Niech będzie. Tradycja pochodzi od legendy o pewnym buddyjskim mnichu, który medytował w jednej pozycji tak długo, że uschły i odpadły mu kończyny (podobizna Darumy, zauważcie, nie ma rąk ani nóg), a od ciągłego wpatrywania się w niebo stracił również oczy. Taki był świątobliwy, że aż strach - dla mnie ta historia to jakiś horror
. Więcej możecie się dowiedzieć w Wikipedii
; ja historię mnicha, w telegraficznym skrócie, poznałam dzięki "Córce samuraja" Etsu Inagaki
Sakamoto.