Ja rysunkiem zajmowałem się już wcześniej (anime dopiero od września zeszłego roku, od Evangeliona, dobry start był) i od jakiegoś czasu coraz więcej postaci mangowych robie a coraz mniej normalnych, a i normalne zaczynają mieć nieproporcjonalnie wielkie oczy i obowiązkowo refleksy. TV to oglądać przestałem właściwie, non-stop anime na kompie, jedna z moich Armii do warhammera 40k jest pokryta przemalowanymi arcikami, Lepie już drugą wersję Lucy z EL na dowódcę, walizkę na zabawki zdobi mi ręcznie namalowana anielica, komórke swoją ozdobiłem kolejną podobizną Lucy. Do codziennego języka przechodzą mi zwroty z japońskiego i, co ma znacznie większe znaczenie, gesty. Ostatnio nawet związek braku poszanowania dla wartości złotówki wyniesione z kosmicznych cen warhammera i prawie fanatyzm w kierunku anime sprawił, że konieczne i priorytetowe jest zdobycie figurek Suigintou z Rozen Maiden i Lucy z Elfen Lied aby postawić na głośnikach komputera... oczywiście całodzienne szperanie po necie w poszukiwaniu tapetek, gifów, AMVek i innych podobnych dobroci to standard... nie ważne że w planach wejściówka z ECIULa (kocham ten skrót x3), koło z Podstaw Informatyki czy 3 zaległe raporty na laborki z fizyki, to wszystko jest nieważne... Ile ciekawych rzeczy może zrobić anime z człowiekiem...