Bisze, to bisze, Batman to Batman. To, ze lubię biszy i lgeneralnie wolę taką stylistykę zupełnie nie oznacza, że będę tę stylistykę pochwalać zawsze i wszędzie.
Mogę być wielbicielką czekolady, ale nie będę przecież jej dodawać do pizzy. I choćbym nie wiem, jak czekoladę lubiła, czekolada to czekolada, pizza to pizza - obie potrawy lubię, i choć wolę czekoladę - pizzę też zjem. Bez czekolady, jeśli można.
A Batman to moja miłość z dzieciństwa i jedyny superbohater, który ma na stałe miejsce w moim panteonie ulubieńców, którego choćby najbiszniejsi biszaści nie wygonią.
Co do mangi japaneskiej i Batmana - obawiam się, ze masz rację. Japończykom wybitnie nie wychodzi rysowanie "na zachodnią modłę" - albo wychodzi sztuczne, albo udziwnione. Niech lepiej się trzymają z dala. Eksperyment poobserwuję, oczywiście, ale oglądnie typowego shounena z Batmanem w roli głównej chyba mi nie przejdzie przez oczy. A na pewno się będę dziwnie czuła.