O... A dlaczego nie 48?...
Nie chciało mi się 48 na razie, szczególnie po tym jak napisałaś, że nie ma w nim nic ciekawego. Pewnie obejrzę do 48-52 ciągiem jak Saizen wyda resztę.
Co z tego, że główny bohater był biedny, skoro i tak wszyscy mu pomagali ?
Nie wszyscy. (...)
No dobra niech Ci będzie, ale i tak sam start był dla niego aż nadto fortunny. Właściciel toru za darmo oddał ojcu Capety mnóstwo metalu i niepotrzebnych części (przypuszczam, że w Japonii skupy złomu też są więc to nie było takie nic), a potem niewykwalifikowanemu robolowi udało się zbudować z tych śmieci gokarta. Nie żebym nie doceniał jego zdolności, ale mam jednak wątpliwości czy byłoby to takie proste. Dziwne w takim razie, że koleś nie pracuje jako mechanik tylko zajmuje się łataniem dróg.
Jego wróg nr 1 stał się z prześladowcy menedżerem,
Też mi 'wróg nr 1' - głupie, dziecięce przepychanki. (...)
Było nie było chłopaczek szybko zmienił zdanie i jakoś tak łatwo i nagle zaprzyjaźnił się z niegdysiejszym rywalem. Na moje to koleś mógł najzwyczajniej zniknąć, mazgaił się przez całą serię, płakał z byle powodu (jak zresztą wszyscy w anime) i nadmiernie obściskiwał "kumpla". Blee.
szef jego ojca mu sponsorował
Gdyby mu sponsorował, to by nie musiał szukać innych sponsorów i roboty. Pomagał trochę, to wszystko.
Trochę ? A te >1,5 mln jenów chociażby ? Zafundowanie kolejnych wersji Capety #1 ? Mi to wygląda na więcej niż "trochę".
a właściciel toru kartingowego oferował darmowe przejażdżki, a z czasem i pracę
Darmowych przejażdżek nie zauważyłam - raczej wydawało mi się, że ojciec Capety wciąż zerkał w portfel.
Racja :). W 10 min. 59 s 7-go odc. źle zinterpretowałem wypowiedź gościa. "I'm free on Sunday, would you like me to come along ?" jak wół pisze, że się tylko podczepia.
Po prostu nie widziałem sensu żeby z nimi tylko się wlókł. Spał nawet w samochodzie itp., całkiem spore (co prawda nie finansowe) poświęcenie jak dla obcych osób - służenie jako darmowy doradca.
(...)w pewnym momencie główny bohater musiał zrezygnować ze sportu, by utrzymać rodzinę.
Do tego momentu w HnI nie dotarłam. Ba! nie dotarłam nawet do momentu, w którym Ippo ma rodzinę...
A co matka to nie rodzina ;P ?
Chodziło mi tu o moment, w którym jego rodzicielka zasłabła i cała praca spadła na Ippo. Gdyby nie rysownik mangi, który się przypałętał do niego, bohater miałby kłopot.
Z drugiej strony ciężko porównywać sport z wyścigami...
Wyścigi to też sport ;-). Może zamiast 'sport' miało być 'boks'?
:). Chyba tak.
Jak dla mnie zbyt mało się działo(...)
Co, moim zdaniem, dobitnie pokazało, że wyścigi to nie tylko... wyścigi :-p. (...)
Ze wszystkim się zgadzam, ale to nie zmienia faktu, że za mało się działo :P. Capetę po prostu obejrzałem 5 lat za późno albo 50 lat za wcześnie :), naiwne to jak historia o Kopciuszku. Biedak co to musi na podłodze spać, ciągle wżera ryż, a jedyną jego zabawką jest klocek zostaje kierowcą bolidu. Już samo odmówienie tej wnerwiającej babce było szczytem głupoty (szczególnie ze strony ojca Capety, bo rozumiem że 10-latek mógłby bujać w obłokach ). Ogólnie anime nie było złe, ale na pewno więcej niż raz tego nie obejrzę, a już takie Initial D czemu nie.
Zmieniając trochę temat, zacząłem oglądać Wild Strikera, od razu mi się podoba. Jednak co prawdziwy sport to prawdziwy sport. Formuła 1 to dla mnie coś w stylu szachów albo bilarda jest ;). Jakoś Kubica nigdy nie był tak spocony jak Capeta ;P. Dyscyplina, w której talent odgrywa niewielkie znaczenie, a większość zależy od kasy i czynników zewnętrznych (pogody, zachowania przeciwników którzy w dowolnej chwili mogą spaprać karierę nie tylko sobie, itp.) nie jest w moich oczach sportem, pomimo tego, że wymaga od zawodnika wytrzymałości, refleksu i naraża na spore niebezpieczeństwo.
Edit: Skróciłem cytaty coby nie wyglądało to na taką obszerną wypowiedź :]
----------------------------------------------------------------------------------
Obejrzałem Hungry Heart. Co w nim interesującego ? Bohaterowie, których nie dało się nie lubić, sporo humoru, dość interesująca fabuła, która przykuła mnie do ekranu na 40 epizodów no i całkiem fajnie zrobione mecze sprawiły, że miałem sporo rozrywki przez kawał czasu. Pod koniec zaczęło mnie trochę nudzić, ale ostatni odcinek był niezły i zaliczam tą serię na plus, tzn. nie wykluczam, że jeszcze kiedyś do niej wrócę. Musze teraz obejrzeć Whistle!, ciekawe jak na jego tle wypadnie Wild Striker.
Muszę przyznać, że anime mile mnie zaskoczyło, a najbardziej fakt, że jego twórcą jest autor Tsubasy :). Na koniec obejrzałem z nim wywiad, przyznał się że chciał być baseballistą - bluźnierca :P.
Mam jednak kilka uwag.
Śmieszne że kolesie po meczu dali radę przebiec od 27-42 km,lol (w zależności jak wielkie było boisko). Musieli być nieźle nakoksowani albo wszyscy wcześniej być maratończykami skoro dali radę.
Kanou najpierw zapytał się kto to, by zaraz powiedzieć że prezes nigdy się nie zmienia (7 odc. 7 min.).
Realizmu nie wymagam od anime ale takie rzeczy jak piłka wrzucająca kolesia do bramki, bramkarz który z drugiego końca bramki potrafi wybić piłkę lecącą z dużą prędkością czy wdmuchanie piłki do bramki, strzelanie z 10-20 m, mimo że ma się czystą pozycję, a bramkarz nie wychodzi do piłki, piłki rozwalające mur i w końcu salta i swobodne poruszanie się w powietrzu rozbrajały mnie.
Również zastanawia mnie, jakim cudem taki biedak Rodrigo zdołał nauczyć się japońskiego ? Jeśli dostał stypendium to musiał zostać gdzieś spostrzeżony, czemu w takim razie nie kontynuował gry w Brazylii by potem zostać wessanym do innego klubu ?
Trochę offtopicując, Hungry Heart to kolejne anime, w którym wprowadzono reklamy, konkretnie pumy. Innym tego przykładem jest City Hunter, gdzie w każdym odcinku reklamowano M&M's-y. Z pewnością Nakago mogła byś wymieniać podobne tytuły na pęczki.
Kilka screenów z anime: