A ja sobie pozwolę nawiązać do kwestii bardziej prozaicznej- języka.
Jestem po lekturze wywiadu-rzeki ze Stefanem Mellerem i trafiłem tu na fragment nawiązujący do właśnie takich rozważań, jak tytuł tematu. Otóż swego czasu Meller zadał sobie trud przestudiowania twórczość Lenina i Trockiego (!), aby sprawdzić jak się miała ich rewolucyjność do rewolucyjności francuskiej (zresztą robił to po artykule, w którym inny autor wykazał zbieżność języka rewolucjonistów meksykańskich z francuskimi). Podobnie jak w przypadku rewolucji w Meksyku również bolszewicy mocno czerpali z terminologii Francuzów.
Powody były przede wszystkim dwa:
1. W obu przypadkach brakowało języka do opisania nowej rzeczywistości (do momentu, gdy rzeczywistość ta nie została stworzona).
2. W przypadku Rewolucji bolszewickiej nawiązanie do Rewolucji francuskiej było po prostu wygodne. Lenin celowo porównywał, starał się zrównać obie z nich, bo w ten sposób łatwiej byłoby zaakceptować działania w Rosji zachodniej inteligencji. Po prostu, łatwiej nam (Europejczykom, a szczególnie Francuzom) przyjąć działania w XVIII-wiecznej Francji za słuszne jak gdyby pomijając m.in terror. I tak np. łatwiej pozyskać przychylność lub przynajmniej życzliwą neutralność Zachodu w czasie walk ze stawiającym opór chłopstwem przyrównując to do Wandei. Lenin zresztą do końca swoich dni pozostał przy tej francusko-rewolucyjnej retoryce.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że bądź, co bądź, ale rewolucją bolszewicką kierowali ludzi pochodzący z inteligencji, dlaczego więc nie korzystać z dobrze sobie znanych i sprawdzonych wzorców francuskich?
Cała ta analiza poskutkowała nawet jakąś publikacją, chyba w "Krytyce", więc raczej pod pseudonimem.
Mam nadzieję, że nic nie pokręciłem- pisałem z pamięci, bo wyjątkowo nie lubię szukać w "papierowych" książkach interesujących mnie fragmentów (wydania "papier" + ebook to by było to
).
Może więc nie tyle: dwie siostry, co macocha i pasierbica...
@Ribald -> ja osobiście przymierzam się do pierwszej pozycji, ale to raczej z powodu niedawnej lektury tego wywiadu, a także również nie tak dawnego przeczytania kilku książek Jasienicy. Nie żebym miał coś przeciw jego książkom, wręcz przeciwnie. Tytuł, który wymieniłeś może być o tyle ciekawy, że zawiera lekkie nawiązania/porównania do rzeczywistości Polski Ludowej/PRL.
A skoro już zacząłem ten językowy wątek, taka ciekawostka:
Jak myślicie jakiego słowa w swoich publikacjach rewolucyjnych najczęściej używał Hébert?