Oj, Louise, tyle, ze na przykład ja od pierwszych odcinków Uteny wiedziałam, że coś tam jest, a to był mój pierwszy kontakt z tytułem, podobnie jak pamiętam moje kłótnie z mamą, o Rukę i Michi oraz homoseksualizm tak w ogóle... a w Claymore po bardzo głębokiej i otwartej analizie, której dokonałam pod wpływem Twojego przekonania doszłam do wniosku, że jakby się uprzeć, to nawet coś tam jest... Są dwie osoby, dla których najważniejsza jest ta druga osoba - fakt. nie są one ze sobą spokrewnione - fakt. Czerpią one siłe z bliskości drugiej osoby - fakt. poświęcają swoje życie dla niej - fakt. Można uznac, że to jest miłość, bez dwóch zdań.
Jednak analogiczną sytuację mamy między Naruto a jego senseiem Iruką. moze nie tak dobrze zarysowaną, bo i target jest młodszy, ale identyczną, co mozna zobaczyć już w pierwszym tomiku - obydwaj czerpią siły i radość z myśli o drugim, Iruka zasłania Naruto własnym ciałem podczas ataku, obydwaj zmieniają sie pod wpływem drugiego. I choć Naruto, podobnie jak Claire idzie dalej, spotyka nowych ludzi, którzy stają się dla niego ważni, Iruka, podobnie jak Teresa dla Claire, staje się tym fundamentem, na którym Naruto buduje swą pewność siebie.
Sytuacje pod prawie wszystkimi względami identyczne, jednak nikt nie mówi, że ten wątek w Naruto jest yaoi.
Posiadam dość wysoką umiejętność odczytywania sygnałów niewerbalnych i odczytywania emocji, empatia jest jedną z umiejętności, której jestem pewna, żę jest na wysokim poziomie - zawsze wiem, kto do siebie czuje miętę w prawdziwym życiu, a co dopiero na kartach komiksu. Wybacz, ale żeby wyczuć shojo-ai w Claymore trzeba być po prostu nastawionym na to, żeby to znaleźć, a wtedy rzeczywiście coś tam jest.
Przykład - głupie amerykańskie filmy wojenne. Dzielna parszywa dwunastka chociażby - też umierają za siebie, trwają przy sobie i łączą sie we wspólnym celu. prawdziwa męska przyjaźń. nikt nie mówi że to wątki shounen-ai. w Claymore postrzegam to samo - mają dziewczyny misję, na którą niekoniecznie się godzą, problemy wewnętrzne i jedyne osoby, które to zrozumią to towarzyszki broni - nic dziwnego, że to, co między nimi zachodzi to można zinterpretować jako miłość. ale to raczej miłość żołnierska, poczucie wspólnego losu i problemu i tak to interpretuję. jeżeli było by pół na pół mężczyzn i kobiet to nazwałabyś te wątki shojo? bo ja raczej nie. przedstawienie brutalności wojny w kontraście z kruchością kobiet-wojowniczek, dobry zabieg.
Trochę mi przypominasz fanki yaoi, które twardo twierdzą, że w Saiyuki jest subtelny homoerotyzm. też proszę mi pokazać gdzie (pewnie tam, gdzie Sanzou zasłania Goku albo Gojo pielęgnuje rannego Hakkai
). Jesteś specjalistką i to na wielką skalę, naprawdę Cię szanuję i podziwiam i staram się być otwarta na to, co mówisz, bo mogę się wiele nauczyć, jednak to, zę czasem środowisko coś przyjmuje za kanon niekoniecznie oznacza, że tak faktycznie jest - przykładem kanonu moze być choćby przekonanie fanów o obecności związku shounen-ai pomiedzy Phoenixem a Milesem z gry Gyakuten Saiban czy Sephirothem a Cloudem z FFVII. byłam, szukałam, nie znalazłam, mimo całej świetlanej listy "dowodów". a uwierz, szukałam.