Oj, musiałem poprosić autochtonów, żeby mi samochód pchnęli - rok temu. Aż tak go w sumie nie wyładowałem zakupami, a jednak odpalić kurde nie chciał.... Ale za to wjazd (od Łodzi strony) był prosty jak scenariusz Ennisa i nie musiałem kluczyć po mieście. A teraz gdzie będzie?