trawa

Autor Wątek: Wrocławskie dylematy  (Przeczytany 40476 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Uldor

Wrocławskie dylematy
« dnia: Marzec 20, 2007, 07:44:24 pm »
Odbyłem właśnie przed chwileczką wielce (nie)ciekawą rozmowę z przedstawicielami Pracowni Fantastycznej, która dała mi wiele do myślenia. Z racji tego, że sprawa dotyczy nas wszystkich, czyli Wrocławian, którzy niedawno zaczęli interesować się Mordhiemem, postanowiłem założyć temat na forum, gdzie będziemy mogli sobie przedyskutować wszelkie za i przeciw oraz uradzić co z tym fantem zrobić.

Otóż, oficjalne stanowisko firmy SFan brzmi: "Nie damy wam miejsca do grania, nie będziemy wam pomagać w promocji gry, bo Mordheim to gra tania. Jeśli chcielibyście rozkręcić coś, co się lepiej sprzedaje i firma ma z tego większe zyski, z chęcią wam pomożemy."

Jedyna możliwość "współpracy" z firmą, to założenie klubu i nawiązanie programu partnerskiego. Wtedy dostalibyśmy od nich makiety za 200 zł, mielibyśmy zniżki na nagrody na turnieje (może i nawet sponsoring nagród), zniżkę klubową około 6%... Zresztą daję linka do artykułu pana prezesa na ten temat, pisanego pod kątem LotRa, ale polega to mniej więcej na tym samym...

Co wy na to? Ja szczerze powiedziawszy już nie mam zdania...

Daniel (Boses) i Adrian (myszaty) byli u konkurencji, konkretniej w BARDzie i powiedzieli, że BARD jakoś chciał się układać, ale współpraca z nimi mi się po prostu NIE WIDZI.

Wypowiedzcie się, a chyżo.

Uldor
I tak, w wigilię zniszczenia Mordheim, wraz z ludźmi zgromadziły się tam człowiecze grzechy, niczym trucizny i jady, co gromadzą się w jednym wrzodzie, który felczer może usunąć sprawnym cięciem noża"

Bernhardt Hal, Generał Templariuszy Sigmara

Offline boses

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #1 dnia: Marzec 20, 2007, 07:53:23 pm »
Ja proponuje olać sfana ciekłym moczem... narazie nauczmy się grać, spotykajmy się w weekendy, w które nie ma żadnych turniei i grajmy towarzysko, dla samej przyjemności z grania... Jeśli faktycznie coś zacznie się kręcić to wtedy pogadamy...

Oto jest moje stanowisko w tej sprawie... ot co!
okus pokus Czary Mary - twoja stara to twój stary...

Offline Uldor

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #2 dnia: Marzec 20, 2007, 07:56:10 pm »
Cytat: "boses"
Ja proponuje olać sfana ciekłym moczem... narazie nauczmy się grać, spotykajmy się w weekendy, w które nie ma żadnych turniei i grajmy towarzysko, dla samej przyjemności z grania... Jeśli faktycznie coś zacznie się kręcić to wtedy pogadamy...

Oto jest moje stanowisko w tej sprawie... ot co!


A widział ktoś mocz stały czy gazowy? Boses, może "ciepłym moczem" ;) ?

To by był całkiem dobry pomysł, ale budynki to u nich towar dość deficytowy, a te są nieodzowna częścią Mordheim.

Boli mnie takie stanowisko firmy, bo tak naprawdę dla nich są plusy same... Raz, że schodzą im dodatkowe boksy do WFB, które nie byłyby kupowane, a potem - kto wie - może niektórzy z Mordheimowiczów przerzuciliby się na klasycznego młotka...

Uldor
I tak, w wigilię zniszczenia Mordheim, wraz z ludźmi zgromadziły się tam człowiecze grzechy, niczym trucizny i jady, co gromadzą się w jednym wrzodzie, który felczer może usunąć sprawnym cięciem noża"

Bernhardt Hal, Generał Templariuszy Sigmara

Offline boses

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #3 dnia: Marzec 20, 2007, 08:00:16 pm »
Chodziło mi o "cieKły mocz" :D głupiej brzmi...

Budynków pare jest... przebolejemy... A jak da się 2 czy 3 górki na stół to też nic strasznego się nie stanie...
okus pokus Czary Mary - twoja stara to twój stary...

Offline Leszczu

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #4 dnia: Marzec 20, 2007, 08:25:25 pm »
Ja co prawda z Wrocka nie jestem ale swoje 3 grosze pozwolę sobie wtrącić...
Zawsze możecie budynki zrobić sami... Trochę tektury, balsy, farby no i oczywiście czasu  ;)
url]www.najmita.net[/url] Serwis społeczności Mordheim

Offline Błotnik

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #5 dnia: Marzec 20, 2007, 08:47:58 pm »
Zależy co rozumiesz pod pojęciem "budynki". Jesli chodzi ci o takie rzeczy jak "rohańskie" domki, to problemu nie ma - robi się taki ok. 20 minut. Jesli chodzi o jakieś większe rzeczy (jak ruiny z 40k), to jakieś 30 minut. Do tego dochodzi jeszcze malowanie, ale to już mniejszy problem.

Co do czasu gry, to do końca miesiąca na 100% mam zajete weekendy (praca) i mogę się pojawiać tylko w tygodniu.

Co do współpracy z Pracownią czy Bardem, to chyba wszyscy wiemy jak jest w Bardzie, bo chyba 90% populacji graczy właśnie tam zaczynało.
Nie wiem co tobie Uldorku nie pasuje w tym lokalu, ale zważywszy, że nikt tam nawet pracować nie chce, to pewnie się coś tam zepsuło.
Pewnie Moździeż i Szydło coś namieszali i ludzie znielubili ta instytucję (bo nawet Adam-karciarz się pojawia w Pracowni).

Mordheim to mało popularna gra. Na pewno więcej ludzi w nią gra niż w Blood Bowl (ja znam 4 osoby), co nie zmienia faktu, że Pracownia ma rację - to tani system. Nie możemy mówić o sprzedawaniu całych pudełek, bo przeciez do gry używamy góra 10 modeli, prawda?
A w pudełku od WFB jest ich więcej i do tego są niemal identyczne (bo WFB to wojna klonów). Nie jest to więc dla nich opłacalne. Co do klubu, to ja jestem za. 200zł to nie jest dużo, zwłaszcza jak podzielisz to między wszystkich graczy (ja, ty, Daniel, Rafał, Mysza i pewnie ktoś jeszcze) - wychodzi po 40zł lub mniej od łebka. Sam regulamin współpracy jest konkretny i dość prosty do zaakceptowania. Musimy się tylko naradzić co do terminów itp.

Ja jestem w Pracowni w każdą środę i piątek od 15.
Daaaaaaaaaaaaaaaaaaagh!

Offline Uldor

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 20, 2007, 09:00:48 pm »
My się nie składamy na makiety, dostajemy je w ramach współpracy. Tylko pozostaje kwestia gralni, terminów, etc.

Jestem w kropce, szczerze powiedziawszy. Od razu mówię - ostatni sklep, który jeszcze jakiś czas temu miał modele do Mordheim - Ogryn, jest za mały.

Uldor
I tak, w wigilię zniszczenia Mordheim, wraz z ludźmi zgromadziły się tam człowiecze grzechy, niczym trucizny i jady, co gromadzą się w jednym wrzodzie, który felczer może usunąć sprawnym cięciem noża"

Bernhardt Hal, Generał Templariuszy Sigmara

Offline Ushabti

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #7 dnia: Marzec 20, 2007, 09:13:14 pm »
Też z Wrocka nie jestem, ale wtracę się, bo lubię :) Powiem jak to było u nas z Poznaniem przy okazji :)

Najpierw zacznijmy od SFana: no cóż... nie idźcie tam znowu, bo Wam się nie opłaca. Dlaczego? Bo i tak nie robią makiet, które by się do Mordheim nadały. To raz. Dwa: skoro nie potrafia jako producent makiet dostrzec faktu, że gry skirmishowe to najlepszy rynek zbytu to ich problem.

Co do grania w sklepach- też sami wiecie jak wnioskuję z rozmowy...

Z tego co widzę jesteście póki co bandą chętnych na granie znajomych, a więc wygląda to u Was jak u nas w Poznaniu:
1. Możecie spotykać się u jednego z Was.
2. Makiety możecie zrobić sami. Nawet jesli będzie Was tylko 4 jesli każdy zrobi po 3 domki i kilka przeszkadzajek będziecie mieć makiet aż nadto.
3. Jeśli będziecie grali u siebie, będziecie mogli wszystkich upierdliwych graczy po prostu nie dopuszczac do gry. To naprawdę cudowna możliwość, wielu jej niedocenia.

Jeśli koniecznie chcecie grać w jakimś klubie to cóż... wybierzcie się do jakichś osiedlowych domów kultury niedaleko Was. U nas nie wyszło, bo pani dyrektor w podaniach (!) zarzyczyła sobie naszych adresów zameldowania na naszym osiedlu... u studentów bywa różnie i jednak gramy w domach bez klubów.

Jeśli chcecie szukać nowych graczy po prostu rozgłoście się po forach (ktoś tu znowu odkleił ciekawy temat w tym względzie), pobawcie mapkami, zostawcie jakieś namiary i ogłoszenia w bardach i innych takich... żaden problem. Ja graczy znalazłem na uczelni, forum Cytadeli, forum Królowej i forum NG, choć dużym przypadkiem. Na razie nam na jeden pokój ich wystarczy ;)

Kiedyś chcieliśmy się organizować w jakieś dziwne kluby, ale teraz rządzi u nas Mordheimowa anarchia i bardzo nam z tym dobrze :) Może kiedyś to zmienimy... kto wie ;)
Najpierw zróbcie sami choć jeden stół, pograjcie jak kumple, obcykajcie zasady, wypnijcie się na wszelaka pomoc ze strony firm które na tym zarabiają i patrza na Was jak na potencjalne woły, które nie dość, że zrobią wszystko za nich to jeszcze każą sobie za to zapłacić, stwórzcie wrocławski "core" środowiska, a potem możecie to rozkręcać na całego, gdy wiadomym będzie, że to Wy dysponujecie zasobami na których wszystkim zależy.

Pozdrawiam!
url=http://www.najmita.net]Serwis społeczności Mordheim[/url]

Offline Błotnik

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 20, 2007, 09:31:07 pm »
Pozostaje więc nadal problem znalezienia lokalu :(
Na peryferie miasta raczej nie pojadę, bo to za długo schodzi.
Swojego magazynu poświęcić nie mogę, bo są w nim maszyny.
Jesli chłopaki nie mają pomysłów, to podpowiem - wieczorami w piątek w Pracowni jest dość pusto, bo zostaje tylko parę osób. Może więc wtedy? I tak w sobotę do szkoły nie idziecie, prawda?
Daaaaaaaaaaaaaaaaaaagh!

Offline Uldor

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #9 dnia: Marzec 20, 2007, 10:06:16 pm »
Proponuję Pracownię w tym polu olać.

Ja mam teoretycznie szkołę w bliskiej okolicy - rzut beretem od Galerii Dominikańskiej i to raptem tylko przez przejście dla pieszych!

Gdybym coś od dyrekcji wymęczył, gdyby zrobić makiety... That's great idea, My Preciousss! Dzięki Ushabti, może nie wszystko stracone :D. Jutro pogadam z dyrektorką - wychowawczynią ;), jakby coś się udało zorganizować, byłoby cudownie...

Nie wiem jakby się to państwu uśmiechało, mógłbym może coś spróbować zdziałać w moim osiedlowym Centrum Kultury, nie wiem jednak co by z tego wyszło (przy dobrej konfiguracji korków w mieście ;) można do mnie dojechać od Pracowni w 10 minut ;)).

PS. Ushabti, jest nas znacznie więcej, jakby policzyć chętnych, półchętnych, niechętnych :), będzie koło 14 osób czy cóś...

Pozdrawiam,
Uldor
I tak, w wigilię zniszczenia Mordheim, wraz z ludźmi zgromadziły się tam człowiecze grzechy, niczym trucizny i jady, co gromadzą się w jednym wrzodzie, który felczer może usunąć sprawnym cięciem noża"

Bernhardt Hal, Generał Templariuszy Sigmara

Offline ..::rafal::..

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #10 dnia: Marzec 20, 2007, 10:20:57 pm »
Skoro już się tak odcinamy, to ja wolę coś co jest pod galerią, czyli twoją szkołę Uldorze, bo jechać 20min do pracowni a później 20min bez wspomnianej konfiguracji korków na osiedle X to więcej się urobię podróżą niż nacieszę grą.

IMO każdy kto chce grać robi po 3 tereny, kupujemy 2 płyty pilśniowe czy jak to cudo sie nazywa z castoramy (każda max 20zł) i gramy. Oczywiście najlepiej by było gdybyśmy zwerbowali jak najwięcej ludzi, mógłbyś w szkole podciągnąć to pod jakieś kółko zainteresowań-modelarstwo itp.

Strzałka,
Rafał
Jestem żołnierzem, walczę, gdzie mi każą i wygrywam, gdzie walczę." - gen. George Patton

Offline Błotnik

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #11 dnia: Marzec 20, 2007, 10:30:27 pm »
Centrum mi odpowiada, bo mam zajęcia na Schuhbrucke 49, a więc niedaleko Galerii. Sęk w tym, że nikt chyba nie pozwoliłby nam zostawać późnym popołudniem, wieczorami lub weekendami na terenie szkoły, a już na pewno nie za darmo. Osiedlowe Domy Kultury też wcale nie są chętne do pomocy. Poza tym habaś, to gdzie ty wogóle mieszkasz i gdzie jest ten ODK?
U mnie na osiedlu na 99% można załatwić miejsce w Klubie Osiedlowym, ale chyba nie bardzo uśmiechałaby się wam wycieczka na Kozanów, prawda?
Jak zrobi się ciepło, to zapraszam na ogródki działkowe za Hutmenem - tam będziemy mogli sobie spokojnie i bez stresu pograć nawet do rana, a i miejsce do spania się w altance znajdzie :) Warunkiem jest jednak dobra pogoda i wczesniejsze dogadanie się co do terminu.
Na dzień dzisiejszy tyle mam do powiedzenia. Może przez noc coś wymyślę.
Daaaaaaaaaaaaaaaaaaagh!

Offline Mistrz wałków :)

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #12 dnia: Marzec 20, 2007, 10:30:41 pm »
Z swojego doświadczenia (załatwiałem sprawy lokalowe) polecam rozgladnac sie w klubach osiedlowych jak i MDK-ach.
Napewno coś znajdziecie.

Ja w ten sposób miałem sporo pieniedzy i funduszy na cele makiet. Co lepsze znalazłem miejsce z gotowymi makietami ( do battla).

Jeśli chodzi o miasto to polecam samemu sobie wykonac makiety (żeby nie byc uzalerznionym od jakiejś firmy). Koszt wykonania ok 10 domków to zlaedwie 50 zł :). Jesli sie zrzucicie na materiały i poswiecicie nieco czasu to za grosze macie pełnowymiarowe pożadne miasto.

Na naszych terenach za 200 zł grało poł polski (znane tereny klubów TH i WKW)
Kamil. (miszczu)

Offline Błotnik

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #13 dnia: Marzec 20, 2007, 10:34:34 pm »
Cytat: "..::rafal::.."
Skoro już się tak odcinamy, to ja wolę coś co jest pod galerią, czyli twoją szkołę Uldorze, bo jechać 20min do pracowni a później 20min bez wspomnianej konfiguracji korków na osiedle X to więcej się urobię podróżą niż nacieszę grą.

IMO każdy kto chce grać robi po 3 tereny, kupujemy 2 płyty pilśniowe czy jak to cudo sie nazywa z castoramy (każda max 20zł) i gramy. Oczywiście najlepiej by było gdybyśmy zwerbowali jak najwięcej ludzi, mógłbyś w szkole podciągnąć to pod jakieś kółko zainteresowań-modelarstwo itp.

Strzałka,
Rafał


Rafał, to nie takie proste jest. Płyta pilsniowa kosztuje 35zł za arkusz, ale ma 3mm grubości i wytrzymałość kartonu po bananach. To z czego się robi podstawę makiety to płyta wiórowa (18mm) i kosztuje 30zł, ale za metr kwadratowy (a ma ich ok. 4,5).
Pilśniówka nadaje się co najwyżej jako baza do klocków pod regimenty :)
Do tego trzeba doliczyć jeszcze narzutę cricket lub inny kolor (12zł za m2), klej polimerowy (8zł za litr) i farby (12zł za 80ml), pędzelki itp.
Ponadto potrzebujemy duuużo kartonu (tak z 10zł), taśmę klejącą (7zł), srajtaśmę (2zł), masę modelarską do robienia dupereli (14zł), patyczki chirurgiczne (3zł), styropian (2,5zł za cienki akrusz) i pewnie coś jeszcze.

Trochę tego jest, ale po podzieleniu między wszystkich wypada około 30-40zł na łebka.
Daaaaaaaaaaaaaaaaaaagh!

Offline Uldor

Wrocławskie dylematy
« Odpowiedź #14 dnia: Marzec 21, 2007, 06:16:23 am »
Jak gramy w WFRP w szkole (ostatnio coraz rzadziej, ale mimo wszystko jest taka możliwość) to przeważnie zostajemy do około siódmej. Na początek chyba będzie okej....

Ja mieszkam na Nowym Dworze, ale z dojazdami faktycznie bywa różnie, dzisiaj pogadam z dyrekcją szkoły w sprawie ewentualnego klubu....

Ostatecznie duża część członków to uczniowie, powinno przejść :).

Uldor

EDIT

A tak a propos płyt i innego drewieństwa - z tego co pamiętam tato mojej koleżanki z klasy ma zakład stolarski, więc może nie byłoby tak strasznie cenowo ;).

Uldor
I tak, w wigilię zniszczenia Mordheim, wraz z ludźmi zgromadziły się tam człowiecze grzechy, niczym trucizny i jady, co gromadzą się w jednym wrzodzie, który felczer może usunąć sprawnym cięciem noża"

Bernhardt Hal, Generał Templariuszy Sigmara

 

anything