Opowiadam historię używając przy tym właściwych sobie i odpowiednich według mnie środków artystycznych. Poruszam tematy, które mnie obchodzą bądź wywarły na mnie większe wrażenie.
Próbuję znaleźć własne odpowiedzi na różne pytania.
Co w tym jest wtórnego i wobec czego?
Jestem klonem, czy jak?
Opowiadasz historie, które już zostały opowiedziane nie raz. Może nie w dokładnie ten sam sposób, ale ile już było w książkach, komiksach, filmach par przekupnych policjantów, którzy robili podobne rzeczy co Twoi policjanci?
Jako przykład - pierwszy tom "100 naboi" tam też jest podobny motyw. Dwóch złych policjantów, którzy coś tam robią.
Być może, gdyby ten wątek w "Mroku" był bardziej rozwinięty, wtedy bym takiego zarzutu nie postawił. Ale Ty pokazujesz scenkę, której głównym sensem jest to, że dwaj policjanci są źli i niedobrzy. I poza żarcikiem o kolesiu z knajpy nic tam więcej nie ma.
Gdyby było to wplecione w jakąś większą fabułę o tych policjantach, gdybyś konkretnie opowiedział co się z nimi stało potem wtedy ok. Ale w tym przypadku mnie to nie przekonuje i w moim odczuciu jest wtórne.
Nie wiem czy się rozumiemy - praktycznie naturalnym jest, że zaczynasz od motywu, który jest jakoś już w kulturze znany, podejrzewam, że kłopotem byłoby znalezienie całkowicie nowego motywu. Tylko sedno tkwi by potem ten motyw rozegrać po swojemu, rozwinąć w taki sposób, żeby było widać, że świadomie stosujesz taki a nie inny schemat, ale masz pomysł na to jak go po swojemu rozwinąć. Ty dałeś tylko początek, zacząłeś od wprowadzenia schematu, ale już zabrakło tego rozwinięcia.
Być może masz rewelacyjny pomysł na dalsze losy policjantów i innych postaci, ale w tym jednym tomie dajesz tylko takie schematyczne zaczątki.