Dwa polskie filmy - oba polecam serdecznie niezwykle
Wino truskawkoweUjęte w pejzaż zapadłej polskiej wsi perypetie kilkunastu mniej lub bardziej standardowych bohaterów. Policjant przyjeżdżający ze stolicy, miejscowy opasły komendant, ksiądz walczący o rząd dusz z kioskiem pełnym hustlerów, rząd pijaczków (być może najcenniejsze role w filmie - szczególnie Dziędziela), niesprawny umysłowo (syn wieśniaczki i regimentu pikinierów, który przeciągnął przez Hołopole ; ) grany przez coraz lepszego młodego Stuhra. No i centralna postać intrygi - zjawiskowa Lubica, którą wszyscy kochają, nienawidzą, a najczęściej dwa naraz. Paleta niewątpliwie wielce barwna - rodem z książki Stasiuka - i świetnie zagrana, a dodatkową atrakcję czeski rodowód odtwórców dwóch głównych ról. Do tego fajna muzyka i dużo cieszących zmysły szczegółów (kruk!)
Jeszcze nie wieczór To film jeszcze bardziej niezwykły. Do (realnie istniejącego) domu dla starych aktorów przybywa Nowicki i wciela w życie plan, którego nie powstydziłby się McMurphy, każąc pensjonariuszom cierpiącym na wszystkie możliwe schorzenia, a przede wszystkim zapomnianym zainscenizować
Fausta. Skojarzenie w
Lotem niejako automatyczne, ale wytrzymujące analogię tylko do pewnego momentu (bynajmniej nie na niekorzyść). Wartość filmu - poprowadzonego dość tradycyjnie - opiera się głównie na owych aktorach, którzy kiedyś byli wielcy, a dziś przebłyskuje zeń dawna chwała, już to w spojrzeniach, już dawnych scenicznych monologach, które często są jedynymi rzeczami pamiętanymi przez chorych na Alzheimera. W większości grający pod własnym imieniem twórcy (spod znaku holoubkowskiego przymiotnika - depozytariusze tajemnicy słowa) są tu swego rodzaju interaktywnym muzeum, w którym można ich - pamiętanych z dziecięcych filmów - dotknąć. Ale też z pełną mocą wybrzmiewają ich aktorskie (auto?)kreacje, którymi dają popis, nie tylko w ostatnim przedstawieniu. I tylko przypomina się smutna konstatacja (nomen omen chyba doskonałego Nowickiego właśnie), że dzisiaj mamy już nie aktorów, ale wyroby aktoropodobne czy rolorobów. Aczkolwiek młodzież w
Jeszcze nie wieczór udowadnia, że wyjątki się zderzają - głęboki ukłon dla Soni Bohosiewicz.