Jeśli powiedzmy nie potrafię po chińsku [no, trochę potrafię, ale to tam...] to trudno, zadowolę się tłumaczeniem, ale czemu znając ten i ten język trzeba wykrzykiwać że wersja czasem wręcz 'okaleczona' jest uber i w ogóle ? Bo ja tego właśnie nie rozumiem i miło by było jakby ktoś się z tego wytłumaczył.
kto tutaj krzyczał, że coś okaleczonego jest uber???? poza tym od razu zakładasz, że tłumaczenie megatokio jest okaleczone. to, że TOBIE się nie podoba może oznaczać, że:
1 masz fetysz języka angielskiego i uważasz go za "swój", więc to TY krzyczysz że jest uber
2 do tego stopnia się przyzwyczaiłeś do angielskiej wersji że nie potrafisz wyjść "poza" jej wersję - ergo, uważasz ją za
jedyna i słuszną machasz tym tłumaczeniem jako zamachem na język angielski ogólnie a Twoją osobę przy okazji
3. tak po prostu odruchowo napisałeś że język angielski jest good w tym przypadku, bo podświadomość pcha Cię do marudzenia na Polskę tak ogólnie.
bere, gdzie polska wersja megatokio jest okaleczona? pod jakim względem? dowcipy zjada? gramatyki angielskiej nie zachowuje? znam i angielski i polski. oba dość dobrze. powiedziałabym nawet, ze w tym momencie angielski tylko minimalnie gorzej, przynajmniej jeśli chodzi o słuch. jeśli po polsku coś jest dobrze przetłumaczone, to wybiorę polską wersję, bo najnormalniej szybciej mi sie czyta. poza tym lubię mój język, używam go z przyjemnością i o ile Twoje ataki na politykę Polski, obyczaje, mentalność mnie nie ruszają, to języka mego będę bronić. z całą zażartością i dziką furią, przemyślnie i złośliwie.
ponadto bez litości.
poza tym zdefiniuj okaleczone. bo mnie sie wydaje, że dla Ciebie sam fakt przetłumaczenia czegoś jest okaleczeniem tekstu.