Treścią tego animca nie jest opowieść o boginiach i esperach, tylko o nastolatce, która buntuje się przeciwko zastanemu światowi, uniformizacji, konieczności wpasowania się w rutynę. Nie chce być taka jak inni, tworzący szary tłum. Szuka w życiu czegoś niesamowitego nie widząc, że wystarczająco niesamowite rzeczy są tuż obok - i nie dlatego, że koleżanka pochodzi z przyszłości, bo najbardziej niesamowity jest Kyon.
<idzie lepić ołtarzyk steeliemu>
Poza tym chciałam dodać, że trudno jest nie czuć sie lepiej, jeśli wszystko, co robisz zawsze się udaje - pamiętajmy, że rzeczywistość "nagina" się do woli Haruhi, dlatego jest dobra w każdym sporcie, ma świetne oceny i generalnie cała rzeczywistość przychodzi jej łatwo. Dodajmy jeszcze, że nie jest świadoma swych właściwości, dla niej po prostu jest to naturalne (nie martw się, Kyon, zaraz wzejdzie słońce i wszystko będzie takie, jak być powinno). Ona rzeczywiście jest lepsza (czytaj - inna), a przy tym jest normalną, wrażliwą nastolatką, typową tsundere, tyle, że nie loli, więc nie jest urocza - jest bardziej w typie Asuki.
Jakby jej zabrać esperów, podróże w czasie i kosmitów to pewnie by ich znowu stworzyła. A tak ich istnienie utrzymujące się w tajemnicy pozwala światu na zachowanie nadanego mu kształtu (Haruhi ciągle pragnie kosmitów itd, ale ponieważ już są, a ona o tym nie wie, świat się nie zmienia). Tym bardziej wzruszające jest to, że ostatecznie dochodzi do pokręconego wniosku, że tak naprawdę liczy się tylko Kyon - jeszcze pewnie nie wie, dlaczego, ale już jest w stanie to stwierdzić. a rzeczywistość może być ciekawa taka, jaka jest.
Mnie niesamowicie bawiło wychwytywanie "fanomenów", które się działy gdzieś w tle - mówiący kot na ten przykład.