trawa

Autor Wątek: X-Men 3: The Last Stand  (Przeczytany 19933 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Krejt

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #75 dnia: Czerwiec 05, 2006, 10:23:02 pm »
Cytat: "reston"
Za to wypatrzyłem Stana Lee jako pana z wężem.

Cobra Man? :lol:
Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.

Offline reston

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #76 dnia: Czerwiec 05, 2006, 11:44:29 pm »
Cytat: "Krejt"
Cytat: "reston"
Za to wypatrzyłem Stana Lee jako pana z wężem.

Cobra Man? :lol:
Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.


A może Stane Lee to taki zakamuflowany Cable?? :D

Offline Azbest23

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #77 dnia: Czerwiec 06, 2006, 08:03:34 am »
Cytat: "reston"
Cytat: "Krejt"
Cytat: "reston"
Za to wypatrzyłem Stana Lee jako pana z wężem.

Cobra Man? :lol:
Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.


A może Stane Lee to taki zakamuflowany Cable?? :D
Za stary i nie udźwignął by tych wszystkich giwer, którymi obwieszony był Cable. :D
la podkreślenia wagi moich słów, siłacz palnie pięścią w stół.

Offline Ziemniasek

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #78 dnia: Czerwiec 10, 2006, 02:30:41 pm »
<SPOLIER>

A wiec film byl najlepszy z sagi. Efekty, historia naprawde fajna. Dobrze ze usmiercili Cyclopsa. Nie wiem czemu, ale odetchnalem gdy Phoenix go zabila. Nie bede tez krytykowal smierci profesora(wreszcie xmeni zrobili cos po swojemu a nie tylko latali wokol nog Xaviera). Milo ze bylo duzo mutantow znanych z kart komiksu no i te sceny ktore lapaly za serce, zwlaszcza ta na koncu jak phoenix niszczy wolverina z szybkoscia jaką ten sie regeneruje. Dla mnie niemozliwym by bylo nakrecenie nastepnej czesci ktora by byla ciagiem dalszym bastionu, bo Storm w roli mentora xmenow jest do kitu :)

</SPOILER>
estem grzanym kartoflem z samego dna piekiel. Patrz na emblemat. Urosly mi rogi :)

Offline Seifu

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #79 dnia: Lipiec 02, 2006, 03:07:56 pm »
Spoiler
Spoiler
Spoiler



Przeca Xavierowi nic sie nie stalo! A Cyclops bidula, nie dosc ze w filmie byl w wersji japiszonskiej, to jeszcze zabity po cichu i bez efektow specjalnych ;) Film dla mnie zenada. Fabula sie nie klei, jakies niepotrzebne watki (Angel), durne wprost sceny (latanie mostem) i na zakonczenie usmiechniety Wolvie na balkonie posrod roz.

Shite
Shite
Shite
ere's a story of a kid - extremely alergic to fur
A story of what he did - he went where the animals were
Go to the zoo - a dumb thing to do
Turned out a lethal lesson
Logic overthrown by passion

Offline Lena

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #80 dnia: Lipiec 02, 2006, 04:53:20 pm »
Pewnie wątek już martwy, ale co tam...

Mnie się tam najbardziej podobała pierwsza część, a dwie pozostałe są grubo po niej. Pewnie dlatego, że w pierwszej było najwięcej Wolviego, czyli tego, co na kobiety działa najbardziej. ;)

A tak w ogóle to wyprodukowałam kiedyś (tuż po obejrzeniu X2, w czasach, kiedy byłam jeszcze bardzo „into it”) historię, która jest moją wizją scenariusza filmu o Wolverinie. (Od poczatku były plotki, że film ma się opierać na historii Weapon X, ale jak ostatnio sprawdzałam, będzie to zupełnie inna historia niż to, co mi się widziało... w sumie dobrze.)

Rzecz nie jest pełnym opowiadaniem, tylko planem, ale dokładnym, z dialogami. Trochę jeszcze w paru miejscach niedopracowana, no ale w sumie to tylko plan. Oparłam historię na dwóch pierwszych filmach o X-ach i na komiksie Barry'ego W-S.

Jak by ktoś był ciekawy, to rzecz jest tu: http://www.x-men.pl/index.php?dir=fanfic&file=wpx

(No, to będzie można znowu objeżdżać Lenę. ;))

.zent

  • Gość
X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #81 dnia: Lipiec 02, 2006, 05:24:19 pm »
W dwójce było najwięcej Wolviego.

Offline Lena

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #82 dnia: Lipiec 02, 2006, 06:58:09 pm »
Cytat: ".zent"
W dwójce było najwięcej Wolviego.


Możliwe, trudno to policzyć.  Nawet jeśli, to najsilniej podziałał na mnie w jedynce.

.zent

  • Gość
X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #83 dnia: Lipiec 02, 2006, 07:53:33 pm »
Cytat: "Lena"

Możliwe, trudno to policzyć.  Nawet jeśli, to najsilniej podziałał na mnie w jedynce.


Tu nie chodzi o liczenie, tylko o to, że dwójka się właśnie na Wolverinie skupiała i głównym wątkiem był niejako jego origin. Ale oczywiście nie będę się kłócił, co na Ciebie najsilniej podziałało.

Offline Lena

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #84 dnia: Lipiec 02, 2006, 08:14:54 pm »
Faktycznie, „origin” był w dwójce głównym wątkiem. Ale jednocześnie dwójka skupiała się już na większej ilości X-Menów i różne postaci przysunęły się, tak jakby, bliżej pierwszego planu. W jedynce wyeksponowany był w zasadzie tylko Wolverine. I Rogue. Film opowiada też głównie jego historię, tyle, że nie dotyczącą Weapon X. (Często spotykałam się z opiniami, że przecież film ma tytuł X-Men, a tu mamy opowieść o Loganie. To i fakt, tylko że ja tak lubię tę postać, że wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.)

No, ale rzeczywiście - to kwestia indywidualna. Dla mnie Wolvie był bardziej widoczny w jedynce, dla Ciebie pewnie w dwójce. I już. :)

Offline reston

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #85 dnia: Lipiec 02, 2006, 10:15:39 pm »
Moim zdaniem jedynka była najsłabsza i to właśnie dlatego, że pozostali X-Mani  :D  byli tłem dla Wolverina i byli przez to niesamowicie sztuczni.

A tak z zupełnie innej beczki - to jak została przedstawiona Rouge w serii bardzo mi się nie podoba. Mogli dać inną postać albo zrobić z niej prawdziwą babkę.

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #86 dnia: Sierpień 01, 2007, 02:26:49 pm »
Może zacznę od tego:
Cytat: "freshmaker"
dokladnie. angel pojawaia sie w filmie tylko po to zeby uratowac ojca. bezsens.

Kiedy przeczytałem to mojej żonie (oglądała ze mną "Ostatni bastion" w Canal+), od razu wychwyciła drugie dno: "Co on gada! Ojciec czasami się przydaje..." :badgrin:
A co do filmu, to użyła słowa "przyciężkawy" i trudno się z tym nie zgodzić, szczególnie w odniesieniu do pierwszej połowy... Brett Ratner nie ma talentu Bryana Singera. Filmy tego ostatniego (w tym "X-Meny") są zwarte, dynamiczne, imponujące pod względem narracyjnym... Natomiast "Ostatni bastion" gubi tempo, chwilami jest sztampowy do bólu, a i praca z niektórymi aktorami chyba nie układała się reżyserowi za dobrze... Ale kulminacja na Alcatraz podobała mi się.

Offline kolec

X-Men 3: The Last Stand
« Odpowiedź #87 dnia: Wrzesień 19, 2007, 01:43:40 pm »
W kinie, jakoś koło premiery podobało mi się bardzo. Po ponownym obejrzeniu (częściowym) na Canale+ doszedłem do wniosku, że takie fajne to to nie było. Oczywiście, efekty niezłe, sporo postaci, ale jakoś nudnawo się robiło momentami.

 

anything