przybycie.
Datę następnego spotkania ustalimy wkrótce, acz następny tydzień jest Wielki [wiem, że nie dla wszystkich, niemniej jednak nawet niewierni mieszkający z rodzicami muszą hołdować tradycjom], więc mogą być problemy. Ale niczego nie przekreślamy, zobaczymy, jakie będą możliwości i chęci, a także preferencje żon przeszłych, teraźniejszych i przyszłych.
Pozdrawiam!