Autor Wątek: Will Eisner  (Przeczytany 31682 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline yurek1

Will Eisner
« Odpowiedź #15 dnia: Styczeń 28, 2008, 08:45:42 pm »
kilka zebranych opowieści o NY, rzecz jasna.  ;)
moim zdaniem lepsze niż Umowa, chociaż po prawdzie daleki jestem od stopniowania tych dwóch genialnych zbiorów. najciekawszy jest The Building - przejmująca historia budynku i jego ludzi. zdecydowanie trzeba mieć, chociaż tak, jak w przypadku Umowy, najpełniej smakuje Eisner w oryginale - ten język ulicy!
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline Blacksad

Will Eisner
« Odpowiedź #16 dnia: Luty 13, 2008, 02:54:22 pm »
Z opóźnieniem - dzięki yurek1 :)
Chrzań się, Smirnov

N.N.

  • Gość
Will Eisner
« Odpowiedź #17 dnia: Luty 13, 2008, 11:49:18 pm »
Cytat: "Blacksad"
Troszkę OT - bo nie "Umowy z Bogiem" dotyczyć to będzie...

No bo tak: "Umowa..." to dla mnie komiks roku 2007. Więc oczywiste, że zapowiadany "New York" Eisnera to najbardziej przeze mnie oczekiwany komiks roku 2008.
I mam pytanie, bo na pewno ktoś się już z nim zapoznał w oryginale - co to jest?


Jak już pisałem, "umowa z Bogiem" to rzecz złozona z trzech komiiksow, które lepiej czytać osobno. "nY" to też skladak - moim zdaniem słabszy niż "umowa", ale to ciągle Eisner, co oznacza, że jest to komiks bardzo dobry.

Offline yurek1

Will Eisner
« Odpowiedź #18 dnia: Luty 16, 2008, 02:33:10 pm »
dosłownie kilka chwil temu skończyłem Life, In Pictures, które składa się z trzech wcześniej osobno wydanych historii ( The Name Of The Game, The Dreamer i To The Heart Of The Storm) plus dwóch krótszych opowieści. wszystkie są stricte autobiograficzne i wszystkie równie wciągające, najbardziej chyba The Name Of The Game. warto przeczytać, a dla fana Eisnera to rzecz obowiązkowa. szkoda tylko, że to ostatni tom z tej serii, bo wydanie jest doskonałe.
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline Blacksad

Will Eisner
« Odpowiedź #19 dnia: Kwiecień 01, 2008, 02:08:06 pm »
Troszkę mnie rozczarował "Nowy Jork", ale to pewnie kwestia tych cholernych rozbuchanych oczekiwań po genialnej "Umowie...".
Zbyt wiele krótkich, jednoplanszowych historii. Ja wiem, że one budują to uczucie chaosu, co dzień obecne w Big Apple. Wiele wydarzeń na raz, historie dziejące się na każdym rogu i w każdym wagonie metro, w rezydencjach i w slumsach... Ale po prostu większość z nich pozostaje niespointowana, nie wybrzmiewa - a jako odbiorca komiksu poza obrazkami "z życia miasta" chciałbym historii, opowieści, w które wplecione są te obyczajowe obrazki. Tutaj są one często podmiotem, a nie tłem, gdzie powinno moim zdaniem być ich miejsce. To, co wcześniej, dotyczy tomików "Nowy Jork" i "Notatki o ludziach z miasta". Bo już "Budynek" i "Niewidzialni ludzie" to znów ten Eisner, którego odkryłem dla siebie przy "Umowie z Bogiem" - snujący żywe opowieści z wyrazistymi postaciami, nie przekraczający granicy moralizatorstwa, stojący na rozdrożu śmiechu i łez.

Acha, i czyżby Egmont do tego stopnia nie miał wiary w ten tytuł, że musiał ozdobić go na okładce nazwiskiem Gaimana - autora wstępu? Jakieś to niepotrzebne mi się wydaje.
Chrzań się, Smirnov

Offline donTomaszek

Will Eisner
« Odpowiedź #20 dnia: Kwiecień 01, 2008, 02:31:55 pm »
Cytat: "Blacksad"
Troszkę Acha, i czyżby Egmont do tego stopnia nie miał wiary w ten tytuł, że musiał ozdobić go na okładce nazwiskiem Gaimana - autora wstępu? Jakieś to niepotrzebne mi się wydaje.


Zaszkodzic, nie zaszkodzi, a zapewne pomoze ( :?: ) w sprzedazy.
Ale rzeczywiscie - niepotrzebne to.
Sometimes I'd like to get my hands on God...

Offline graves

Will Eisner
« Odpowiedź #21 dnia: Kwiecień 01, 2008, 05:18:54 pm »
Cytat: "Blacksad"
Troszkę Acha, i czyżby Egmont do tego stopnia nie miał wiary w ten tytuł, że musiał ozdobić go na okładce nazwiskiem Gaimana - autora wstępu? Jakieś to niepotrzebne mi się wydaje.

Tak samo jak w oryginale, bez żadnej różnicy, Funky ;)
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

Offline Rork

Will Eisner
« Odpowiedź #22 dnia: Kwiecień 01, 2008, 05:19:40 pm »
Mnie to już całkiem ten Gaiman mierzi ! Biorąc album do ręki mam złe skojarzenia – ble !

Sam NY jest ciekawa pozycją, ale na pewno należy do tych dzieł, które trzeba przeczytać kilka razy, aby w pełni docenić jego wartość i odkryć zawartą w nim głębię. Faktem jest, że te początkowe krótkie historyjki (podobnie jak Blacksad) odebrałem jakoś bez większych emocji a nawet poczułem w pewnym momencie zmęczenie i rozczarowanie. Jednak czytanie komiksu „na raty” dobrze mi zrobiło i z czasem nawet te krótkie formy zaczęły mnie cieszyć. Dalsze opowiadania są już typową klasyką :)
Jedno, co mnie uderzyło to powtórzenie „historyki” ze strony 155 o ile pamiętam jest ona również w Umowie z Bogiem – no chyba, że coś pomieszałem a nie chce mi się za bardzo sprawdzać. Podsumowując o ile przypadła komuś do gustu „Umowa…” to nie powinien się rozczarować.

Offline Blacksad

Will Eisner
« Odpowiedź #23 dnia: Kwiecień 01, 2008, 07:06:25 pm »
Cytat: "graves"
Cytat: "Blacksad"
Troszkę Acha, i czyżby Egmont do tego stopnia nie miał wiary w ten tytuł, że musiał ozdobić go na okładce nazwiskiem Gaimana - autora wstępu? Jakieś to niepotrzebne mi się wydaje.

Tak samo jak w oryginale, bez żadnej różnicy, Funky ;)


Ach, więc te macki sięgają głębiej, niż do egmontowskiego działu promocji i reklamy...  :)
Chrzań się, Smirnov

Offline Gre

Will Eisner
« Odpowiedź #24 dnia: Kwiecień 05, 2008, 12:27:28 am »
Nowy York od poczatku do konca był dla mnie wybitna lektura.
Od poczatkowych krótkich historyjek które moim zdaniem sa potwierdzeniem niezwykłej wrazliwosci i przede wszystkim wyobrazni autora po dłuzsze historie ludzi z krwi i kosci.
Były to dla mnie chwile naprawde niesamowite,Eisner naprwde jest MISTRZEM:)

Gre, mam prośbę - zmień swój podpis w profilu. Jeśli chcesz, żeby był taki hmmm... intensywny, to go wykropkuj. Staramy się nie przeklinać - tak w wypowiedziach jak w profilach. Dzięki. Blacksad

Offline Dembol_

Will Eisner
« Odpowiedź #25 dnia: Kwiecień 05, 2008, 06:05:06 pm »
Kolejny bardzo dobry komiks Eisnera. Świetnie uchwycił klimat wielkiego miasta i ludzi w nim żyjących. Masa celnych obserwacji, historie przekazują dużo uniwersalnych prawd. Niestety część historii jest słaba albo sprawia wrażenie braku pointy (chyba, że to ja nie zrozumiałem:). Dalej niesamowicie podoba mi się klimat komiksów Eisnera, klimat takiej "prawdziwej Ameryki".

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Odp: Will Eisner
« Odpowiedź #26 dnia: Luty 23, 2009, 07:33:42 pm »
"Nowy Jork" spodobał mi się bardziej od "Umowy z Bogiem". Większa różnorodność, większa pomysłowość, więcej niuansów, więcej obserwacji... Wrażenie zostało nieco popsute przez "Śmiertelny bój", czyli ostatnią opowieść. Poziom zidiocenia matki Hermana jest po prostu niewiarygodny – najpierw go informuje, że odłączyli gaz, po czym po jego wyjściu chce sfingować próbę samobójstwa wkładając głowę do gazowego piekarnika... No ludzie! :roll: I potem ten motyw ze świeczką i ulatniającym się jak na zawołanie gazem... Takie deus ex machina nie powinno się zdarzyć Eisnerowi.
Niemniej, proszę o więcej Eisnera. 

Offline yurek1

Odp: Will Eisner
« Odpowiedź #27 dnia: Maj 15, 2009, 07:48:05 am »
właśnie skończyłem czytać dość ciekawą biografię Eisnera - A Spirited Life - pióra Boba Andelmana. na pewno nie jest to rzecz, która zadowoli każdego. z dwóch powodów.
po pierwsze, książka w 90% skupia się na życiu prywatnym Eisnera, na jego życiu zawodowym, na kontaktach ze środowiskiem, na perypetiach jego studia itd. w 10% mamy tu omówienie dorobku w tym sensie, że potraktowana została analitycznie zawartość dzieł. dla części czytelników to prawdopodobnie za mało, ponieważ ci, których interesuje, dajmy na to, Spirit, nie znajdą szczegółowego opisu poszczególnych epizodów, ani nawet nie poczytają sobie, jak doszło do ich powstania. zamiast tego mamy coś w rodzaju potężnego eseju "Spirit na tle świata komiksów lat 30., 40. i 50.". mówiąc inaczej, więcej tu informacji o zakulisowych rozgrywkach, więcej anegdot, więcej personalnych powiązań niż analizy dokonań. dla jednych to dobrze, dla drugich źle. jedni woleliby poczytać o tym, kto, gdzie i dlaczego w Spiricie (dla nich jest Will Eisner Companion), inni lubią wniknąć w życie prywatne bohatera.
po drugie, ta wnikliwość autora momentami jest jednak przesadna. nieco zbyt wiele tu szczegółów, nazwisk i wydarzeń. co przeciętnego czytelnika, a nawet fana Eisnera (którym jestem, dlatego sięgnąłem po tę biografię) interesuje, co takiego dokonali, i czego NIE dokonali jego uczniowie? jest tu taki fragment, w którym Andelman rozprawia, jak potoczyła się kariera poszczególnych słuchaczy Eisnera, przy czym pisze też o tych, którym się nie udało. moim zdaniem szkoda na to czasu. plusem za to jest bardzo wnikliwe potraktowanie okresu między Spiritem a przeróżnymi jego revivalami i początkiem "powieści graficznych" a la Eisner. poraża, jaki ogrom dorobku dźwigał Eisner.
krótko: tytuł wart lektury, aczkolwiek z dystansem i momentami selektywnie. warto sięgnąć, zwłaszcza, że na tfaw do kupienia dosłownie za grosze.
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline l_d

Odp: Will Eisner
« Odpowiedź #28 dnia: Lipiec 18, 2009, 05:16:02 pm »
Czy ktoś miał jeszcze, poza yurekiem1 jakiś kontakt z 'Życiem w obrazkach' ? "Umowa z Bogiem" bardzo mi się podobała, ale już "Nowy York" mniej i obawiam się tendencji spadkowej.

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Odp: Will Eisner
« Odpowiedź #29 dnia: Sierpień 01, 2009, 01:10:57 pm »
"Spirit. Najlepsze opowieści" – absolutne zaskoczenie in plus. Spodziewałem się komiksowej ramotki, a tymczasem otrzymałem rzecz magiczną. Tutaj jest już Eisner, którego znam z dwóch wcześniejszych opasłych tomów Egmontu, a jego pochylanie się nad człowiekiem nie jest tak natarczywe i momentami drażniące, jak w słynnych "graphic novels". Przede wszystkim jednak w "Spiricie" zachwyca duch komiksowości i duch tamtych, tak odległych już, czasów. Doprawdy, w trakcie czytania na zmianę setnie się bawiłem i popadałem w melancholię. Mieszanka, która czasami dobrze robi... :)