koniec pieprzenia po katach, zakladam oficjalny temat, kto sie nie wypowie z glebi serca ten muzyczny hipokryta
pewnego wieczora lezalem na wyrze i leciala sobie w najlepsze jakas viva, no i nagle uslyszalem tego jaya-z, najpierw myslalem ze to moze jego teledysk, jak skonczyl pieprzyc okazalo sie ze "nie, to tylko kolejne gowniane r'n'b z goscinnym udzialem wielkiej gwiazdy rapu", oczywiscie nie musze dalej pisac ze wraz z refrenem otworzylem szeroko galy wiedzac ze nie moge przegapic koncowej plakietki identyfikujacej utwor. srednio mnie grzeja alt indie neo folk rockowe wynalazki typu bjork, wiem tyle ze stacje muzyczne puszczaja je cos kolo 3 nad ranem w pasmie dla hardkorowej alternatywy nie majacej jeszcze puszczonego swiatlowodu do swoich pecetow, ale wraz z tymi, przepraszam musze to napisac, oc**jalymi klawiszami w refrenie i tym poglosem na "ela ela ela" nagly przeblysk swiadomosci podpowiedzial mi ze to moze jakas wielka reforma w swiecie muzyki popularnej, moze to wraz z tym singlem britnej, nsync, avril i reszta rozpocznie swoj marsz do podziemia (a raczej z wiadomych przyczyn zdechnie) i rozpocznie sie nowa epoka odstawiajaca w cien wyrobnikow, a promujaca niedoceniane przez plebs pojecia jak "artyzm", "progresja", "talent". Mam oczywiscie nadzieje ze to tylko jednorazowy wybryk tlustych producentow, ze reszta plyty rihanny jest tylko kolejna kopia beyonce, a ja nadal bede mogl chelpic sie przed zmacdonaldyzowana mlodzieza znajomoscia wylacznie zapomnianej w swej genialnosci plytoteki, czego wam takze, awangardo tej ziemi zycze.