Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby domowe japońskie łazienki z zasady nie miały zamknięć (jednoosobowe, wspólne hotelowe mają, mówię z doświadczenia). Powody widziałabym dwa:
1. japońska kultura, w której podejście do nagości jest zdecydowanie bardziej liberalne, niż na Zachodzie - więc czego się wstydzić? nawet w wielu łaźniach publicznych ciała się nie okrywa, a co tu mówić o rodzinie;
2. sposób, w jaki Japończycy się kąpią - biorąc pod uwagę bardzo wysoką temperaturę wody, a więc możliwość zasłabnięcia w wannie, zamykanie łazienki może być szczególnie niebezpieczne.
Jedno z drugim powinno w miarę logicznie odpowiedzieć na pytania "po co zamykać?" i "dlaczego nie zamykać?".