"Królewna Śnieżka i łowca" to film biznesowo wykalkulowany. Myślę, że targetem są przede wszystkim miłośnicy filmów z cyklu "Zmierzch", a ja, gdyby nie Dzień Dziecka, w ogóle bym się na niego nie wybrał. Tak czy owak rozumiem, dlaczego główną rolę gra Stewart, dlaczego Hemsworth - popularny, ale wtedy jeszcze nie tak jak po sukcesie "Avengers" - gra drugie skrzypce i macha toporem niczym Thor młotem, dlaczego reżyser bez wielkiego dorobku Rupert Sanders musiał ten film zrobić i dlaczego kilka gwiazd starszego pokolenia miało go dowartościować. Ale to wciąż jeszcze nie oznacza, że "Królewna Śnieżka..." nie mogła się udać. Problemem jest to, jak film został opowiedziany - właśnie schematycznie i kunktatorsko, ponieważ odwołuje się do tego typu nieefektownej narracji, która niestety wcześniej kilkakrotnie odniosła sukces u publiczności.