Chlip...
To nieludzkie... Dwie *takie* postacie przeciwko sobie... Bisze nad biszami... Sephy jest słodki z natury – chyba że akurat nabija jakąś dziewczynkę na swój miecz (bez skojarzeń) – natomiast Donald reprezentuje Kingdom Hearts... A tam przecież bisz na biszu i biszem pogania – nawet Shinji się chowa... Coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że z góry dobrane pary są lepszym rozwiązaniem od losowania...
Obydwaj bohaterowie tego pojedynku to moi faworyci... Którykolwiek z nich zwycięży, bronić go będę do ostatniego (jego) tchu... Teraz jednak muszę się zdecydować, którego zastrzelić, by drugi mógł przeżyć... I... cóż... Po (bardzo) długim namyśle decyduję się jednak na strzał... z biodra... w Sephirotha... I odpuść mi moje winy... Powód? Chyba zadecydowało to, że Donald już raczej nie ma szans... Tak na pocieszenie...
Pozdrawiam serdecznie.
A.