Na mnie największe wrażenie zrobił swego czasu "Yans-Wiezień wieczności" cz.1. Miałem wtedy ze 12ście lat o ile się nie mylę. To była zasiepa która diametralnie zmieniła moje podejście do komiksu.
A do Lobo ja bym się nie czepiał, bardzo lubię wszystkie 3 części dziabane przez Bisleya. O wiele bardziej mi to podchodzi, niż Slaine.
No i Ranxerox był niekiepski. A z wysypu ostatnich kilku lat wymienię "100 naboi", to jest dla mnie mistrzostwo.
A żeby nie było, że cudze chwalicie a swego nie znacie, to napiszę że bardzo mi podszedł kiedyś komiks Jerzego Ozgi "Księga miecza" .Myślę że w taki właśnie sposób należałoby zrobić komiks np. o wiedźminie, bo to co zrobił Polch w ogóle mi nie podchodzi. A Funky Koval był git, zawsze to powtarzam przy każdej okazji.