Bylem drugi rok z rzędu. Planowałem pójść na więcej filmów, ale nie wyszło.
Słowo o samym festiwalu: beznadziejna organizacja. Sądząc po bywalcach to pewnie większości młodych luzaków spod znaku dredów, dziwnych ubiorów itp. i tak to nie przeszkadza, ale mimo wszystko na festiwalu tej rangi, który pretenduje chyba do miana najważniejszego festiwalu filmu dokumentalnego w Polsce, nie wypada żeby:
- przed salami był tłok i żadnego pomysłu na jego rozładowanie (wystarczyłyby barierki wprowadzające ruch dwukierunkowy)
- miejsca były nienumerowane (nie po to przez internet robię rezerwację na określone miejsca, żeby później walczyć łokciami, zresztą jaki jest problem z tym, skoro i tak na każdym bilecie są nr siedzeń, czemu z tego rezygnować?)
- były opóźnienia
- żeby przez cały seans po sali biegali w te i we wtę, od wejścia do pomieszczenia projektora, ludzie z obsługi festiwalu
- żeby obsługa (młodzież - w ogóle to 90% z ludzi których widziałem na festiwalu, tak w koszulkach organizatorów jak i widzowie to ludzie ledwo po dwudziestce - zastanawiające) była tak słabo zorientowana
- żeby puszczać w eter info że film zacznie się pół godziny później a gdy człowiek wraca ze spaceru to okazuje się że film leci w najlepsze bo zaczął się o czasie! (to akurat przypadek z zeszłego roku)
- żeby nie sprawdzać biletów
(ostatni, wieczorny seans, nikt przy drzwiach nie stał, wchodził kto chciał)
Wrażenia z trzech filmów które w tym roku widziałem:
==>
"Dzwony z głębi" Herzoga - pseudoartystyczna próba zmierzenia się z "duszą Rosji" i pokazanie najróżniejszych wierzeń Rosjan, od prawosławia, przez "Kaszpirowskich" i szamanów eskimoskich, po samozwańczego Chrystusa. IMO próba nieudana. Po pierwsze reżyser tylko prześlizgnął się wybiórczo po całym bogactwie rosyjskich legend, wierzeń, przesądów, kultur itp. Po drugie, są to same obrazki, nic nie mówiące o istocie wierzeń, a wręcz miejscami (oczywiście przy braku szacunku i złej woli odbiorcy) deprecjonujące te wierzenia i ludzi je praktykujacych. Nie wiem, po prostu mi się nie podobało - ryzykowna tematyka i ostatecznie nieudane wykonanie.
Recenzja.==>
"Latający lekarze z Afryki Wschodniej" Herzoga - stary, krótki dokument, zdawałoby się typowy traktujący o Dzikim Lądzie. Są więc pokazane (z odpowiednim, czasem wręcz łopatologicznie wyłożonym widzowi, wyjaśnieniem, że to jest "inny" a nie "głupszy" a tym samym "gorszy") zwyczaje ludów murzyńskich, czasem bardzo zabawne (i tak też, choć wciąż z szacunkiem, ukazanych) i zaskakujące (np: lęk przed schodami). Ale znalazło się też miejsce na refleksje o tym co powoduje spotkanie dwóch cywilizacji, o tym jak biali narzucają swoje patrzenie na świat i swoje zwyczaje i o tym jak genialne w swej prostocie jest podejście "dzikich" do pewnych spraw. Miejscami straszny (skutki wojen plemiennych), miejscami zabawny, zawsze pouczający i nie starzejący się dokument - dobra robota.
==>
"Klasztor pan Vig i zakonnica" duńskiej reżyserki Pernille Rose Gronkjaer -
bardzo fajny, pozytywny, mądry i ładny film. Może rozważania o starości i konflikcie acharakterów nie są jakieś szczególnie odkrywcze ani głębokie, ale fajnie, że pokazuje się te tematy w końcu bez zadęcia i tragizmu. Po prostu ładna, kolorowa (śliczne zdjęcia), bardzo zabawna (choć miejscami i refleksyjna) opowiastka z bohaterami jak z filmu fabularnego. No i wielka praca reżyserki. Miła odmiana od poważnych dokumentów przestrzegająco-pouczających i piękny film.
Recenzja.