Autor Wątek: List do Angory  (Przeczytany 7011 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Błendny Komboj

List do Angory
« Odpowiedź #15 dnia: Maj 31, 2003, 04:20:05 pm »
Cytat: "beata"
O swoim stosunku do komiksów i ich filmowych wersji nie będę się wyrażała, gdyż stali Czytelnicy doskonale wiedzą, że tej twórczości nie cierpię. Ale też nie o moje cierpienia tu idzie, tylko o rzetelną, uczciwą opinię na temat tego, co obejrzałam na srebrnym ekranie.

"Nie o moje cierpienia tu idzie". Jezu, co za styl!
 
Cytat: "beata"
A obejrzałam film starannie zrobiony i wielce widowiskowy. Z tych właśnie względów "X-MEN 2" w konfrontacji z innymi tego typu filmami wypada bardzo korzystnie. Jest po prostu lepszy i ciekawszy. O walorach intelektualnych "X-MENA" trudno mi cokolwiek napisać, gdyż takowych w tym filmie nie ma. Ja przynajmniej ich nie dostrzegłam. Niemniej jestem święcie przekonana, że widzowie gustujący w tego typu produkcjach, a szczególnie fani i wielbiciele
X-Mena, wyjdą z kina zadowoleni czy wręcz zachwyceni.

Pytanie: gdzie Beata dostała
 tę robotę, bo teksty na takim poziomie nie kwalifikują się do publikacji. "O walorach intelektualnych X-MENA trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo takowych w tym filmie nie ma. Ja przynajmniej ich nie dostrzegłam". Przykro mi, że nie dostrzegła, ale takie wypowiedzi padają z ust mojej sąsiadki, kiedy jej pokazuję włoski gore: "nie ma tu nic intelektualnego". A może coś jednak jest? Beata nie widzi walorów, ale też nie napisała, co w tym filmie jest głupie, więc można przypuszczać, że faktycznie go nie widziała.Taka recenzja nie daje żadnego, nawet negatywnego pojęcia o filmie, i znam 13-latków piszących lepiej.
To już nie kwestia tego, czy się lubi komiksy czy nie, ale etyki. Ktoś, kto zna składnię ledwie na poziomie podstawowym, nie nadaje się na dziennikarza, a zwłaszcza recenzenta - bo tutaj trzeba być szczególnie twórczym, opisywać nie tylko to co się widzi, ale też to, co jest ukryte "między wierszami". Pani Beata nie umie ani tego ani tego.
Lord of the Rings" is a piece of crap.

Offline graves

List do Angory
« Odpowiedź #16 dnia: Maj 31, 2003, 05:38:37 pm »
Raaany jak mogłeś nad wypowiedzią pani Beaty umieścić "graves napisał:" -tego to ci niewybaczę :twisted:
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

Offline Błendny Komboj

List do Angory
« Odpowiedź #17 dnia: Czerwiec 01, 2003, 04:45:26 pm »
Poprawiłem wyluzuj  :wink:
Lord of the Rings" is a piece of crap.

Offline graves

List do Angory
« Odpowiedź #18 dnia: Czerwiec 01, 2003, 05:14:19 pm »
Dziękuję  8)  :wink:
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

Offline Spajder

List do Angory
« Odpowiedź #19 dnia: Czerwiec 01, 2003, 05:23:45 pm »
Ciekawe, choć w sumie nie byłem zachwycony tym filmem, to pamiętam, że 99,9% recenzentów pisze, jakich to dopatrzył się w nich metafor do rasizmu, antysemityzmu itd.

A tak przy okazji, w filmie wystąpiło kilkoro głównych bohaterów. Czy ów recenzentka to zauważyła?
ruga Mutująca Teczka ruszyła - www.nstm.w8w.pl

http://www.nowaps.za.pl

Offline Błendny Komboj

List do Angory
« Odpowiedź #20 dnia: Czerwiec 01, 2003, 06:06:18 pm »
Metafory co do rasizmu to w wypadku "X-Men" nie nowina, bo w końcu są oni mutantami, odmieńcami, muszą się ukrywać i takie tam. Poza tym przynamniej jeden z nich jest Żydem  :D
Lord of the Rings" is a piece of crap.

Offline Spajder

List do Angory
« Odpowiedź #21 dnia: Czerwiec 01, 2003, 07:36:22 pm »
Tyle, że w tym filmie ma to głębszy charakter.

Tam nawet biały, czarny, żyd, czy chociażby pobożny niemiec może być mutantem. Czyli jest to taka mniejszość do kwadratu  :)
ruga Mutująca Teczka ruszyła - www.nstm.w8w.pl

http://www.nowaps.za.pl

Gaston

  • Gość
List do Angory
« Odpowiedź #22 dnia: Czerwiec 03, 2003, 10:15:58 am »
Czytałem kiedyś "Angorę" i zapamiętałem panią Beatę Klaps (klapsa to ona powinna dostać w wiecie co) z recenzji filmu o Asteriksie. Najpierw napisała recenzję filmu, który widziała w kinie z synkiem (nota bene nie był nim tak oczarowany, jak ona, bo uważał, że to profanacja), a kilka miesięcy później puściła tę recenzję jeszcze raz nie zmieniając ani słowa, sugerując, że obejrzała go na wideo. Ha, ha... Mam te numery do dziś.

 

anything