"Ace Ventura" i
"Głupi i Głupszy" to oprócz min Carreya, gagi bardzo dobre scenariuszowo - bez tego nie byłoby możliwości żeby Jim popisywał się swoją gumową twarzą, co trzeba mu przyznać, czyni znakomicie i możemy się zżymać że to chumor bardzo niskich lotów ale kto się nie uśmiechnął choćby podczas wizyty Ace'a w psychiatryku gdzie biegał w przebraniu baleriny, albo jak próbował zdobyć "odcisk" pierścienia mistrzowskiego
"Maska" to znów dobre wykorzystanie potencjału komediowego Carrey'a, czyli pozwolenie grania totalnie odjechanego wariata, który ma wszystko gdzieś i wygłupia się zawsze i wszędzie (to o Masce oczywiście). Przy okazji mieliśmy też szansę przekonać się że jako "normalny" aktor wypada zupełnie przyzwoicie, tzn. grając nie zmienionego Stanleya pokazał że umie ograniczyć się z minami...
"Batman Forever" i Edward Nygma to raczej miało być pokazanie osobnika szalonego w tym złym słowa znaczeniu i raczej strasznego a później żałosnego niż śmiesznego... czy się udało? nie...
"Telemaniak" i
"Bruce Almighty" to próba stworzenia komedii z jakimś głębszym przesłaniem lub wręcz tragikomedii a w związku z tym humor miał być oparty na sytuacjach, pomyśle, charakterze postaci a nie slapsticku i minach. Efekt: Carrey kompletnie nie wykorzystany, pokazał się jako przeciętny aktor, ani lepszy ani gorszy, a film to albo kupa ("cableguy") albo średniawka ("Bruce").
"Truman Show"[/u] - znakomity film i znakomita rola Carrey, najlepsza w jego karierze, zamknięcie ust tym którzy uznali go za przygłupa umiejące tylko robić dziwne miny, tutaj pokazał się jako dobry aktor dramatyczny (jeżeli chodzi o pierwiastek komediowy to tutaj Carrey doskonale wydobywa z siebie taką śmieszność w sensie pocieszności, ciepła - bo przecież kibicujemy bohaterowi i trochę współczujemy że jest tak podglądany, np: scena wesołego witania sąsiadów, albo dziecinne zabawy przed lustrem, a typowo Carreyowskie wariactwo w scenie próby ucieczki z żoną, wcale nie śmieszy tylko dodatkowo dodaje dramatyzmu), a film to już klasyka i teraz mało kto mógłby sobie wyobrazić w tej roli innego aktora
Oglądał ktoś
"Man on the Moon" i
"Eternal Sunshine of the Spotless Mind"? Bo te powinny być godne uwagi (w przeciwieństwie do kilku innych które popełnił już po "Trumanie" - to akurat świadczy przeciw niemu...)