Bardzo sympatyczny i ciekawy turniej.
Choć nie już z taka pompa jak rok temu. Graczy nieco mniej 16 i nagrody, przez to ze nie były namacalne, nie radowały tak jak poprzednio.
Po raz pierwszy przeszedłem na ciemna stronę i zagrałem bandą przesiąkniętą, do szpiku kości zdradą, nieczystą grą i złośliwością.
Czyli kochane futrzaste szczurki.
Bitwa pierwsza polowanie na kamienie. Stół z charakterystycznym wzgórzem na środku, dookoła domki.
Przeciwnik: Inqi niezwykle sympatyczny i uprzejmy gracz.
Moja 9 futrzaków z ratrakiem na czele rozpoczyna pochód na umocnienie marienburgu, uzbrojonego w moc pistoletów. Jednym słowem standardowi "kowboje" z marienburga.
Po krótkich podchodach i podzieleniu manewrami bandy przeciwnika na dwoje.. Moja grupa uderzeniowa się scaliła i wymierza atak na lewą flankę wroga.
Marienburg z tieleianczykiem w odwodzie (na razie biedak nie mógł nic, przez 3 tury ujrzeć – ach te sztuczki skrytobójców ), przeładowawszy pistolety ,chowając się w podcieniach budynków, przygotowuje się do starcia. 7 (reszta zapędziła się za szczurkiem i wywiedziona w pole mogła tylko patrzyć na efekt zbliżającego się starcia) mężnych ludzi, o pełnych sakwach postanawia, przy użyciu pistoletów, powstrzymać napór szczurzej hordy.
Przeciwnik jednak zapomniał, że moje obydwa czary mogą podpalić, wydawało by się tak bezpieczne domy.
Na początek z smyczy zostaje spuszczony ratrak. Pokonując prawie 12 cali łapie w swe umięśnione łapska pierwszych 2 „kupczynów” którzy stali na krawędzi budynku. Eshin z czaru kładąc na łopatki kapitana i jednego miecznika podpala budynek tak zaciekle broniony przez ludzi. Reszta bandy szczurzej robiąc użytek z proc (mizerny), przygląda się już szalejącemu ogniowi, który zaczyna lizać jęzorami strop, wydawało by się bezpiecznego domu marienburgu. Miedzy czasie, warlock wyjaśnia swoja wyższość nad tielianem, przyspażajac u pięty kulą ognia.
Rozpoczyna się tura przeciwnika. Inqi zdesperowany (jego obrońcy nie zdają incjatyw duszac się w ogniu) rzuca swoja 3 osobowa grupę do ataku na rat ogra. Oczywiście jeden portowiec spanikowany nie dołącza do kompanów – kto rozsądny chciałby się bić z 200 funtami żywego mięsa. Słuszać wrzaski kolegów, ostatnie 3 osobowa grupa, postanawia biegnąc porzez wzgórze. jak najszybciej dotrzeć do centrum walk. ratując i tak już nie ciekawa sytuację. Wypalają jeszcze z pistoletów. ale chyba dla dodania sobie animuszu.. kule przelatują w dużej odległości o głow futrzaków. Ogień zaczyna zbierać swoje żniwo. 2 marienburkczyków wyzionęło ducha w meczarniach ognia (i to nie inkwizycyjnego).
Czas na finał.
Szczurza horda szarżuje z zaciekłościa, na wszystkie możliwe cele, które nie są w budynku.
Eshin w osbtawie 2 podwałanych, wyjaśnia błyskawicznie w która stronę powiny się skierować posiłki marrienburga. Z czaru smaży pierwszego portowca.Reszta pomocy czując oddech płomieni traci animusz.
Zaczyna się rzeź.. rozszalałe szczury mordują po kolei portowców..
Walki trwaja jeszcze tylko jedna turę aż do wybicia wszystkich obrońców.
Jedyna ocalała grupa 2 „kupczyków” z 1 kawałkiem spaczenia w sakwie popędzana przez worlocka i eshina.. salwuje się rozpaczliwą ucieczką.
Wynik 15-0
Strat: brak
Rozwoje. Verminkin +1I
Night runner: nozyki
Worlock: minde focus
Dokupuję 2x verminkina i black skavena.
Bitwa 2 Patrolowanie dzielnicy.
Przeciwnik: Veteran Seba i jego 14 beastmenów.
Wiedziałem że łatwo nie będzie. Przeciwnik liczniejszy i niezwykle mobilny.
Seba dzieli swoich wojaków na 3 grupy. Jedna to kawaleria (5 psów i centigor)
2 pozostałe blisko siebie to piechota.
Szybko analizuje sytuacje i dochodzę do wniosku, że musze trzymać przeciwnika na dystans.
Jedyna broń zasięgowa Seby to jego czarnoksieznik z potężnym czarem którzy może poranić nawet ratraka.
Zaczyna szczurza horda. Niestety pierwszy manewr, próby podpalenia domku z kuli ognia mimo przerzutów nie wyszedł. A tak by się ładnie paliła grupa 5 bestii.
I znów zaczynają się podchody. Ja próbuje zadać max straty z broni zasięgowych Sebie zanim nadejdzie z drugiego końca stołu kawaleria a Sebastian stara się wciągnąć mnie w pułapkę miedzy domki. Po 3 turze „wymiany ognia” pada trupem shaman besti. Mogę być bezkarny! Tym bardziej że moja cofnięta grupa z black skavenem na czele już zajęła pozycje blisko swoich kompanów. Nożownik, miedzy czasie, mimo szalejącego ognia, czycha na wrogów na parapecie okna.
Sebastian widząc niekorzystny rozwój sytuacji, decyduje się na niezwykle ryzykowny manewr. Wybiega słownie na 2-3 cale przed mnie, cała swoja banda licząc na T4.
Wydawało by się to dziwne ale 13 modeli nie jest taka łatwo spacyfikować.
Decyzja jest błyskawiczna. Assasin piskliwie krzycząc rozkazuje atak. Szczury brawurowo (o ile to tylko możliwe) przechodzą do frontalnego ataku. Tylko madzy i nożownik maja na zadanie powstrzymać 2 szereg bestii. Zaczyna eshin. Pakując swój ogień w środkowego psa, robi prawdziwy wyłom wśród przeciwnika. Pada trupem pies a cała 4 leży poogłuszana. Warlock zgrzewa kulą ognia dowódcę futrzaków (wreszcie czar po 4 rundach z przerzutem zadziałał)
A nożownik kończy żywot centigora. W hth ratrak robi jak zawsze nic. A reszta skavenów z średnik skutkiem morduje kolejne 2 bestie.
Nadchodzi czas na odpowiedz Seby. Niech wam się nie zdaje że to koniec! Połowa graczy załamała by ręce i dobrowolnie się rozbiła. Ale nie Seba! Po udanym teście rozbicie rzuca do ataku 3 ostatnich stojących beastmenów i… Nie uwierzycie.. 3 szczury idą do piachu.
Zaczyna się robić gorąco (i bynajmniej nie z faktu iż już wszystkie budynki na stole płoną)
Rzucam, kostki się toczą i.. nie zdałem testu rozbicia. Czyżby miało się to tak skończyć??
Sięgam do rezerw swojego szczęścia i przy użyciu przezornie kupionej łapki, bronie się przed ucieczką.
Walka trwa. Ostatnie beastmeni prowadza krwawy bój. Moje ataki mało co trafiają i skutkiem czego zabijam tylko jednego.
Na szczęście Sebastian oblewa drugi test i mogę świętować zwycięstwo.
Wynik 15-0
Strat: brak (chłopki przeżyli)
Rozwoje: assasin art. of silient deatch, balck skaven mighty blow, night runner eagle aye (prawdziwy nożownik), night runner leap, eshin +1LD
Dokupuję: verminkina i jakiś sprzet (wreszcie 13)
Bitwa 3 Przypadkowe spotkanie
Przeciwnik Misio i jego niepokonane possesed.
Bitwa która miała zadecydować kto stanie na najwyższym stopniu podium.
Rozstawiam bezpiecznie w budynku moją 14 odpychając wroga na obrzeże stołu.
Misiu dzieli bandę na 3 grupy chcąc mnie złapać w pierścień.
Zaczynam. Wybiegam maxymalnie do przodu (jak w westernie) chcą przyjąć walkę wśrodku gołego stołu. Skaveni krzyczą „my albo wy”.. innego wyjścia nie ma. Założenie jest proste. Mój warlock ściąga z kuli ognia tieliana i następnie przez dwie tury wycofuje się ostrzeliwując wroga aby po jego zmiękczeniu zakończyć sprawę w walce.
Mag czaruje i dzięki przerzutowi generuje kule ognia. Niestety na zranienie wypada 2. Dwójka która ta jak się miało okazać miał być kluczowa w tym starciu.
Misiu bez ceregieli rusza wszystkim na przód. Do moich pozycji zbliża się niebezpiecznie 2 opętanych i beastmen z T4 3W i ziółkami leczniczymi.
Tielian strzela w ratraka. Trafia.. krytyk.. rykszet.. assasin.. trup!
f**k.. Mówię w duszy. No to zaczęły się „schody”.
Nie mam czasu na kitranie się, przechodzę zanim nie ma routów od offensywy. Eshin w cudowny sposób (przy uzuciu łapki) z czaru spala possesed z sikającą krwią, reszta procarzy i warlock na spółkę osłabiają drugiego possesed zbijając jego rany do 1.
Czekam na odpowiedz przeciwnika.
Misiu widząc, że sytuacja zaczyna mu się wyrywać z pod kontroli, szarżuje beastmenem na ratraka (starcie twardzieli) a possesd na mojego eshina i werminkina. Miedzy czasie magister przejmuje z czaru mojego nożownika..
Atak jest zabójczy.. eshin do piachu a szczurek ogłuszony (3 A tyle strat!-powinni tego zabronić!) Beastmen rani ratraka tracąc sam ranę.
Kalkuluję.. jeszcze 2 i mam rozbicie. Dodatkowo mój osamotniony szczurek prowadzi nierówną walkę z beastmenem gdzieś tam na flance (dzięki niemu wszystkie siły misia nie doszły na czas odpowiednio spowolnione)
No cóż wyboru wielkiego nie mam. Trzeba „wpakować” wszystko do walki aby nożownik, który zmienił strony nie miał celów. Wszystko poza black skavenem i worlockiem rzuca się na beastmena walczącego z ratrakiem.
Pozostał dwójka ma na zadanie zabić possesed z 1 W. I tu mój kolejny pech. Obydwaj oblewają test strachu. (gdyby nie te 9 na warlocku jestem pewien że 2 A z S5 rozwiązały by problem drugiego possesed). Na dodatek po wiadrze kości (14 ataków) beastmen nawet nie zostaje draśnięty. Na szczęście ratrak przypomina sobie że potrafi walczyć i rani beastmena, który odając zabija jednego ze szczurków.
I tak masakra possesd zmienia się w moją pożogę!
Tura Misia. Prawie pewny zwycięstwa, rzuca resztkę sił do walki. Possesed cudem przeżyły, mutant i beastmen wpadają w środek walki.
Pada kolejny szczur. Znów moje wiadro ataków razem z ratrakiem w beastmena na jednej ranie i go jedynie ogłuszam. Pada mutant misia.
Nie wiele się to jednak zdaje jeśli mam zdać routa na 6.. Początkowa śmierć assasina z ręki tielina decyduje o wszystkim.
Moje szczury się wycofują a Misiu może być pewien wygranej w turnieju.
Wynik 0-14
Straty: o dziwo brak
Rozwinięcia: black skaven nowy mighty blow, Stronnicy +1A, night runner +1I
Dokupiłem 2 verminkinów do rozwiniętej grupy i rusznice dla night runnera
Bitwa 4 Młot jasności.
Przeciwnik Maciej Kulesza. (no i kolejny weteran)
Bitwy nie będę opisywał ponieważ z Maćkiem darzymy się „specyficzną miłością” i był gotowy oddać mi ja walkowerem z czystej zawiści.
Jednak zdecydował się zagrać.
Nie było w tej walce za dużo finezji. Maciek miał dużo kusz i wiadrem najemników (chyba 5) a ja 15 szczurów.
Pobiegłem wąska uliczką wystawiłem się na 2 salwy i wyciąłem WH w pień.
Po tej grze Maciek zrezygnował z gry pokazując nie sportowe zachowanie. Można się było tego po nim spodziewać.
Straty: gigant rat
Rozwinięcia ( dostałem +2 exp dla wszystkich za różnice ratingów) +1W na black skaven, +1 Ws na drugim black skaven, eshin +1I, Stronnicy obydwie grupy + 1 BS, , assain +1 WS Warlock obniża koszt rzutu miecza do 7
Dokupuje po 1 verminkinie do rozwiniętych grup, 2 gigant raty, pazury bitwene na assasina i najmuję konnego.
W punktach prowadzi Misiu 16 przewagi, później jestem Ja z przewaga 8 nad resztą.
Bitwa 5 Occupay
I jak już wiadomo, rewanż z Misiem.
14 z ogram i tielianem Kultystów kontra 18 szczurów z warlockiem i konnym najemnikiem.
Rozpoczęliśmy z opóźnieniem (zdawałem relacje przez tel. Pawłowi)
Jestem dobrej myśli. Mam sporo proc z bs 4 mnóstwo ataków (gupy stronników po 2 A) do tego mocne czary, rusznica, noże do rzucania na 12 cali i bohaterów z 5S.
„Orzeszek” który musze zgryźć to: Possesed z 4T 3W resilientem i 4 atakami z WS 6, possesed z 4T 3W WS6 3A z S5, Beastmen z 5T 3W WS5 , leczeniem, 3 atakami S4 i nienawiścią do skavenów (skutek poprzedniego spotkania), jego dwóch kompanów 4T 2W Ws5 i najemny ogr. Reszta to już mięcho z tielianm (q shoot) na czele.
Rozpoczęcie oddaje misiowi. Zaczynają się podchody do 2 tury, w której wyskakuje na środek placu i robiąc użytek z proc, czarów, noży.. załatwiam na przysłowiowy amen 2 modele wroga, 3 kolejne ogłuszam. Misiu rzuca czar oko boga i pada 6. Possesed z sikająca krwią zamienia się w prawdziwego demona! 5T 4W 5A 6S Ws7!!!
No to będzie ostro!
Possesed i ogr zbliżają się do moich pozycji. Poda grad kamieni. I słabszy possesed przypalony „kula ognia” traci przytomność. Miedzy czasie nożownik zbiera kolejne żniwo zakańczając żywot tieliana i ogłuszając kolejnego kultystę.
Misiu widząc spustoszenie w jego szeregach z mojego ostrzału rzuca się w wir walki swoimi siłami beastmenów miedzy czasie zbliżając opętanego na zasięg szarży.
Padają 3 szczury i mutant.
Moja kontr szarża. Wszystko wpada w pierwszą fale kutlystów. Efektem czego przeżywa jedynie bohater beastmen z 5T i 3W walcząc z moją 5 modeli i skutecznie pozbawiają życia eshina który próbował go wcześniej nieskutecznie przysmarzyć czarem.
Wolne modele w liczbie 3 zasypują possesed „giganta” gradem pocisków nie robiąć mu oczywiście nic (czego należało się spodziewać). Warlock kładzie na łopatki magistra kulą ognia.
Szarzuja posesed..
No to się zaczęło…
Ogr walczy z gigant ratem gdzieś na flance (który znów spowolnił pół bandy misia.. za 15 gc possesed i ogr 2 tury przyglądali się masakrze swoich – tego też powinno się zabronić)
Padaj kolejne szczury od opętanych. Demon sieje prawdziwe zniszczenie łykając black kavena „z dziecinną łatwością”.
Moja kontra i…
Pada brat demona.
Ratrak podbiega do naszego ulubieńca i…
Demoniczny possesed po nietrafionych atakach (7WS!!!) wyjaśnia błyskawicznie hierarchię w przyrodzie.
Miedzy czasie grupka 6 szczurów zbija do 1 W beasteman bochatera który w „obronie własnej kładzie kolejnego wroga trupem.
Do tego mój night runner robiąc skok kamikadze z 5 cali dobija magistra.
I (ale tych u mi się namnożyło)… Przychodzi sędzia zarządzając remis czasowy.
Grę oczywiście dokończyliśmy. Jak się okazało Demon przeżył na 1 W. Grę by zakończyło 8 szczurów i 3 kultystów.
Piękna rzeź J!!
I tak mimo tylko jednej przegranej wylądowałem po raz 3 w swojej karierze poza podium na szacownym 4 miejscu J Oj coś mnie ostatnio lubi to 4 miejsce ( do 3 razy sztuka J)
Dziękuję wszystkim za grę..
Pzdrawiam jeszcze raz Inqiego z którym można było naprawde miłoa porozmawiać i GRATULUJE ZWYCIESTWA NASZEMU MISTRZOWI (nie mylić z miszczem) MISIOWI KTÓRY ZAŁSUŻENIE WYGRAŁ.