Autor Wątek: Claymore M&A  (Przeczytany 22299 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Góral

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 305
  • Total likes: 0
  • Firefly/Serenity fanatic
Claymore M&A
« Odpowiedź #45 dnia: Grudzień 27, 2007, 12:49:46 pm »
Cytat: "richie"

To oczywiście nieprawda. Nawet w fikcyjnym świecie (zazwyczaj) działają prawa mechaniki i fizyki, a w każdym razie większość z nich - tylko są one dla nas tak oczywiste że nawet tego nie zauważamy. Tak też jest w Claymorze, i tak też jest w większości fikcyjnych światów (jeśli nie wszystkich) które powstają w m/a czy w literaturze. Na pytanie zaś, co w kreowaniu fikcyjnych światów jest dozwolone a co już nie odpowiedź jest prosta - dozwolone jest wszystko na co wyobraźnia autora pozwala, pod warunkiem zachowania wewnętrznej spójności tegoż świata

Podkreślam słowo zazwyczaj. Oczywistym jest, że autor fikcyjnego świata nie będzie sam tworzył całkowicie nowych i odmiennych praw fizycznch (zresztą nie jest to możliwe, bo cokolwiek by wymyślił byłoby to całkowicie sprzeczne z naszym rozumowaniem) od tych, które znamy, jednak mimo to nagina je, czy chwilowo zaprzecza ich istnieniu. Szczególnie widać to na przykładzie makroskopowych praw (gdzie kwantówka w fantasy), choćby ZDN. Weźmy na to odcinek w którym rozpędzona Priscilla (tym samym posiadająca znaczny pęd, który chciała przekazać pewnej osobie ;)) uderzała mieczem w Teresę, a ta sparowała atak jak gdyby nigdy nic (nie przesunęła się nawet o milimetr i choćby nie wiem jak silna była Teresa, to nie byłaby w stanie tego zrobić (ona mogłaby wytrzymać taką siłę, jednak by wystąpiło tarcie wcale aż tak dużo nie trzeba). Nie można też zapominać o wszelkich powietrznych akrobacjach, gdzie działo się to samo (ciekawa była też nizniszczalność claymorów).
Richie, mógłbyś rozwinąć myśl "A w Claymorze zaś, niestety, bywają momenty które tą wewnętrzną spójność pozwalają poddać w poważną wątpliwość." ? Nie bardzo rozumiem o jaką wewnętrzną spójność Ci chodzi
i kiedy i gdzie jest ona naruszona. Przykłady poproszę (dyskusję nt. powinniśmy chyba kontynuować tutaj http://www.forum.gildia.pl/viewtopic.php?t=26673&start=30).
9 na 10 otaku zaleca oglądanie Space Brothers.

Offline Wilk Stepowy

  • Starszy Gildii
  • *******
  • Wiadomości: 13 885
  • Total likes: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • wilk bez zębów
Claymore M&A
« Odpowiedź #46 dnia: Grudzień 27, 2007, 01:46:23 pm »
Tu nie chodzi o fizykę; szczególnie że opisane przez Ciebie zmiany w fizyce są w kanonie od dawna i nie wymagają tłumaczenia.

Co innego pustość świata przedstawionego. Ile tam widziałeś zwierząt, ile pól uprawnych? Przecież tereny przedstawione w Claymore wyglądają jak nieużytki nawet blisko miast. Co wyżywia te miasta? To już nie jest błahostka, którą łatwo przyjąć jako wygodną dla fabuły zmianę w mechanice świata.

Offline Shirosama

Claymore M&A
« Odpowiedź #47 dnia: Grudzień 27, 2007, 01:51:20 pm »
Błahostka zwłaszcza że anime bardzo wciąga i jeśli ma to cechę że nie nudzi i ma jak najmniej rzeczy które denerwują to inne rzeczy mogą być szczegółami.

Offline Ganossa

Claymore M&A
« Odpowiedź #48 dnia: Grudzień 27, 2007, 02:12:25 pm »
Raczej ograniczenia budżetowe. No i zwykły pragmatyzm. W większości produkcji pomija się takie elementy bo nie wnoszą nic do fabuły a większość odbiorców wcale ich nie zauważa. No chyba, że ktoś ma kompleks Masamune Shirow (możesz to traktować jako komplement Wilku ;) )
Just because I don't care
doesn`t mean I don't understand.

Offline Wilk Stepowy

  • Starszy Gildii
  • *******
  • Wiadomości: 13 885
  • Total likes: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • wilk bez zębów
Claymore M&A
« Odpowiedź #49 dnia: Grudzień 27, 2007, 02:33:55 pm »
Wbrew pozorom takie błędy w Claymore strasznie jakoś mi nie przeszkadzają. Dla mnie to zwykły shonen, bardziej mroczny choć jako całość z konwencji się nie wybijający specjalnie. Tylko od shonena wymagam poza fajnymi walkami (warunek spełniony) bohaterów, których się lubi. A tu najciekawsi bohaterowie to są po drugiej stronie barykady (z wyjątkiem Teresy i Mirii). Wiem, że to kwestia gustu ale nie bardzo claymorki przypadły mi do gustu i Claymore jako całość również nie jest dla mnie wybitne, bo ani super walki, ani bohaterowie, ani potworki, ani kolorystyka ładna.

ps. błędy jak wyżej wymienione zauważam, bo dobrze przedstawiony i ciekawy świat często potrafią podciągnąć ocenę średniego anime.

Offline richie

  • Radca bracki
  • ******
  • Wiadomości: 3 730
  • Total likes: 1
  • Contract? (◕ ‿‿ ◕)
Claymore M&A
« Odpowiedź #50 dnia: Grudzień 27, 2007, 03:35:02 pm »
Co do niespójności tego świata, przyznam się że szczerze mówiąc kompletnie rozwaliła mnie koncepcja przyspawania swoich odciętych kończyn. Pół biedy że to były jeszcze swoje własne, ale ich transplantacja w wykonaniu Irene -> Claire mnie przerosła. I znów, nie dlatego że to jest w naszym świecie niemożliwe, ale dlatego że nie jestem w stanie zrozumieć że skoro jest możliwy taki myk to czemu Irene nigdy sama się nie zaopatrzyła w jakąś zapasową. Przypominam że defensywne claymory potrafią bez większych problemów zregenerować każdą swoją kończynę, natomiast ofensywne (takie jak Irene i Claire) je sobie przeszczepiać. Cóż byłby zatem za problem dla nich "skombinować" sobie jedną kończynę czy dwie...? O tym w jaki sposób fizycznie jednoręka Irene pozbyła się swojej ostatniej ręki nie chce mi się nawet specjalnie myśleć.

Ale największym problemem świata Claymore'a jest dla mnie brak sensownej równowagi, nazwijmy to - ekologicznej. Jeśli się nie mylę, to cały świat składa się z pięciu elementów: ludzie - claymory - organizacja - youmy - awakened. I o ile pierwsze cztery elementy tego równania jeszcze się razem trzymają kupy, to piąty rozwala je całkowicie.
Przede wszystkim, dlaczego skoro awakened są takie potężne czemu jeszcze do tej pory nie wyrżnęli reszty tałatajstwa na tej planecie (albo przynajmniej jej nie podblili, sprowadzając tych co przeżyli do roli hodowli mięska). Wytłumaczenie iż akurat właśnie teraz wpadli na ten pomysł wzbudza u mnie tylko nonszalanckie zgrzytnięcie zębami. Ale nawet jeśli, niech tak już będzie - to zachowanie organizacji zupełnie w tym kontekście jest za przeproszeniem, o kant dupy roztłuc (na życzenie wyłuszczę dlaczego, ale mam nadzieję że nie będzie specjalnej potrzeby)
Czy kopiowanie jest grzechem? W Biblii mamy przykład Jezusa, który kopiował chleb i ryby. Protestujących nie stwierdzono.
https://pl.wikisource.org/wiki/Zapowied%C5%BA_%C5%9Bwiata_post-copyright

Offline Shirosama

Claymore M&A
« Odpowiedź #51 dnia: Grudzień 27, 2007, 04:42:46 pm »
Wybitnym na pewno to anime nie jest, ale również bez wątpliwości jest lepsze niż przeciętne. Jeśli ktoś lubi takie klimaty.

Offline Góral

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 305
  • Total likes: 0
  • Firefly/Serenity fanatic
Claymore M&A
« Odpowiedź #52 dnia: Grudzień 28, 2007, 08:43:48 am »
Cytat: "Wilk Stepowy"
Tu nie chodzi o fizykę; szczególnie że opisane przez Ciebie zmiany w fizyce są w kanonie od dawna i nie wymagają tłumaczenia.

Co innego pustość świata przedstawionego. Ile tam widziałeś zwierząt, ile pól uprawnych? Przecież tereny przedstawione w Claymore wyglądają jak nieużytki nawet blisko miast. Co wyżywia te miasta? To już nie jest błahostka, którą łatwo przyjąć jako wygodną dla fabuły zmianę w mechanice świata.

Cóż już dawno zauważyłem ten szczegół (a raczej kumpel mi to uświadomił, mnie osobiście za bardzo wciągnęła historia, gdy czytałem Claymore'a pierwszy raz nie byłem nawet w stanie rozróżnić poszczególnych bohaterek od siebie :)), ale to nie ma nic wspólnego z brakiem spójności. Fakt, poza końmi, jedną iguaną i mewami nie było tam zwierząt. Nie widać tam ni flory ni fauny, ale jak już napisał Ganossa było to spowodowane brakiem czasu i chęci autora do zabawy w takie szczegóły (w anime nie kwapiono się by to naprawić). W Berserku świat faktycznie żyje, ale jakoś dziwnym trafem ciężej mi się go czytało niż Claymore'a (choć minimalnie stawiałbym go wyżej niż Claymore'a). Do szczęścia nie jest mi potrzebne zobaczenie w tle Quercusa czy Sus scrofy, tym bardziej, jeśli miałbym czekać na kolejny rozdział miesiąc dłużej tylko w tym celu, albo gdyby miano podnieść cenę tomu, bo koleś musiał zatrudnić asystentów (Yagi-sensei od początku do końca SAM wykonuje całą pracę, tym bardziej go za to podziwiam). Co do wyżywiania - to jest świat fantasy. <joke>Kto wie, może każdy w domku ma samonakrywający się stoliczek, czy kije samobije do polowania na zwierzyny albo może elfa pod poduszką, który dostarcza prowiantu.</joke> A może akurat jakimś cudem autorowi udało się nie zmieścić pola w kadrze ? Może pokazywał tylko ośrodki kupieckie, a we wsiach tylko część mieszkalną ? Będę chciał popatrzeć na rolnictwo sięgnę po Moyashimona, mi do szczęścia jednak tak wiele nie trzeba. Pośrednio widać jednak, że gdzieś ta hodowla/uprawa jest, skąd inaczej wziąłby się udziec na talerzu czy jabłko ?  
Przy pierwszym czytaniu również nie zwracałem na to uwagi, dopiero gdy Claymore mnie wciągnął i zacząłem na jego temat dyskutować dostrzegłem wiele niejasności w świecie przedstawionym jednak nie zmieniło to mojego nastawienia do tego dzieła. Paradoksalnie im więcej rozmawiam na jego temat tym bardziej mi się on podoba, tym więcej jestem w stanie sensownie spekulować. Yagi-sensei zostawia tyle niedopowiedzeń, że jest to ideał dla twórców fanfików, to że komuś nie podszedł mnie nie dziwi, jednak powodem tego z pewnością nie są wymienione przez Ciebie nieścisłości.
Rozumiem Cię jednak, ja tak samo mam w przypadku Eureki 7. Nie zainteresowała mnie tam jakoś szczególnie ani fabuła, ani bohaterowie, ani walki, a nadmiar jaskrawych kolorów denerwował. Niedopowiedzenia w fabule i świecie przedstawionym same podtykały mi się pod nos. W przypadku sci-fi tego rodzaju nieścisłości jednak bardziej drażnią, bo z założenia nie ma mowy o występowaniu magii, na którą można by zwalać takie rzeczy.
Ciekaw też jestem ile tomów mangi przeczytałeś ? Akurat Claymore ma to do siebie, że z każdym kolejnym rozdziałem poprawia się nie tylko kreska, ale również fabuła, a bohaterowie nabierają kolorytów (dziwi mnie np., że wspomniałeś tylko o Teresie i Mirii, a pominąłeś Galateę, Deneve, Helen, Clare, Jean, czy Irene, a z tych "złych" Riful, Isleya, Ruvuru/Rubela).

Cytuj
Co do niespójności tego świata, przyznam się że szczerze mówiąc kompletnie rozwaliła mnie koncepcja przyspawania swoich odciętych kończyn. (...)nie jestem w stanie zrozumieć że skoro jest możliwy taki myk to czemu Irene nigdy sama się nie zaopatrzyła w jakąś zapasową. (...)
(...)
Przede wszystkim, dlaczego skoro awakened są takie potężne czemu jeszcze do tej pory nie wyrżnęli reszty tałatajstwa na tej planecie (albo przynajmniej jej nie podblili, sprowadzając tych co przeżyli do roli hodowli mięska). (...)

Czemu się nie zaopatrzyła ? Znajdź frajera, co ci odda rękę, znajdź kozaka jak Clare czy Irene, która po utracie ręki przeżyje. To były wyjątki. Załóżmy jednak, że mamy takich frajerów, do tego defensywny typ. Nie jest on w stanie ciągle się regenerować (właściwie to jest, ale w pewnym momencie wykorzysta swój limit i się przebudzi), więc byłoby to ryzykowne, poza tym wrzucenie sobie przypadkowej ręki nie dałoby lepszego efektu niż regeneracja własnej (nieobeznanym z Claymorem przypominam, że mamy typy defensywne i ofensywne - defensywne mogą się w pełni regenerować, a zreprodukowany organ będzie jak przed jego utratą, ofensywne zaś po utracie choćby kończyny są w stanie spowodować by odrosła, jednak będzie mieć ona jedynie ludzkie możliwości), gdyż nawet po odpowiednim wytrenowaniu i nazwijmy to „rehabilitacji”, Clare była w stanie mieć dostęp do zaledwie 50% pierwotnej mocy jej ręki. Gdyby Irene wzięła sobie rękę od jakiegoś słabeusza i była w stanie wykorzystać dajmy na to nawet i 100% to i tak wiele by to jej nie dało. Co do tego, w jaki sposób Irene odcięła własną łapkę albo w jaki sposób claymore'y wyciągali miecze zza pleców (ten przykład dodałem ja ), cóż "tajemnica tkwi w nadgarstku" ;P. Claymore'y  potrafią wydłużać swoje ręce, dokonują rzeczy fizycznie niemożliwych z naszego pktu widzenia. Nie widzę więc powodu do powątpiewania w ich możliwości (bardziej rozbudowane wypowiedzi znajdziesz na http://claymore.ok1.pl/viewtopic.php?t=30&postdays=0&postorder=asc&start=75).
Co do drugiej części wypowiedzi, również już dawno brałem udział w dyskusji na ten temat. Całkiem słuszne pytanie, czemu przebudzeni nie zrobili bydła z ludzi ? Po pierwsze, MiB (czyli organizacja) nie daje sobie w kaszę dmuchać. Za każdym razem, gdy wydaje się, że traci panowanie okazuje się, że ma jakiegoś asa w rękawie. Zwykły AB (skrót od Awakened Being) nie jest dla nich zagrożeniem. Szansa istniałaby więc jedynie w przypadku współpracy. Jak łatwo można jednak zauważyć przebudzeni pomimo niewątpliwej przewagi umysłowej nad youmami nie należą do zbyt zrównoważonych osób i skoordynowane działanie byłoby co najmniej trudne. Było to możliwe dopiero w przypadku tak potężnych zarówno fizycznie jak i mentalnie Isleya, Riful i Lucielli, czyli Abyssal Ones (w skrócie AO) - najpotężniejszych istot w świecie Claymore'a. Problem jednak w tym, że między nimi panowała równowaga, gdyby jeden się wychylił, zostałby zdjęty przez drugiego lub trzeciego (co organizacji byłoby na rękę). Globalna wojna w przypadku braku pewności na zwycięstwo nie byłaby zbyt rozsądna, tym bardziej, że nie mogli narzekać. Co do tego zaś czy sami nie mieli własnych hodowli ludzi nie wiemy, MiB zajmowało się tylko swoim terenem, to co działo się w reszcie świata zbytnio ich nie obchodziło. Nie znamy też dokładnie sposobu myślenia AO, może jako byli ludzie nie chcieli skazywać swego gatunku na zagładę ? Może baliby się buntowniczej natury ludzi i  bardziej pasowała im taktyka "bij i uciekaj" ? W końcu mieli skąd wybierać ludzi, a nie mieli powodów by się obżerać. Zresztą gdyby przesadzili żarcie mogłoby się skończyć i co wtedy ? Może też chodziło im o to, by ludzie mieli strach w oczach, a nie byli bydłem ? W końcu czemu w takim razie nie przerzucili by się na zbliżone w fizjologii jelita świń ? W mandze kilkakrotnie pokazywano, że zadawanie cierpienia i obserwowanie wystraszonych  ludzi sprawiało im przyjemność. Świnie tylko by pokwiczały, a ludzie z wypranymi mózgami też nie byliby smacznym kąskiem.
Co więcej populacja youm nie jest zbyt duża, stąd MiB nie mogli mieć aż tak dużo "materiału " na produkcję swoich wojowników. Nie była to również masowa produkcja więc i kontrola nie mogła być zbyt trudna. Trudno też uwierzyć w to, że wszyscy obudzili się jednocześnie. Tym samym organizacja miała spore szanse na zapobiegnięcie ich "rozbestwieniu". To, że autor z czasem co chwilę pokazuje przebudzonego nie musi oznaczać, że jest ich od groma. Po prostu jest to zabieg wzbogacający historię. To, że akurat w czasach Clark sporo się dzieje również nie powinno przeszkadzać, wszystko to służy przecież dostarczeniu rozrywki osobom z bogatą wyobraźnią. Youmy nie są godnymi przeciwnikami, więc bez AB byłoby trochę nudno.
Przedstawienie niewielkiego zaludnienia również nie powinno dziwić (choćby z powodu braku czasu autora na rysowanie setek różniących się od siebie twarzy czy czegoś więcej niż pustynie) w czasach Średniowiecza wiele regionów również nie prosperowało najlepiej. W przypadku Claymore'a za ten trochę postapokaliptyczny wizerunek  mogły być odpowiedzialne youmy. Może jakaś wielka inwazja/epidemia youm doprowadziła do takiego stanu, wzajemnego wybicia się ludzi i potworów ?
Zastanawiać mogłoby również to, kto wpadł na pomysł wprowadzenia  środków płatności w postaci monet ? Kto je wybija ? Kto narzucił taki system ? Ludzie po prostu są myślący, albo istnieje jakaś władza zwierzchnia. Na podstawie otrzymanych informacji nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Dla wielu ten niedobór mechaniki rządzącej światem jest drażniący, ale jest też wiele osób, które wykorzystują taki brak dosłowności do pobudzenia własnej wyobraźni, spekulowania i dopowiadania sobie detali, o których  prawdopodobnie autor nigdy nie wspomni (i chwała mu za to).
Cytuj
zachowanie organizacji zupełnie w tym kontekście jest za przeproszeniem, o kant dupy roztłuc (na życzenie wyłuszczę dlaczego, ale mam nadzieję że nie będzie specjalnej potrzeby)
Poproszę.

Jak łatwo zauważyć często w powyższej wypowiedzi wykorzystywałem słowo „może”. Jednak przedstawione przeze mnie opcje nie są wielce nieprawdopodobne, wystarczy chwila zastanowienia, by w miarę racjonalnie wytłumaczyć (o ile można użyć tego słowa w przypadku świata fantasy) co autor mógł mieć na myśli. Wystarczy też, że historia komuś nie podejdzie, by zaczął się czepiać i niesłusznie założył, że dane rozwiązanie przyjęte przez autora jest niemożliwe do przyjęcia bez przymykania oka. Jak dotychczas panu Norihiro udaje się sprawić, by w jego opowieści nie było banalnych rozwiązań. Za to właśnie uwielbiam mangę.
9 na 10 otaku zaleca oglądanie Space Brothers.

Offline richie

  • Radca bracki
  • ******
  • Wiadomości: 3 730
  • Total likes: 1
  • Contract? (◕ ‿‿ ◕)
Claymore M&A
« Odpowiedź #53 dnia: Grudzień 28, 2007, 06:57:12 pm »
Cytat: "Góral"

Czemu się nie zaopatrzyła ? Znajdź frajera, co ci odda rękę, znajdź kozaka jak Clare czy Irene, która po utracie ręki przeżyje. To były wyjątki.

Cóż za celny argument. Równie dobrze ja mogę powiedzieć - znajdź mi Claymora który nie przeżył utraty ręki. Moment - nie, ja mogę powiedzieć: wylicz mi tu te tłumy Claymorów które nie przeżyły tylko z powodu zwykłej utraty jednej ręki (skoro Irene i Clare to były takie wyjątki...)

Cytuj
Załóżmy jednak, że mamy takich frajerów, do tego defensywny typ. Nie jest on w stanie ciągle się regenerować (właściwie to jest, ale w pewnym momencie wykorzysta swój limit i się przebudzi),

Przebudzi się, owszem, ale tylko jeśli wydzieli zbyt wiele swojej mocy na raz. Natomiast jeśli będzie się regenerować "w spokoju" przez dłuższy czas nie ma problemu.
Więc to co mówisz byłoby prawdą ale tylko w warunkach stricto bojowych.

Cytuj
więc byłoby to ryzykowne, poza tym wrzucenie sobie przypadkowej ręki nie dałoby lepszego efektu niż regeneracja własnej

Pytanie 1: skąd ta pewność (że "przypadkowa" znaczy się: nie swoja ręka byłaby gorsza?) I dlaczego w tym kontekście obcięta ręka Irene ma być jakimś ekstra wyjątkiem?
Pytanie 1a): jeśli tak jest, to dlaczego ani Claire ani Irene sobie nie zregenerowały ręki? Czyżby kikuty były w tym świecie trendy? Bo nawet jeśli byłaby słaba, to śmiem przypuszczać że i tak byłoby z niej więcej pożytku niż z braku jakiejkolwiek

Cytuj
Co do tego, w jaki sposób Irene odcięła własną łapkę albo w jaki sposób claymore'y wyciągali miecze zza pleców (ten przykład dodałem ja ), cóż "tajemnica tkwi w nadgarstku" ;P. Claymore'y  potrafią wydłużać swoje ręce, dokonują rzeczy fizycznie niemożliwych z naszego pktu widzenia. Nie widzę więc powodu do powątpiewania w ich możliwości

Ech i oto kolejny argument w stylu "ty nie widzisz powodu aby powątpiewać". A może tak jakieś granice ich możliwości? Czy jeśli Claymory zaczną ot tak sobie masowo latać unoszone nad ziemią siłą swojego ki a ty nie zwątpisz to też będzie ok? ;p
A póki co, to ja wciąż nie widzę powodu by nie przypuszczać że cała sprawa z transplantacją ręki Irene do Claire była tanim chwytem pod publiczkę.  Która to, oswojona już z przyklejaniem własnych kończyn miała wydać z siebie okrzyk zgrozy gdy ta "ostatecznie" przepadła. No, a potem trzeba było tylko to jakoś pozałatać - kikuty dla widza trendy jednak zbytnio nie są.

(zachowanie organizacji)

Jak sam raczyłeś zauważyć, youmy nie są żadnymi godnymi przeciwnikami dla organizacji. Ale ta zachowuje się jak by było wprost przeciwnie: przygotowując swoich wojowników głównie do walki z youmami, promując indywidualność kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy, najlepiej offense-defence (z możliwością transplantacji kończyn, a jakże :) ), o innych podstawowych brakach w wiedzy też szkoda mówić bo ręce opadają (Claymory dowiadują się zdecydowanie zbyt wielu rzeczy przypadkiem/od swoich koleżanek, zamiast zostać poinformowanym o tym wcześniej).
W rezultacie, każda wyprawa na coś bardziej tłustego niż zwykły youma kończy się zbieraniem przypadkowych teamów i równie przypadkową taktyką walki "huzia na Józia"  podczas to której śmierć zbiera obfite żniwo. A wszystko to w warunkach permamentnego niedoboru wojowników (tylko 47) jak i braku materiału dobrego na niego (to już twoja teza akurat) oraz... z oddechem abbysalów na karku, z których to istnienia organizacja zdaje sobie jak najbardziej sprawę i to od dawna. To ja się pytam: co to ma być?

Cytuj
Jak łatwo zauważyć często w powyższej wypowiedzi wykorzystywałem słowo „może”.

Dzięki, zaoszczędziłeś mi trudu ich pracowitego wyławiania.
I skwituję to krótko: za dużo "może" jak na kręgosłup całej fabuły. Po prostu.

Cytuj
Za to właśnie uwielbiam mangę.

Yyy, to fajnie, ale mam cichą nadzieję że myśmy tutaj o anime gadali :D
Czy kopiowanie jest grzechem? W Biblii mamy przykład Jezusa, który kopiował chleb i ryby. Protestujących nie stwierdzono.
https://pl.wikisource.org/wiki/Zapowied%C5%BA_%C5%9Bwiata_post-copyright

Offline Góral

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 305
  • Total likes: 0
  • Firefly/Serenity fanatic
Claymore M&A
« Odpowiedź #54 dnia: Grudzień 28, 2007, 08:34:20 pm »
Cytat: "richie"

(...) Równie dobrze ja mogę powiedzieć - znajdź mi Claymora który nie przeżył utraty ręki. Moment - nie, ja mogę powiedzieć: wylicz mi tu te tłumy Claymorów które nie przeżyły tylko z powodu zwykłej utraty jednej ręki (skoro Irene i Clare to były takie wyjątki...)

Heh, oglądałeś uważnie Claymore'a czy nie ? Jak myślisz ile było przypadków, w których ofensywny Claymore tracił rękę i nie zostawał przy okazji zabity ? Clare jak było widać uniknęła śmierci tylko dzięki "szczęśliwemu zbiegowi okoliczności", podobnie zresztą Irene. To był cud, że przeżyły, a cuda zdarzają się masowo w anime nawet w takim Monsterze (koleś dostaje kulkę w łeb i to dwa razy, a mimo to wychodzi z tego bez szwanku, Tenma ucieka dzięki temu, że jakiś koleś zostaje potrącony przez samochód, co chwilę w jednym miejscu i czasie spotykają się najciekawsze postacie, Tenma zostaje potrącony przez samochód 2 razy i nic mu się nie dzieje, nieśmiertelny Roberto, itd.), to że los sprzyja fabule to zabieg wzbogacający historię. Zresztą te 2 przypadki były w bardzo dużych odstępach czasowych, więc nawet nie ma mowy o ich masowym występowaniu.
Specjalnie dla Ciebie miano więc pokazać 98 bezrękich wojowniczek, które zostałyby unicestwione, by można było powiedzieć, że szansa na przeżycie w takim wypadku wynosi 2% ?

Cytuj

Przebudzi się, owszem, ale tylko jeśli wydzieli zbyt wiele swojej mocy na raz. Natomiast jeśli będzie się regenerować "w spokoju" przez dłuższy czas nie ma problemu. Więc to co mówisz byłoby prawdą ale tylko w warunkach stricto bojowych.

Chciałeś chyba napisać stricte (ale "sensu stricto") i naraz.  
Już na samym początku było powiedziane, że kwestią czasu jest przebudzenie Claymore'a, dlatego wprowadzono czarne karty. Z każdym wydzieleniem youki Claymore jest bliższy przebudzeniu więc powiedzmy, że jednorazowo mógłby ktoś tak postąpić jednak na dłuższą metę to by nie przeszło. Zresztą nie wiem czy znalazłby się chętny do tego, by przekazać komuś swoją rękę.

Cytuj

Pytanie 1: skąd ta pewność (że "przypadkowa" znaczy się: nie swoja ręka byłaby gorsza?) I dlaczego w tym kontekście obcięta ręka Irene ma być jakimś ekstra wyjątkiem?
Pytanie 1a): jeśli tak jest, to dlaczego ani Claire ani Irene sobie nie zregenerowały ręki? Czyżby kikuty były w tym świecie trendy? Bo nawet jeśli byłaby słaba, to śmiem przypuszczać że i tak byłoby z niej więcej pożytku niż z braku jakiejkolwiek


Ad 1) Dowód na to, że oglądałeś serię po łebkach i nieuważnie przeczytałeś mój poprzedni post. W odcinku, w którym Irene przekazywała swoją rękę było powiedziane, że Clare nawet po treningu bedzie miała dostęp do zaledwie 50% jej mocy, a Irene należała do najpotężniejszych wojowniczek. Tym samym gdyby Irene otrzymała rękę od przypadkowego, słabego Claymore'a i miała dostęp nawet do 100% jej mocy (a jak widać na przykładzie Clare, organizm niechętnie przyjmuje obce ciało, więc te 100% to nazbyt optymistyczna sytuacja) i tak byłaby ona mało przydatna. Wniosek z tego, że byłoby to opłacalne tylko wtedy gdy dawcą byłby potężny Claymore (potężny tzn. "jednocyfrowy"), a największy zysk osiągnąłby słaby wojownik.

Ad 1a) W tym samym odcinku Irene powiedziała, że zregenerowany organ (w tym przypadku ręka) miałaby tylko ludzkie możliwości, ale wystarczyłaby jej na przeżycie. Irene miała jednak kilka innych powodów, by tego nie robić zanim straciła jedyną kończynę górną. Już dawno zrezygnowała z życia wojowniczki, chciała wykorzystać cudowne ocalenie by uwolnić się spod władzy organizacji. Regenerując swoją rękę musiałaby wydzielić spore ilości youki czym zwróciłaby uwagę przebudzonych i/lub organizacji, przyczyniłoby się tylko do jej śmierci. Miała ryzykować życie tylko po to by zregenerować rękę o ludzkich możliwościach? Nie zrobiła tego od razu, bo była nieprzytomna, nie zrobiła tego później z wyżej wymienionych powodów.
Cytuj

Ech i oto kolejny argument w stylu "ty nie widzisz powodu aby powątpiewać". A może tak jakieś granice ich możliwości? Czy
jeśli Claymory zaczną ot tak sobie masowo latać unoszone nad ziemią siłą swojego ki a ty nie zwątpisz to też będzie ok? ;p
A póki co, to ja wciąż nie widzę powodu by nie przypuszczać że cała sprawa z transplantacją ręki Irene do Claire była tanim chwytem pod publiczkę.  Która to, oswojona już z przyklejaniem własnych kończyn miała wydać z siebie okrzyk zgrozy gdy ta "ostatecznie" przepadła. No, a potem trzeba było tylko to jakoś pozałatać - kikuty dla widza trendy jednak zbytnio nie są.

No tu bym polemizował, że to niedorzeczny argument. Popatrz na to co potrafi Helen. No ale załóżmy, że miałby to zrobić sobie
Pudzian. Gdyby miecz był dostatecznie ostry nie widziałbym wtedy problemu, by mógł sobie sam odciąć rękę. Wystarczyłoby przyłożyć trochę siły na początku, a bezwładność załatwiłaby resztę. Z igły robisz widły, latających Claymorów nie było i nie będzie ;P (chyba, że częściowo przebudzeni ze skrzydłami). Akurat ta cała transplantacja faktycznie może wydać się śmieszna, ale dla mnie takie rozwiązanie nie było banalne. Dzięki temu zabiegowi do końca nie było wiadomo co stanie się z Clare, czy przeżyje czy nie i autor jakoś wybrnął z tej sytuacji. To świat fantasy, więc nie widzę powodów by się czepiać, Tobie po prostu w ogóle nie podszedł klimat serii.
Mam pytanie, czy Ty w ogóle oglądasz jakieś anime z przyjemnością ? Skoro czepiasz się takich rzeczy, to chyba niełatwo o znalezienie anime dla Ciebie. Czy oprócz Claymore'a oglądałeś jakieś anime z gatunku fantasy, a jeśli tak to czy podobne "niedorzeczności" Tobie nie przeszkadzały ?

Cytuj
(zachowanie organizacji)

Jak sam raczyłeś zauważyć, youmy nie są żadnymi godnymi przeciwnikami dla organizacji. Ale ta zachowuje się jak by było wprost przeciwnie: przygotowując swoich wojowników głównie do walki z youmami, promując indywidualność kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy, najlepiej offense-defence (z możliwością transplantacji kończyn, a jakże :) ), o innych podstawowych brakach w wiedzy też szkoda mówić bo ręce opadają (Claymory dowiadują się zdecydowanie zbyt wielu rzeczy przypadkiem/od swoich koleżanek, zamiast zostać poinformowanym o tym wcześniej).
W rezultacie, każda wyprawa na coś bardziej tłustego niż zwykły youma kończy się zbieraniem przypadkowych teamów i równie przypadkową taktyką walki "huzia na Józia"  podczas to której śmierć zbiera obfite żniwo. A wszystko to w warunkach permamentnego niedoboru wojowników (tylko 47) jak i braku materiału dobrego na niego (to już twoja teza akurat) oraz... z oddechem abbysalów na karku, z których to istnienia organizacja zdaje sobie jak najbardziej sprawę i to od dawna. To ja się pytam: co to ma być?

Widzę sprzeczność w tym co napisałeś. "Organizacja zachowuje się jakby youmy były godnymi przeciwnikami dla Claymorów, promując indywidualność kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy". Więc uważasz, że organizacja traktuje youmy jako spore zagrożenie dla Claymorów, jednak mimo to wysyła przeciwko nim tylko pojedynczych wojowników "kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy".
To, że ich o niczym nie informują świadczy o tym, że za nic mają ich życie, traktują ich jak niewolników, których można w każdej chwili zastąpić. Dla organizacji dobry wojownik to taki, który nie zadaje pytań tylko wykonuje rozkazy i nie ma za dużo oleju w głowie coby przypadkiem nie zaczął się buntować. Motywy organizacji nie są nam znane (jeszcze), ale akurat to z pewnością z czasem się wyjaśni. Co z tego, że w anime nie wyjaśniono tego, anime to tylko ukłon w stronę fanów mangi albo osób lubiących czystą akcję, dla reszty raczej niezjadliwe. Jednak zarzuty, o których mówisz dotyczą również mangi stąd moja reakcja.
Skąd po pierwsze założenie, że jest tylko 47 wojowników ? Muszą przecież mieć gdzieś ich rezerwy nie uważasz ? Wysłanie ponad połowy z nich na pewną śmierć w przypadku gdy nie mieliby zastępców nie byłoby w ich stylu. Skoro udało im się przez tak długi okres czasu przeżyć i utrzymać władzę, to jednak do głupców nie należą, czyż nie ?

Cytuj
(...)za dużo "może" jak na kręgosłup całej fabuły. Po prostu.

Nie zgadzam się, nie wiem jednak czy sensownie odpowiadałem na Twoje zarzuty. No cóż, próbowałem. Dzięki za przyjemną kłótnię :).
9 na 10 otaku zaleca oglądanie Space Brothers.

Offline richie

  • Radca bracki
  • ******
  • Wiadomości: 3 730
  • Total likes: 1
  • Contract? (◕ ‿‿ ◕)
Claymore M&A
« Odpowiedź #55 dnia: Grudzień 29, 2007, 12:53:35 am »
Cytat: "Góral"
Cytat: "richie"

(...) Równie dobrze ja mogę powiedzieć - znajdź mi Claymora który nie przeżył utraty ręki. Moment - nie, ja mogę powiedzieć: wylicz mi tu te tłumy Claymorów które nie przeżyły tylko z powodu zwykłej utraty jednej ręki (skoro Irene i Clare to były takie wyjątki...)

Heh, oglądałeś uważnie Claymore'a czy nie ? Jak myślisz ile było przypadków, w których ofensywny Claymore tracił rękę i nie zostawał przy okazji zabity ?

Hola, hola, zły człowieku. Chyba się nie zrozumieliśmy (albo udajesz że nie zrozumiałeś).
W odpowiedzi na mój zarzut p.t. czemu się Claymory nie zaopatrzują w utracone kończyny wyjechałeś mi wcześniej z argumentem jakoby przeżycie po utracie ręki = kozactwo które zdarza się tylko Irene i Claire.
A teraz mi znowu piszesz, że przecież to nie może być - bo taki osobnik zaraz by został zabity. Wydaje mi się oczywiste, że chodziło mi o sytuację w której ktoś rękę stracił, ale swoją walkę wygrał - i coś takiego wcale nie jest bardzo nieprawdopodobne, bo wystarczy że akurat walczyło więcej niż jeden Claymore. Czyli ktoś rękę stracił, ale ktoś inny dokończył dzieła. Niemożliwe?

(ciach 98% bezrękich bo się nie mają nijak do tego co napisałem)

Cytuj
Już na samym początku było powiedziane, że kwestią czasu jest przebudzenie Claymore'a, dlatego wprowadzono czarne karty. Z każdym wydzieleniem youki Claymore jest bliższy przebudzeniu więc powiedzmy, że jednorazowo mógłby ktoś tak postąpić jednak na dłuższą metę to by nie przeszło.

A ja to widzę tak że z tym przebudzeniem Claymora jest analogicznie jak ze śmiercią zwykłego człowieka. Każdego z nas to czeka, ale czy to oznacza że np. nikt nikomu nie oddał nigdy krwi?

Cytuj
Zresztą nie wiem czy znalazłby się chętny do tego, by przekazać komuś swoją rękę.

Tak jak mówię - wszystko zależy od tego jak bardzo to wpływa na ich stan.

Cytuj
Ad 1) Dowód na to, że oglądałeś serię po łebkach i nieuważnie przeczytałeś mój poprzedni post. W odcinku, w którym Irene przekazywała swoją rękę było powiedziane, że Clare nawet po treningu bedzie miała dostęp do zaledwie 50% jej mocy, a Irene należała do najpotężniejszych wojowniczek.

Anime oglądałem jak leci, tzn. każdy odcinek cały jeden raz i szczerze mówiąc sam jestem wręcz zaskoczony że pamiętam tyle szczegółów. A co do sprawności ręki, to owszem pamiętałem że była jakaś mowa, tylko że - czy aby napewno była mowy o mocy a nie po prostu o jej technice (którą to Claire musiała się wpierw nauczyć) takiego detalu już nie pamiętam.
Swoją drogą, to ciekawe skąd Irene to wszystko wiedziała? I to na tyle dobrze że operuje nam tu dokładnymi procentowymi wartościami.

Cytuj
Ad 1a) W tym samym odcinku Irene powiedziała, że zregenerowany organ (w tym przypadku ręka) miałaby tylko ludzkie możliwości, ale wystarczyłaby jej na przeżycie. Irene miała jednak kilka innych powodów, by tego nie robić zanim straciła jedyną kończynę górną. Już dawno zrezygnowała z życia wojowniczki, chciała wykorzystać cudowne ocalenie by uwolnić się spod władzy organizacji. Regenerując swoją rękę musiałaby wydzielić spore ilości youki czym zwróciłaby uwagę przebudzonych i/lub organizacji, przyczyniłoby się tylko do jej śmierci. Miała ryzykować życie tylko po to by zregenerować rękę o ludzkich możliwościach? Nie zrobiła tego od razu, bo była nieprzytomna, nie zrobiła tego później z wyżej wymienionych powodów.

Cóż, nadal pozostaje pytanie czemu nie próbowała tego zrobić "przy okazji" przekazania swojej ostatniej kończyny Claire. Sępy które miały zobaczyć wydzielane youki, już dawno je zobaczyły.

Cytuj
Mam pytanie, czy Ty w ogóle oglądasz jakieś anime z przyjemnością ? Skoro czepiasz się takich rzeczy, to chyba niełatwo o znalezienie anime dla Ciebie.

Uh-oh. Schodzimy ad persona? Claymore nie niepodoba mi się kompletnie, mimo wszystko nie stać by mnie było aż na taki zjeb jaki popełnił Zegarmistrz, a fakt że nikt mi pistoletu do głowy nie przyłożył tudzież żadnego pisania recenzji (ani prowadzenia płomiennej dyskusji, duh) nie planowałem a mimo to obejrzaem całość też o czymś świadczy (choć pod koniec ciężko było, ojoj...) . A co do innych anime - tak oglądałem ich dużo, może wręcz za dużo i dlatego jestem cholernie wyczulony na wszelakie tanie sztuczki scenarzystów nie podparte solidnym tego fachu rzemiosłem.

Cytuj
Czy oprócz Claymore'a oglądałeś jakieś anime z gatunku fantasy, a jeśli tak to czy podobne "niedorzeczności" Tobie nie przeszkadzały ?
Z szeroko pojętego poważniejszego fantasy widziałem - i miło wspominam Berserka, Escaflowne, Bloodlusta.. hm, Haibane i Tsukihime jeśli sie kwalifikuje i może coś by się jeszcze znalazło. No i? Zdałem czy jak? A jeśli tak to co z tego wynika? :)

Cytuj
Widzę sprzeczność w tym co napisałeś. "Organizacja zachowuje się jakby youmy były godnymi przeciwnikami dla Claymorów, promując indywidualność kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy".

... w kontekście tego co pisałem później (czyli że prawdziwym przeciwnikiem organizacji są istoty wyższe od youm). Więc nie ma tu żadnej sprzeczności.

Cytuj
To, że ich o niczym nie informują świadczy o tym, że za nic mają ich życie, traktują ich jak niewolników, których można w każdej chwili zastąpić. Dla organizacji dobry wojownik to taki, który nie zadaje pytań tylko wykonuje rozkazy i nie ma za dużo oleju w głowie coby przypadkiem nie zaczął się buntować.

Ok, jestem w stanie to zrozumieć, ale to nadal nie zmienia faktu że takie postępowanie w obliczu taaakich czających się wrogów jest nieroztropne. Bo jak wiadomo choćby z historii - niedokształceni niewolnicy nigdy nie walczyli za dobrze.

Cytuj
Motywy organizacji nie są nam znane (jeszcze), ale akurat to z pewnością z czasem się wyjaśni. Co z tego, że w anime nie wyjaśniono tego, anime to tylko ukłon w stronę fanów mangi albo osób lubiących czystą akcję, dla reszty raczej niezjadliwe. Jednak zarzuty, o których mówisz dotyczą również mangi stąd moja reakcja.

Tylko przypominam że cała dyskusja zaczęła się od cytata komentarza recenzji anime. A ja mangi nie czytałem, i specjalnie nie zamierzam (nie czytuję za dużo mang z zasady, jestem oglądaczem).

Cytuj
Skąd po pierwsze założenie, że jest tylko 47 wojowników ? Muszą przecież mieć gdzieś ich rezerwy nie uważasz ? Wysłanie ponad połowy z nich na pewną śmierć w przypadku gdy nie mieliby zastępców nie byłoby w ich stylu. Skoro udało im się przez tak długi okres czasu przeżyć i utrzymać władzę, to jednak do głupców nie należą, czyż nie ?

Hm, no tak sobie prostolinijnie założyłem, że skoro numerują do 47 to tylu ich jest. A o rezerwach - nikt ani mru mru. I to nie tylko organizacja ale też żadne claymorki nie wspominały. Jeśli byłoby coś w postaci "poczekalni" czy też drugiej ligi z której dopiero wtedy dostawałoby się na front ktoś by coś o tym wspominał?

Cytuj
Cytuj
(...)za dużo "może" jak na kręgosłup całej fabuły. Po prostu.

Nie zgadzam się, nie wiem jednak czy sensownie odpowiadałem na Twoje zarzuty. No cóż, próbowałem. Dzięki za przyjemną kłótnię :).

Mimo wszystko myślałem że uczestniczę w dyskusji, no ale ;)
Czy kopiowanie jest grzechem? W Biblii mamy przykład Jezusa, który kopiował chleb i ryby. Protestujących nie stwierdzono.
https://pl.wikisource.org/wiki/Zapowied%C5%BA_%C5%9Bwiata_post-copyright

Offline Góral

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 305
  • Total likes: 0
  • Firefly/Serenity fanatic
Claymore M&A
« Odpowiedź #56 dnia: Grudzień 29, 2007, 08:10:02 am »
Cytat: "richie"

(...)Wydaje mi się oczywiste, że chodziło mi o sytuację w której ktoś rękę stracił, ale swoją walkę wygrał - i coś takiego wcale nie jest bardzo nieprawdopodobne, bo wystarczy że akurat walczyło więcej niż jeden Claymore. Czyli ktoś rękę stracił, ale ktoś inny dokończył dzieła. Niemożliwe?

No nie zrozumieliśmy się. Wg mnie jest to wysoce nieprawdopodobne, a przypadki Irene i Clare to wyjątki. Ophelia była sadystką, która zabawiała się kosztem Clare i ćwiartowała ją. Gdyby chciała zamiast  ręki odciąć jej łeb mogłaby to zrobić od razu. Podobnie było w przypadku Priscilli i Irene - to nie był szczęśliwy traf, ale różnica w poziomie umiejętności i sile. Moim zdaniem, jeśli już ktoś potrafiłby odciąć Claymorowi rękę to i łeb również (tak wiem, ataki kamikaze, w których ktoś poświęciłby rękę, by załatwić przeciwnika albo niecelowa utrata ręki i przeżycie byłyby możliwe, ale piszę tu o tym, że przeciwnik byłby w stanie to zrobić, skoro rękę, to i głowa nie byłaby poza jego zasięgiem, a wszystko zależałoby od szczęścia, bo umiejętności byłyby zbliżone).
Gdyby z kolei walczyło więcej niż jeden (co zdarzało się wyłącznie w przypadku polowań na AB) przeżycie w tym konkretnym przypadku byłoby możliwe, ale przy następnej walce jednorękiego już nie bardzo. Dlatego należałoby założyć jeszcze, że ręka tego wojownika nie zostałaby odgryziona czy zmiażdżona, ale ładnie odcięta, a Claymore miałby czas na sklejenie nienaruszonej, lecz odłączonej od właściciela kończyny (przypominam, że ofensywni muszą to zrobić szybko inaczej nie będą w stanie tego zrobić). Clare i Irene miały po prostu szczęście, ale Ciebie to nie przekonuje.

Cytuj

A ja to widzę tak że z tym przebudzeniem Claymora jest analogicznie jak ze śmiercią zwykłego człowieka. Każdego z nas to czeka, ale czy to oznacza że np. nikt nikomu nie oddał nigdy krwi?

Są gorsze rzeczy niż śmierć, a taką dla Claymore'a była utrata człowieczeństwa (czyt. przebudzenie), więc to nie nie jest takie proste jak oddanie krwi, której w krótkim czasie nam przybędzie. Poza tym prawie nieśmiertelne Claymory (coś jak Highlander, czyli ja ;)) nie przebudziłyby się gdyby nie korzystały z youki, więc nie widzę tu związku ze śmiercią zwykłego człowieka, która czeka każdego.

Cytuj
A co do sprawności ręki, to owszem pamiętałem że była jakaś mowa, tylko że - czy aby napewno była mowy o mocy a nie po prostu o jej technice (którą to Claire musiała się wpierw nauczyć) takiego detalu już nie pamiętam.
Swoją drogą, to ciekawe skąd Irene to wszystko wiedziała? I to na tyle dobrze że operuje nam tu dokładnymi procentowymi wartościami.

Na pewno chodziło o siłę ataku i jego szybkość. Skąd Irene to wiedziała ? Po prostu oszacowała. Zauważ, że nie podała: "posiadasz teraz 53,22% mojej mocy", ale 50%. Zresztą każdy Claymore ma youki radar i potrafi w miarę dokładnie oceniać siłę przeciwnika, podobnie jak my potrafimy w miarę dokładnie oceniać odległość obiektów od nas.

Cytuj
Cóż, nadal pozostaje pytanie czemu nie próbowała tego zrobić "przy okazji" przekazania swojej ostatniej kończyny Claire. Sępy które miały zobaczyć wydzielane youki, już dawno je zobaczyły.

Proste. Wiedziała, że zaraz zginie (w momencie gdy po raz pierwszy wydzieliła youki było to oczywiste), a w Clare znalazła odkupienie swoich win, więc postanowiła jej przekazać rękę, z której i tak nie korzystała. Całe to jej gadanie było po to, by Clare sobie jak najszybciej poszła i przyjęła prezent, inaczej jej starania byłyby na marne. Miała stękać przy Clare i się regenerować ? Nic by to jej nie dało skoro i tak zaraz czekała ją egzekucja (trening jednak trwał trochę czasu, więc kto miał przyjść, przyszedłby niedługo później) nie potrzebowała się męczyć pod koniec, by zaraz i tak wąchać kwiatki od spodu. Jeść nie potrzebowałaby (Claymore'y mają niewielkie potrzeby fizjologiczne) przez długi czas więc wystarczyło czekać.

Cytuj
Czy oprócz Claymore'a oglądałeś jakieś anime z gatunku fantasy, a jeśli tak to czy podobne "niedorzeczności" Tobie nie przeszkadzały ?
Z szeroko pojętego poważniejszego fantasy widziałem - i miło wspominam Berserka, Escaflowne, Bloodlusta.. hm, Haibane i Tsukihime jeśli sie kwalifikuje i może coś by się jeszcze znalazło. No i? Zdałem czy jak? A jeśli tak to co z tego wynika? :)
Chciałem zobaczyć, czy bym się nie mógł czegoś doczepić przy tytułach, które wymienisz ;P. W przypadku Escaflowne, Bloodlusta i Tsukihime coś by się znalazło, Breserk i Haibane są dla mnie doskonałe (Berserka radzę przeczytać, bo w wersji papierowej jest znacznie, znacznie lepszy).

Cytuj
Hm, no tak sobie prostolinijnie założyłem, że skoro numerują do 47 to tylu ich jest. A o rezerwach - nikt ani mru mru. I to nie tylko organizacja ale też żadne claymorki nie wspominały. Jeśli byłoby coś w postaci "poczekalni" czy też drugiej ligi z której dopiero wtedy dostawałoby się na front ktoś by coś o tym wspominał?

To, że same wojowniczki nic na ten temat nie rozmawiały nie znaczy, że tak musiało być. Podczas oglądania dochodziłeś do wniosków potwierdzających, że Claymore ma same niedociągnięcia. Właściwie gdybym nie znał mangi to może bym się z Tobą zgodził całkowicie, ale najpierw przeczytałem, a później obejrzałem i może dlatego nie widziałem tych nieścisłości ? Chyba tak. Zostałem spaczony przez oryginalną wersję.

Cytuj
Mimo wszystko myślałem że uczestniczę w dyskusji, no ale ;)

Jak zwał tak zwał ;).
9 na 10 otaku zaleca oglądanie Space Brothers.

Offline richie

  • Radca bracki
  • ******
  • Wiadomości: 3 730
  • Total likes: 1
  • Contract? (◕ ‿‿ ◕)
Claymore M&A
« Odpowiedź #57 dnia: Grudzień 30, 2007, 01:59:37 am »
Cytat: "Góral"
Właściwie gdybym nie znał mangi to może bym się z Tobą zgodził całkowicie, ale najpierw przeczytałem, a później obejrzałem i może dlatego nie widziałem tych nieścisłości ? Chyba tak. Zostałem spaczony przez oryginalną wersję.

To moze tym stwierdzeniem jak i korzystając z okazji tego że lada moment wybywam na sylwka pozwolę sobie zakończyć tę dyskusję (która w sumie i tak już dogasywała) Mogę też dodać alternatywną wersję - iż to moja nieznajomość mangi spaczyła wizerunek tego anime :D
Czy kopiowanie jest grzechem? W Biblii mamy przykład Jezusa, który kopiował chleb i ryby. Protestujących nie stwierdzono.
https://pl.wikisource.org/wiki/Zapowied%C5%BA_%C5%9Bwiata_post-copyright

Offline Szyszka

  • Redakcja KZ
  • Radca bracki
  • *
  • Wiadomości: 4 517
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Nyeco Większe Zuo
Claymore M&A
« Odpowiedź #58 dnia: Grudzień 30, 2007, 08:49:48 am »
a moja znajomość mangi nic nie spaczyła, bo anime mnie odrzuciło wielkim kopem, więc nic mi się nie mogło "zepsuć"  :P
mam na avku pikacza
co się nie zatacza
z oponką lata
a w tle męska klata

Offline Frey Ikari

Claymore M&A
« Odpowiedź #59 dnia: Grudzień 30, 2007, 01:59:05 pm »
O jeny, jeny, jeny, a co to za wielka dyskusja?? Kto wie może nawet powinienem obejrzeć to anime skoro takie emocje wywołuje...