No właśnie dlatego o tym piszę - też dawno De Vity nie widziałem. A przecież rysował słynne komiksy w Gigancie, których tytułów teraz nie pamiętam, bo do Mikiego nigdy wagi nie przykładam.
O - przypomniał mi się ten o częstotliwości W, która doprowadziła mieszkańców Myszogrodu do szaleństwa. I mocny rysunek Mikiego na pustyni w masce przeciwgazowej. To był dobry komiks.
Moby Dick - rysunki (P.Mottura), kolory i tuszowanie są obłędnie dobre. Ten komiks zasługiwałby na standardowy format jak KzK t.2 z Superkwękiem a nie pomniejszony. Kapitan Kachab najlepszy. Poza tym Dziobas jako twardy wielorybnik robi wrażenie. Donald jak zawsze ma pecha, co mi przypomina te starsze historyczne komiksy z jego udziałem w dawnych Gigantach (Rewolucja Francuska, muszkieterowie, XIX wiek w Wiedniu).
"Możemy udawać, że my tu przypadkiem z tragarzami" - Cytat z Misia genialny i u mnie zawsze na propsie. Drewnowski pojechał. Ciekawe co tam było w oryginale.
"Mój sssskarb..." - ha ha ha ha ha.
-Podróż do wnętrza Ziemi - Nic specjalnego. Taka typowa historyjka o tym jak bohaterowie natykają się na jakiś zapomniany lud i oni nie chcą ich puścić. A o samej podróży nie było prawie nic. Temat na dłuższą historyjkę a nie na niecałe 30 stron.
-Zapał do nauki - Zbyt prosta ta intryga była
-Cena autonomii - Burmistrz świnia znowu bezczelnie wyciąga łapy po pieniądze Sknerusa. Ten nie chce zapłacić i znowu ogłasza niepodległość. Już były takie historyjki (Sknerolandia, Jego wysokość McKwacz Rosy) i zawsze kończyły się źle dla Sknerusa. Ja bym chciał raz przecytać coś takiego, że mimo początkowych trudności Sknerus radzi sobie ze wszystkim (Bracia Be do kopalni) i sobie spokojnie radzi i osiąga jeszcze wyższe zyski. Żeby to burmistrz z cylindrem w zębach , na kolanach do Sknerusa wracał i dopiero wtedy on wspaniałomyślnie wrócił do Kaczogrodu z obniżką podatków.
Lubię rysunki Guerniniego i komiks ładnie wygląda. Ale najlepsza była znowu scena żywcem z Misia. Burmistrz świnia w helmutowym hełmie z biało-czerwoną szarfą jako Dziedzic Pruski. POPŁAKAŁEM się ze śmiechu. Warto było wydać te 10 zł na ten tom.