W końcu nadrobiłem zaległości i obejrzałem Człowieka ze stali. Po seansie mogę bezapelacyjnie powiedzieć, że w końcu Superman doczekał się porządnego filmu. Na początku trochę zaniepokoiło mnie ukazanie Kryptonu, który dobitnie przypominał mi Cybertron;)
Jednak później jest już zdecydowanie lepiej, z wyjątkiem niepotrzebnej i komicznej
(Clark w ciągu sekundy mógł go uratować, a gadka o ujawnieniu się była słaba).
Na uwagę zasługują końcowe sceny, w których Zod zdejmuje swoją zbroję. Walka w powietrzu wygląda naprawdę fascynująco i efektownie. I na deser...zakończenie. Dobra, mocna scena - zagrana świetnie przez obu aktorów, już myślałem, że Superman w obliczu obawy przed pozostaniem samym z rodzimej planety zawaha się i Zod zdoła uciec...a tutaj kapitalna scena! Majstersztyk!
Na pewno kilka rozwiązań mogło zostać ukazanych inaczej, np. forteca czy już mocno nudzący pomysł zmieniania Ziemi w inną planetę, kolejne odwołanie do Transformersów. Jednak ogólnie film zasługuje na uwagę. Moja ocena 7,5/10.