bez urazy, Loomis jest swietny, ale wyraznie uczy nie tyle anatomii, co anatomii rysowanej przez Loomisa (podobnie jak pan na B, nazwiska nie pamietam). To jest bardzo nacechowane jego stylem.
W ogole nauka anatomii tylko i wylacznie na podstawie ksiazki chyba nie jest mozliwa i potrzebny jest rysunek z modela. fotki jako referki tez spoko, tylko ze obiektyw znieksztalca obraz i cialo widziane "z oczu" a sfotografowane, to dwie rozne rzeczy (przynajmniej dla mnie).
Zgadzam się bez dwóch zdań, Loomis uczy rysowania "Loomisem".
To oczywiście banał, ale powyższe zdanie daje się zastosować do każdego rysownika. Ten ma tę włąściwość cenną że rysuje przejrzyście i nie ma kłopotów z anatomią. Pana na B nie znam niestety
Fajnie jest patrzeć na ręce różnym ludziom (z naciskiem na "różnych"), i lepiej chyba jednak żeby to były rysunki czy malunki niż fotografie, fotografia w jakiś tajemniczy sposób spłaszcza obraz. A już np. "podlinkowane" nieco wyżej obdarte ze skóry osobniki w 3D mają poprzestawiane stawy, co pewnie wynika z natury tegoż "3D", niewiemnieznamsię.
Żywy człowiek do rysowania to luxus absolutny. Zwłąszcza taki co nie jęczy po kwadransie że chce siku/do domu/dokądkolwiek bo ma dość i wystarczy.
Ja też nie czuję się anatomicznym autorytetem. Znalazłem fajną książkę - pomyślałem sobie, może się komuś przyda.