Dębica dziękuje za miły turniej
Szczerze mówiąc przed wyjazdem spodziewałem się co najmniej 30% graczy czysto PG. Tymczasem ku mojemu bardzo pozytywnemu zaskoczeniu wszyscy zdawali się bawić fajnie i znać granicę pomiędzy zwycięstwem a dobrą grą. Widziałem już turnieje gdzie po sali latały figurki a gracze bili się między sobą – wielki plus dla zawodników i sędziów, że sporne sytuacje kończyły się porozumieniem.
Specjalne podziękowania dla:
- wszystkich graczy Bazyliszka 2007
- ekipy Mitril.pl i sędziom
- mojej drużyny:
Mariuszowi – za pomalowanie 40 figurek w 4 dni na bardzo przyzwoitym poziomie i trzymanie wysokiego poziomu przez wszystkie bitwy
lunatykowi – za pogodę ducha podczas walk i wzięcie ze sobą 10 przeterminowanych (?) zupek chińskich
Ochotę na robienie elfom wysywigu i akcję z pozostawionym śpiworem
Katowi dziękować już nie muszę, to klasa sama w sobie
Bardzo umilał nam sen wydając z siebie katafonię dźwięków i jak zawsze dawał sobie radę w sytuacjach beznadziejnych
- Khazada i Kubbka za dzielne eskortowanie nas na miejsce zmagań
- pani w PKP, która Boga się nie bojąc wysyłała nas na drugi koniec pociągu po czym miała pretensje dlaczego się szwędamy ^^
- Calittusa za fajną podróż
- Mamy i taty za wspieranie mnie telefonicznie
- osoby (Kalins?), która wymyśliła tekst „Śródziemie pogrążone jest w chaosie” i „Żadna twierdza nie zapewnia schronienia”
- ekipy z Gliwic która była przekonana, że Dębica jest na śląsku
- Arwenki, która jak zawsze jest moim bohaterem nr 1, ani razu nie zginęła (ucieczki się nie liczą prawda?) a ratowała mi tyłek wiele razy
- Cirdana za ostatnią bitwę – światełka nie miał po co rzucać bo przeciwnik nie miał łuków; aury przywództwa i popłochu były zbędne, zdawanie męstwa odbywało się automatycznie Oo...
Noc była gorąca – Arwenka + Cirdan = ?
Nigdy więcej jazdy z Dębicy do Warszawy przez
Katowice...
W przyszłym roku jedziemy samochodem...
-------------------------
Luckero – raporty z bitew
I bitwa
Ezekiel – Gandalf szary i masa hobbitów (Ekipa)
Zawsze chciałem w swojej pierwszej bitwie trafić na zwycięscę Ligi Ogólnopolskiej
Nawiasem mówiąc żałujemy bardzo, że nie było wyzwań, naszym tajnym planem byli Obrońcy Tytułu – Kalinsie, jeszcze się spotkamy
Spodziewałem się dostać porządnie w tyłek jak na debiutanta przystało, tymczasem wcale tak nie musiało być. Cirdan zapewniał mi względne bezpieczeństwo od kamieni i strzał, co w połączeniu z niefartem Ezekiela dawało mi starty na poziomie 1 elf :10 hobbitów. Za cel obierałem hobbitów, którym Gandalf poskąpił swojej poświaty, jednak po wyeliminowaniu wszystkich nie uśmiechało mi się strzelanie na szóstkach, postanowiłem zaatakować licząć na jakość moich wojowników. Gandalf po drodze starał się jak mógł umilać mi życie, elfy fruwały aż (nie)miło. Walka wręcz przebiegała niespecjalnie, środkiem kosiłem, bokami byłem koszony. Ogólnie skończyło by się 11:9 dla Ezekiela gdyby nie mój największy błąd w turnieju – uznałem, że skoro przeciwnika nie ma w moich dalszych strefach, to na jakiej zasadzie mogę być liczony jako wyparty z nich? Te filozoficzne rozważania kosztowały mnie brak 1 elfa w ostatniej strefie, wartej 600 pkt.
Nauczka na przyszłość: uważnie czytać scenariusz i w razie pytań zasuwać do sędziego
Wynik: 17:3 dla Ezekiela
0 PM
Pierwszą bitwę przegrałem, ale jak czas pokazał potem było już tylko lepiej. Moje morale po tej bitwie nie tylko, że nie upadło, sporo wzrosło.
II bitwa
Rzeźnik pro – Rangerzy, minasy, Boromir + Denethor (Dunland Ełk)
Mężczyźni rządzą światem, a mężczyznami kobiety. W tej bitwie powiedzenie to pokazało swoją moc, pojedynek 2 Rambo – Boromira i Arwenki, przyniósł, ku zdumieniu towarzyszy, zwycięstwo tej drugiej.
Jako ekwipunek specjalny Rzeźnik zdecydował się wykupić nóż do syna Gondoru, Arwenka dzierżyła ciężką kuszę:)
Chyba jedyna bitwa, w której mojej łuki specjalnie nie poszalały, przeciwnik rozmieścił swoje w ten sposób, że widzieliśmy się jedynie w 1 turze, zaraz potem uciekł nimi za ruinki i szukał swojego szczęścia z salwy (całe straty to 1 rana Cirdana). Skoncentrowałem więc ostrzał na zbliżających się Minasach, jednak uporczywa szóstka nie była moim sprzymierzeńcem, zaledwie około 5 wojowników zapadło się w trawę. Wyjątkiem była Arwena, która wysunięta, przez 2 tury zdołała ustrzelić 3 przeciwników
W walkach oczywiście pogrom, pozbawione 1/3 armii Minasy wybitnie sobie nie radziły (łucznicy chowali się długo za ruinkami i przybiegli dość późno), do tego dwu lub trzykrotny Gniew Natury nie pozwalał podnieść się wojownikom Gondoru i wkrótce pozostawali tam już na zawsze. Boromir nieco poszalał, ale ostatecznie nie zdzierżył na rękę Arwence, która walcząć po drugiej stronie zabiła niemal 2 krotnie więcej od niego
Ostateczny wynik:
16:4 dla mnie
1 PM
III bitwa
Ismaril – ponad 90 goblinków, szaman+dugburz+nietoperek (LDE 1)
Zabawne, zawsze jak jest scenariusz typu ćwiartki, punkty kontrolne etc, trafiam na armię bardzo liczebną
Dumny byłem z całej armii – łucznicy zdominowali ostrzał, Arwenka dwukrotnie powaliła przeciwników a piechota cięła jak nigdy. Jak to goblinki, próbowali zajść mnie od skrzydeł, jednak niekorzystne (dla nich) początkowe rozstawienie w rogu zwiększało czas potrzebny na dojście, a elfy nie dawały się bokami wciągnąć w walkę. Wyglądało to tak, że środek z Cirdanem stał na miejscu i gromił, mobilna Arwenka i piechota zakręcały coraz to bardziej do środka, na końcu formując figurę o bardziej zarysowanych kształtach niż półkole
Potem przyszło złamanie u goblinów, uciekły prawie jak jeden mąż za wyjątkiem okolic szamana, co jednak nie oddaliło nieuchronnej (dla nich) porażki. Ostatecznie straciłem 5 modeli, odsyłając w podziemia ponad 90. Brakło jednej tury aby mecz przypieczętować wynikiem 20:0.
Wynik to bodajże:
15:5 dla mnie
0 PM
IV bitwa
Mathius – Fontanny, cytadele i Boromir (Dzikie zgredki z lasu)
Bardzo przyjemna bitwa, Mathius okazał się dobrym graczem.
Łuki jak na swoje możliwości ze światełkiem ściągnęły bardzo mizernie, praktycznie porównywalnie z męczącymi się na szóstkach Cytadelami. Widząc to dążyłem do walki, podchodząc po 3 cale do przodu i mając baczenie by nie znaleźć się zbyt blisko punktów kontrolnych
Walki jedynie w pierwszej turze były wyrównane, potem trzykrotne przejście niespotykanych anomali przyrody, którze zatrzęsły ziemią u nóg przeciwników (tak, to moja piękna
) nie pozostawiły złudzeń która rasa była tego dnia lepsza. W przedostatniej turze zginął sam Boromir, który w rozpaczliwym ataku połakomił się na Arwenkę. Nie wiedział widocznie, że kobiet się nie bije, bo ta oderwana od ważnej czynności obijania się na boku i poprawiania makijażu zdzieliła go przez łeb aż rozciągnął się jak długi w trawie
Wkurzona wzięła jeszcze poprawkę na kilku niedobitków, ale ci woleli raczej uciekać niż stanąć przez jej strasznym
bądź co bądź obliczem.
20:0 dla mnie
0 PM
V bitwa
Mateusz Krzewiński – rozpiska praktycznie identyczna do Ismarilowej, goblinki, szaman, dugburz i nietoperz (Płock 1)
Chyba jeszcze lepsza bitwa od poprzedniej, z dużo większą dawką taktyki. Przy posłańcach musiałem się ostro namanewrować, tym bardziej że rozstawiałem się jako pierwszy. Elfy poszły środkiem, gęsto strzelając i ściągając mnóstwo goblinów z łukiem, jednak środek się nie załamał, dodatkowo bokiem Mateusz pościł około 25 osobowy odział z 3 posłańcami i nietoperzem. Badź co bądź musiałem podzielić siły żeby nie dopuścić do utraty 600 pkt za scenariusz. W sumie 10 elfów musiało zdzierżyć 25 goblinom, jednakże asem w rękawie była oczywiście Arwenka, która sunąc tuż za elfami w kluczomy momencie rzuciła swój czar, powalając przeciwników, przez co niekorzystny bilans ataków 2 na 1 zmienił się na 1 na 1, dodatkowo w przypadku porażki goblin dostawał podwójne obrażenia
W tej sytuacji oddział wysłany tylko na czasowe powstrzymanie napastników nie tylko nie ginął, ale sam radził sobie z przeciwnikiem, dodatkowo gdy główne siły przełamały środek armii Mateusza, przyciśnięci za dwóch stron posłańcy wkrótce oddali ducha i skończyło się...
15:5 dla mnie
1 PM
VI bitwa
mucha? Nie pamiętam dokładnie... – smoczek, szaman, morannony i orki (Ent 2)
Miałem nadzieję schować się przed smokiem do lasu, jednak okazało się, że może on wchodzić między drzewa. W tej sytuacji przeciwnik popełnił duży błąd, posłał smoka samego na moją armię a reszta wojowników czekała (na co?) schowana za górką pół bitwy.
Kluczowe okazały się rzuty kością, los mój i smoka zależał od tego czy otoczony przez dwadzieścia kilka elfów co turę wyrzuci 6 czy nie. Toczyło się to ze zmiennym szczęściem, jednak przegrywał mniej więcej co drugą turę i na jego koncie przybywały i przybywały kolejne rany. Zjadł około 15 elfów, jednak czy to grube pancerze są ciężkostrawne czy po prostu przestraszył się oblicza mojej straszliwej Arweny, dość że gdy po raz 4 przegrał walkę jego martwe cielsko zaległo na polu bitwy.
Wkrótce potem wyruszyłem na już pewne zwycięstwo aby rozprawić się z skrytymi za górką orkami, a ci otoczeni z wszystkich stron wkrótce potem rozłożyli się jeden na drugim.
Wynik:
18:2 dla mnie
0,5 PM
-------------------------
KAT – raporty z bitew
1 bitwa:
Tufzog
Przepychanie się 20 duchami z 19 bersekerami było z góry skazane na niepowodzenie ale nie postanawiałem się poddawać. Denethor sam zabił 3 beki parę padło od duchów Gimli tez jako tako walczył, ogólnie było nieźle ale po 3 turze coś się odwróciło. Gimli zabił Kapitana UH i został praktycznie sam z posiłkami które przyszły w tej kolejce. W Następnej turze złamanie – minasy zwiały a duchami rozproszyłem się i zacząłem uciekać po całym polu bitwy. Niestety było to niemożliwe przez ponad godzinę więc 20 w plecy.
2 bitwa:
Chimzek czy jakos tak
Najgorsza bitwa dla mnie na całym turnieju. Nie wiem jakim sposobem grałem przeciwko sojuszowi Leśniaków i HE, ale to już sprawa sędziów. Gracz oprócz tego wykazał się słaba znajomością zasad, i co chwile próbował udowodnić mi że nie mogę czegoś tam... a jak precyzyjnie ustawiałem jednostki aby uniknąć ostrzału, oskarżał mnie o naciąganie ruchu. Gracz tak zdenerwowany ze jego armia strzeliła do mnie tylko 2x salwa przez całą grę, nawet oskarżył mnie o 10 min ruch 40 jednostkami, co było to bardzo ciekawe. Jego Legolas nie zabił nic a ja Gimlnim najpierw zdjąłem mu jednego elfa z kuszy a potem zabiłem laleczkę wygrywając scenariusz. Straty w jednostkach moich i jego niewielkie dlatego nie było 20:0 a 17:3.
3 bitwa:
Mordor
Było ciekawie, ale mordor to masa, nie było szans zając ćwiartek, a do tego otoczony i przybity do krawędzi stołu nie poradziłem sobie z przeciwnikiem. 0:20.
4 bitwa
Głowa
Koda z Rangerami i czymś tam jeszcze... byłem tak zmęczony podróżą i całym dniem przy stołach ze po paru moich bezsensownych manewrach, poddałem się aby nie męczyć siebie i przeciwnika 0:20
5 bitwa
Fifiberd
Bardzo ciekawa bitwa. Miałem ta możliwość że przeciwnik rozstawił się jako pierwszy, i mogłem wybrać drogę która najszybciej przeprowadzę posłańców co tez się stało (on przeprowadził ich druga stroną stołu wiec scenariusz na remis). Bardzo ciekawy był początek bitwy gdzie moi łucznicy MT (5) wygrywali ostrzał z 23 haradczykami. Do tego gimli w tej samej kolejce w której przeszli posłańcy dzięki bohaterskiej walce zabił króla nazguli który przez całą bitwę nie rzucił żadnego zaklęcia. Potem pomału zabijałem połączone siły moranonów i haradu. W końcu doszło do złamania i wybicia co do nogi przeciwnika sam za to straciłem zaledwie 24 modele. 13:7.
6 bitwa.
KIRD
Ciężko moim duchom było zabić więcej niż elfy ale... no właśnie ale... dzięki wspaniałej przeszkodzie terenowej w 100% większością armii uniknąłem rozstrzelania (poza tymi modelami co nie zmieściły mi się do ruinek) bliźniacy cieli równo całą moją armię (poza jednym momentem, gdy mój duch odepchnął od siebie jednego, i jeszcze 4 elfy a na dodatek zabierając szeregowego elfów do swego królestwa) Gimli trzymał się dzielnie gdyby w jego ostatnie turze zranił jednego bliźniaka z broni miotanej... albo gdyby wygrał przeważanie... no ale niestety... musiał polec 18:2 dla przeciwnika.