Jestem zaraz po obejrzeniu.
Film rozczarowuje po całości. W pełni zgadzam się z recenzją na NG. Zbyt dużo wątków, zbyt krótkich, wydaje się, jakby Wajda starał się bardzo wiele problemów pokazać w jednym obrazie - dochodzi do przesycenia, widz nie wie na czym ma się skupić, brak jakiegokolwiek głównego bohatera dodatkowo komplikuje sprawę. Interesujące sa w zasadzie tylko pierwsze i ostatnie minuty. Patos jaki został władowany w usta bohaterów sprawia, że sa oni nienaturalni, a co za tym idzie, w ogóle nie przejmujemy się ich losami, gdyż oni, jako ikony i uczłowieczenie pewnych cnót w przekonaniu widza muszą zginąć. Samobójstwo Chyry, śmierć Cieleckiej oraz tego młodego chłopaka (licealisty który miał podchodzić do matury) nie wywołują w zasadzie większych emocji. Kolejna rzecz, która razi to muzyka - a raczej jej brak. Wszystko co otrzymujemy to jakieś "poburkiwania" w ważniejszych momentach filmu. Dialogi między wdową i jej teściową wydają się być włożone do filmu na siłę, by starać się pokazać strach, emocje, to nie wychodzi dobrze. Mamy tu monologi, a zestresowany człowiek, który naprawde nie wie co się dzieje w jego życiu nie wypowiada takich wzniosłych i patetycznych słów, raczej krótkie, chaotyczne, co pokazuje jego agonię, zagubienie. Spodziewałem się czegoś dużo lepszego.