Imponujące, przy takim ubytku wydawało by się, że człowiek powinien cierpieć coś ponad niedowład kończyny i niewiele mniejsze możliwości intelektualne.
Z podstawowych informacji o neurologii jakie mam wnioskował bym, że u każdego człowieka istnieje w mózgu podział na obszary aktywności, które odpowiadają za poszczególne zdolności - np. płat potyliczny kory za widzenie, hipokamp za pamięć itp.
Słyszałem o przypadkach, kiedy nawet operacyjne usunięcie części mózgu nie powoduje aż tak dramatycznych upośledzeń (pozostałe części mózgu się adaptują), ale ten jest wyjątkowy.
Niewątpliwie będzie to wodą na młyn dla różnego rodzaju popaprańców twierdzących o mistycznych możliwościach naszego mózgu.
Najbardziej jednak czekam na urban myth, iż człowiek wykorzystuje tylko procent możliwości swojego mózgu!
Więc gdy by "się postarać" to nasz mózg można by trochę podkręcić tak żeby nawet w pełni zdrowy pracował na wyższych obrotach?
Ludzie znają takie sposoby od wieków, ale zwykle wiąże się to z późniejszymi konsekwencjami w postaci uzależnień.
Ale na serio pomysł jest hipotetycznie nie głupi. Znamy już próbkę możliwości adaptacyjnych centralnego ośrodka nerwowego człowieka, więc gdyby dać mu na przykład połączenie z dodatkowymi kończynami ( przydatna, dodatkowa para rąk) rezultat mógłby być równie ciekawy jak eksperymenty doktora Frankensteina z książki Mary Shelley.
Przy założeniu, że mózg może w ogóle koordynować nowe kończyny (vide mutacje genowe) mieli byśmy ukryty potencjał przyjęcia czegoś ponad nasze naturalne ciało.
Swoją drogą ten niezwykły przypadek adaptacji mózgu do okoliczności pozwala mieć nadzieję w przyszłych badaniach nad neurocybernetyką.