Będę dalej śledził tą dyskusję ale widzę, że próby przekonywania Freya do mniej patriarchalnego modelu rodziny spełzną na niczym więc dam sobie spokój.
qft, ale jednak:
Ale po co ma pracowac skoro nie musi?
Ale dlaczego ma nie pracować, skoro chce?
Jasne..., ja jednej z moich najlepszych przyjaciułek(...)
ale co to ma do rzeczy? Za wszelką cenę chcesz udowadniać, że się da, tylko ja nie widzę w tym celu. Pewnie, że się da. Da się całe życie z domu nie wychodzić. Tylko mi to nie pasuje. Wolę wyjść na piwo, pojechać wspólnie z przyjaciółmi na urlop, zarwać nockę przy rpg'ach, siedzieć wraz z przyjacielem w szpitalu czekając na poród jego żony etc. Dziękuję za minimalizm w przyjaźni, to nie dla mnie. Nawet jak poznam kogoś przez net (a przecież poznałem sporo osób) to jednak ta znajomość wiele zyskuje po spotkaniu w RL.
I wiele osób tak ma, powiem nawet oględnie, że normalne osoby tak mają - głód kontaktu z innymi, takiego prawdziwego; jesteśmy zwierzęciem stadnym w końcu. Od dzieciństwa jesteśmy socjalizowani i uczeni życia w społeczeństwie. Jak ktoś sam chce się z niego wykluczać, to jego sprawa, ale nie zmuszajmy kobiet do tego tylko dlatego, że chcą urodzić dzieci.
Szczególnie, że dziecko idzie szybko do żłobka, przedszkola etc. Po co matka ma warować w domu ciągle? Są urlopy macierzyńskie teraz i imo to wystarcza, by kobieta gdy chce zostać w domu to została, i miała szansę powrotu do pracy.
Za to model japoński wyklucza w ogóle pracę dla matek - matka ma obowiązek warować w domu i usługiwać.
A z głupich gadek to w wieku 6 lat sam sobie robiłem kanapki i nikt mi do tego nie był potrzebny.
(...)interesuje mnie tylo to by moja dziewczyna była szczęśliwa (...) też pewne osoby uwazają że jest coś ze mną nie tak.
A jak będzie chciała mieć dziecko i nie rezygnować z życia zawodowego to będziesz ją na siłę "uszczęśliwiał"?