Manieczki są w Wielkopolsce,niedaleko Śremu.Niestety słyszałam tylko złe o nich wieści, duża liczba narkomanów i w ogóle narkotyków (a ponoć i zgonów...) i najgorsze techno...
Co do filmów, które się wkręcają w mózg (i zawsze jakoś przerażających). Pierwszym dla mnie takim filmem była "Odyseja 2001", jako dziecko nie mogłam oderwać oczu od ekranu a jednocześnie bałam się potwornie, jak sądzę dzisiaj, ogromu kosmosu, jego ciszy i obojętności, a także owego prostopadłościanu (czegoś niewytlłumaczalnego)...
Dalej był Twin Peaks. Dzisiaj powiedziałabym, że ostatnim filmem, kóry mi się wkręcił w mózg był "Mullholland drive".
A jeszcze wcześniej były: "PI", "Fight club","Intymność" i "Apokalipsa" (może jakieś jeszcze inne)...
To, co wydaje się na mnie działać (działać wkręcająco) to klimat mroczny i gęsta atmosfera, elementy szaleństwa, irracjonalne, wskazanie na to, co mroczne albo bolesne albo złe albo złe i szalone i okrutne naraz w człowieku jako takim (a więc i w odbiorcy), wszystko podane w specyficznej estetyce (jak się okazuje za każdym razem trochę innej), takiej, w której z przerażeniem stwierdzam, że zło bywa intrygujące, bywa interesujące, pociągające itp....