O swoim stosunku do komiksów i ich filmowych wersji nie będę się wyrażała, gdyż stali Czytelnicy doskonale wiedzą, że tej twórczości nie cierpię. Ale też nie o moje cierpienia tu idzie, tylko o rzetelną, uczciwą opinię na temat tego, co obejrzałam na srebrnym ekranie.
"Nie o moje cierpienia tu idzie". Jezu, co za styl!
A obejrzałam film starannie zrobiony i wielce widowiskowy. Z tych właśnie względów "X-MEN 2" w konfrontacji z innymi tego typu filmami wypada bardzo korzystnie. Jest po prostu lepszy i ciekawszy. O walorach intelektualnych "X-MENA" trudno mi cokolwiek napisać, gdyż takowych w tym filmie nie ma. Ja przynajmniej ich nie dostrzegłam. Niemniej jestem święcie przekonana, że widzowie gustujący w tego typu produkcjach, a szczególnie fani i wielbiciele
X-Mena, wyjdą z kina zadowoleni czy wręcz zachwyceni.
Pytanie: gdzie Beata dostała
tę robotę, bo teksty na takim poziomie nie kwalifikują się do publikacji. "O walorach intelektualnych X-MENA trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo takowych w tym filmie nie ma. Ja przynajmniej ich nie dostrzegłam". Przykro mi, że nie dostrzegła, ale takie wypowiedzi padają z ust mojej sąsiadki, kiedy jej pokazuję włoski gore: "nie ma tu nic intelektualnego". A może coś jednak jest? Beata nie widzi walorów, ale też nie napisała, co w tym filmie jest głupie, więc można przypuszczać, że faktycznie go nie widziała.Taka recenzja nie daje żadnego, nawet negatywnego pojęcia o filmie, i znam 13-latków piszących lepiej.
To już nie kwestia tego, czy się lubi komiksy czy nie, ale etyki. Ktoś, kto zna składnię ledwie na poziomie podstawowym, nie nadaje się na dziennikarza, a zwłaszcza recenzenta - bo tutaj trzeba być szczególnie twórczym, opisywać nie tylko to co się widzi, ale też to, co jest ukryte "między wierszami". Pani Beata nie umie ani tego ani tego.