Znalazłem ten temat i nie wytrzymałem... Tak więc zarejestrowałem się tu, żeby skorygować Wasze posty...
Nie wiem, co 17 letniego chłopaka może śmieszyć w Donaldzie...
Po pierwsze. Donald wcale nie musi być tylko śmieszny, jakiego znamy z krótkich pasków komiksowych, bądź kreskówek.
Istnieją, jak później napisaliście, historyjki przygodowe, które jednak zawierają sporą ilość
oryginalnych gagów.
Jedynego kaczora jakiego jeszcze uznaję to Sknerus rysowany i wymyślany przez Dona Rosse, jedynego prawdziwego mistrza Kaczogrodu(nie się Barks schowa).
Bo przypomina styl z innych (niedisneyowskich) komiksów? Bo ten, który reprezentują Barks, czy Scarpa jest za prosty?
Gdyby nie było Barksa nie byłoby żadnego Rosy, bo nie byłoby Sknerusa - to logiczne...
Kiedyś nawet mi się to podobało, ale teraz uważam ten komiks za zwykłą bulwarówkę.
I masz rację. Czyja to wina? Disney Company i Egmontu - "Tworzymy dla dzieci
".
Są to dwa polskie wydania "życia i czasów Sknerusa McKwacza" Carola Barksa.
Jak napisali inni: Dona Rosy, poza tym Egmont wydał (w okropnym przekładzie) 12 podstawowych rozdziałów oraz prawie wszystkie dodatkowe - większość w pierwszym tomie "Komiksów z Kaczogrodu - $kneru$", rozdział VIII B (dorysowany przez Rosę w 2005, bądź 2006 roku) wydano w KD 51-52/2007, a 10B ma być wydany na Boże Narodzenie tego roku.
Trzeci tom "Komiksów z Kaczogrodu" zawierał przygodówki Rosy, nie było tam żadnej części ŻICZSMK.
Jeżeli coś miałbym polecić z Kaczora Donalda, jeżeli coś z Kaczora Donalda miałoby przetrwać długi czas, to z pewnością jest to komiks Barksa.
Zgodzę się z Twoją opinią, C.H.U.D.Y., lecz poleciłbym
dłuższy komiks tego Pana (w Polsce takich mało, wprawdzie możecie przeczytać jeden, jeśli natraficie na KD 35-36 z zeszłego tygodnia).
Dlaczego KD ma wśród społeczeństwa polskiego opinię "elo elo, coś wam powiem coś co się nie mieści w głowie, ja jestem ziomalem odlotowym, bo jestem dla was, dzieci-śmieci"? Ha! To wina Egmontu (w cudzysłowie zacytowałem po części telewizyjną reklamę pisma), który nie dbał o to, jakie komiksy są dobierane (przynajmniej od 2000 roku), byleby było coś śmiesznego dla dzieci i jakiś odjazdowy gadżet Made in China.
Pan Kołodziejczak, jako redaktor pisma zaczął na ten przykład faworyzować od 1999 roku Vicara i zaprzestał drukowania dziesięcioplanszówek Barksa. Później (2004r.) pani Maciocha nie wiedziała jak się zabrać do tej pracy, ale wydała serię wydań specjalnych z komiksami m.in. Williama Van Horna, Carla Barksa i Dona Rosy. KD było zapuszczone do 2007 roku, kiedy to przyszedł pan Grzegorz Rutke i zauważył co jest źle, a jakie historyjki są godne druku i mimo użerania się z duńską centralą zaczął wydawać historyjki Barksa i Rosy. Wychodzi mu to dobrze... Lecz opinia KD pozostaje niezmieniona, ponieważ nikomu nie chce się do tego szmelcu zaglądać.
Kolejna sprawa: Powinniście kojarzyć wydawaną od 2003 roku serię "Kaczogród". Do tej pory wydano 4 tomy: Romano Scarpy, Carla Barksa, Vicara i Dona Rosy. W
Norwegii natomiast wydano 22 tomy, oczywiście na większym formacie. A wiecie czemu?
Ponieważ do wydań nie dołączono gadżetu i nikt nie chciał tego kupować ("Kaczogrody" można znaleźć na półkach z książeczkami dla dzieci do lat 3).
Norwegom szczerze zazdroszczę. Tam wiadomo, że Donald jest kimś. Ze Donald ma 74 lata, że razem z Mikim stanowią coś w historii komiksów. Krótkometrażówki i pierwsze komiksy z Mikim nie były rozrywką dla dzieci. Pierwszy disneyowski komiks wydano na początku 1930 roku, a Walt Disney jako osoba napisał tylko półtora komiksowego scenariusza.
Co do gigantów i MegaGiga. Historyjki te uważam za niszowe, zawierające ogromną ilość błędów merytorycznych w scenariuszach i anatomicznych w rysunkach. Oczywiście są wyjątki (Romano Scarpa, Rodolfo Cimino, Luciano Gatto, Giovan Battista Carpi i scenarzysta Guido Martina - wyjątków tych podałem wiele, ale nie dziwcie się, ponieważ artystów tworzących dla Giganta jest okropnie dużo).
Nie wiem, kto założył taki temat w dziale o komiksach amerykańskich. Komiksy wydawane w KD są głównie duńskie, holenderskie, bądź włoskie. Tych z USA nikt nie lubi (oprócz takich wyjątków jak ja).
I nie myślcie, że nie lubię Dona Rosy. Lubię jego prace, lecz jest on przereklamowany, tak jak kolor niebieski
. Lubi go każdy fan Disneya i jeśli dobrze wczytać się w posty np. na najbardziej znanym polskim forum o Disneyu (nie chcę podawać adresu...), to historia komiksów Disneya zaczęła się w 1986 roku, kiedy Rosa narysował "Syna Słońca", a skończyła na początku czerwca br., kiedy okazało się, że twórca ten ma problemy z oczami i żona namówiła go do przejścia na emeryturę, co jest kategorycznym błędem.
Niemniej uważam, że amerykańskie komiksy Disneya (czyli te wydawane przez Western Publishing w latach 1940-19
68 oraz komiksy Floyda Gottfredsona z lat 1930-19
48) są najlepszymi z grona disneyowskich. Aczkolwiek w Polsce są one traktowane na równi z produkowanymi przez Egmont płaskimi, niszowymi gagowcami (vide Myszka Miki Angela Rodrigueza z ostatnich numerów KD).
Warto też wspomnieć, że Życie i czasy Sknerusa McKwacza były w 1995 roku nominowane do Eisnera (nie pamiętam w jakiej kategorii; komiksu dla dzieci bodaj).
Jako najlepszy dłuższy komiks/seria...
Co do nagrody Eisnera, to:
- Laureatem jako najlepszy twórca został Carl Barks (? r.)
- j/w Floyd Gottfredson (2006r.)
- najlepszy twórca humorystyczny - Don Rosa (1998? r.)
- najlepszy tytuł dla młodszych czytelników Uncle Scrooge (wyd. Gemstone Publishing, 2005 bądź 2006r.)
- Najlepszy Dłuższy komiks - Życie i Czasy Sknerusa McKwacza Dona Rosy - 1995r.
Na największym polskim forum Disneymaniaków nie mogłem swobodnie wyrażać swoich opinii, podobnie jak moja przyjaciółka (
www.rysownik.deviantart.com), a disneyowskie e-pismo prezentujące klasykę tego rodzaju komiksów, założone przeze mnie i przez nią kilka miesięcy (
www.wdcs.cba.pl) temu poszło w wielką niepamięć, ponieważ Egmont (na który narzekali za czasów pani Maciochy i Kuzincow) i Miki rysowany tylko i wyłącznie przy cyrklu, równą (nijaką) kreską są lepsi od czegoś na bazie amerykańskiego Gladstone i Mikiego rysowanego żywą, ludzką kreską.
Nie wymieniłem tutaj zbyt wielu nazwisk, ponieważ w Polsce nie znajdziecie o nich zbyt wiele informacji... Jeśli chcecie to tak w skrócie napiszę nazwiska najbardziej klasycznych disneyowskich komiksiarzy: Carl Barks, Floyd Gottfredson, Al Taliaferro, Paul Murry. Co nieco o Taliaferro i Gottredsonie napisałem na swojej stronie, pracuję nad tekstem o Murrym.
PS Przepraszam za odkopywanie tematu.