No to lecimy
Kazimierz Odnowiciel - zwiewając do Niemiec dopuścił do powstania Masława, odłączenia się Pomorza i spustoszenia kraju porzez Czechów. Powrócił dopiero kryjąc się za mieczami niemieckimi i węgierskimi.
Władysław Herman - bezbarwny, bierny, mierny
Ludwik Węgierski - na Węgrzech zwany Wielkim. U nas tylko dorabiał, bez większego zresztą przekonania.
Władysław Warneńczyk - złamał układ z Turcją i słusznie dostał za to lanie. Poza tym był bardziej królem Węgier niż Polski.
Jan Olbracht - wzmocnił szlachtę kosztem chłopów i mieszczaństwa, co procentuje do dziś zapóźnieniem polskiej wsi. Marny strateg (za króla Olbrachta wyginęła szlachta).
Aleksander Jagiellończyk - podpisanymi przez sbiebie przywilejami otworzył drogę do późniejszej anarchii.
Henryk Walezy - traktował Rzeczpospolitą jako chwilowy, nic nie znaczący przystanek. Gdy mógł zostać królem Francji, natychmiast uciekł. A ciekawe, czy mógł połączyć korony.
Zygmunt III Waza - swoimi decyzjami wplątał nas w konflikty ze Szwecją (pretensje do tronu, oddanie Estonii) i Rosją (unia brzeska). W zasadzie zakończył trwającą dosyć długo jak na europejskie warunki tolerancję religijną. Wplątał się w wojnę z Turcją, wysłał lisowczyków na pomoc Habsburgom w wojnie trzydziestoletniej. Niebawem zasłynęli oni jako najwięksi okrutnicy w tym konflikcie.
Michał Korybut Wiśniowiecki - Mikołaj II się przy nim chowa
August III - po nauczce, jaką dostał jego ojciec, próbując coś w Rzeczpospolitej zmienić, sprawy Polski mało go obchodziły. Był w zasadzie królem Saksonii.
Stanisław August Poniatowski - obudził się z próbami reform, gdy nóż już się wrzynał w gardło. Więcej w temacie Konstytucji 3 maja.
Józef Piłsudski - bez zdolności politycznych (vide złudne nadzieje na utworzenie buforowych państw oddzialejących Polskę od Rosji Radzieckiej i podporządkowanych Polsce, zajęcie Wileńszczyzny, co spowodowało trwający całe dwudziestolecie konflikt z Litwą) i strategicznych (nie wygrał żadnej bitwy, zrobili to w jego imieniu jego sztabowcy, np. gen. Rozwadowski), jego zamiłowanie do kawalerii spowodowało zapóźnienie polskiej armii.
Ignacy Mościcki - pionek w rękach Piłsudskiego i jego ludzi (powiedzienie: tyle znacy co Ignacy)
Bolesław Bierut - cholera wie skąd się wziął. A skoro tak, to pionek w ręku Josifa Wissarionowicza.
Lech Wałęsa - trudno o większego bałwana.
Jan Krzysztof Bielecki, Hanna Suchocka - coś w rodzaju Mikołaja II. Ministrowie robili co chcieli, nawet atakowali rząd, którego byli członkami.
Jerzy Buzek - nawet nie próbował dowodzić, że to on rządzi, a nie Maryjan.
Leszek Miller - miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór. Ostał ci się jeno sznur - tak o nim pisał Wyspiański. Nikt (może poza Mazowieckim) nie wchodził w rządzenie z takim zaufaniem i poparciem. I nikt tak nie spieprzył roboty.