Co ostatnio oglądałeś FAJNEGO? II

[Pandora]

Byłam wczoraj na "Facet (nie)potrzebny od zaraz" w kinie. Bardzo dobry polski film, niebanalna historia opowiedziana w ciekawy sposób, świetna gra aktorska (szczególnie podobała mi się Joasia Kulig - jej bohaterka była dla mnie bardzo autentyczna) i muzyka. No i do tego moja ukochana Warszawa w tle. Nawet mojemu facetowi, który nie przepada za 90% polskich filmów się podobało. Warto zobaczyć.

[Charles Farblaze]

RoboCop. Wczoraj byłem w kinie i muszę przyznać, że film naprawdę udany. Miałem sporo wątpliwości, ponieważ wersja z 1987 roku niegdyś była moim ulubionym filmem i nadal robi na mnie wrażenie. Cóż, efekty specjalne są miłe dla oka, jest kilka scen zapadających w pamięć, a sam RoboCop jest bardziej ruchliwy. Fabuła różni się znacząco od pierwowzoru, ale to nie jest problemem, przeciwnie, dużym atutem. Czepiłbym się jedynie muzyki, która pozostaje jedynie bezimiennym tłem i również tego, że film mógłby być krótszy o jakieś 20 minut. Kończąc, polecam i zachęcam niezdecydowanych.

[Radan]

"Knights of Badassdom"

Horror komediowy, w którym grupa LARPowców przywołuje niechcący prawdziwego demona. Myślę, że na typowo nerdowskim forum nie potrzeba większej zachęty. Humoru dużo i to na dobrym poziomie, obyło się bez "kloacznych" żartów, co mnie miło zaskoczyło. Aczkolwiek najwięcej smaczków wyciągną ludzie, którzy mieli styczność z LARPami lub RPGami, dla innych może to być trochę nudna produkcja. Efekty co prawda słabe, ale kto ogląda filmy o RPGach dla efektów specjalnych. Zresztą to nawet lepiej, że twórcy zaoszczędzili na efektach, ale w zamian ściągnęli dosyć konkretną obsadę.

BTW, chciałbym wziąć udział w takim gigantycznym LARPie jak ten pokazany w filmie. Zazdrościłem bohaterom, mimo że musieli ganiać się po lesie z bestią z piekieł.

[potworek]

"American Hustle"
Po pierwsze - Bale. Szok. Wiem, że to niezły kozak, ale w tym filmie przeszedł samego siebie. Jeżeli za "Wojownika" dostał Oscara, to tym bardziej należy mu się za American Hustle.
Po drugie - Cooper. Wielkie zadziwienie. Niespodzianka. Bardzo, bardzo dobra gra.
Po trzecie - Lawrence. Super! Tak idealnie zagrała zołzowatą żoną, że sam miałem ochotę wstać i strzelić ją w ten zakuty ryj. Brawo!
Scenariusz bardzo dobry, historia wciąga i jest naprawdę świetnie opowiedziana. Kawał dobrego kina.

[Dariusz Hallmann]

"American Hustle"
Po pierwsze - Bale. Szok. Wiem, że to niezły kozak, ale w tym filmie przeszedł samego siebie. Jeżeli za "Wojownika" dostał Oscara, to tym bardziej należy mu się za American Hustle.
Po drugie - Cooper. Wielkie zadziwienie. Niespodzianka. Bardzo, bardzo dobra gra.
Po trzecie - Lawrence. Super! Tak idealnie zagrała zołzowatą żoną, że sam miałem ochotę wstać i strzelić ją w ten zakuty ryj. Brawo!
Scenariusz bardzo dobry, historia wciąga i jest naprawdę świetnie opowiedziana. Kawał dobrego kina.

Film dobry, a aktorsko faktycznie rewelacyjny. Za Bale'em nie przepadam, lecz tutaj gra świetnie. Bradley Cooper - owszem, robi wrażenie, nawet momentami spycha Bale'a na drugi plan. Jednak po napisach końcowych dotarło do mnie, czemu się tak dzieje: Cooper jest po prostu jednym z producentów filmu i myślę, że miał dużo do powiedzenia przy montażu. Wiele scen wydaje się też kręconych pod niego (vide scena nabijania się z przełożonego i szaleńczego śmiechu). Ale niech mu będzie. Mnie aktorsko i tak najbardziej rozwalił Jeremy Renner w roli burmistrza.

[Anonimowy Grzybiarz]

Ostatnio nadrabiałem filmy oscarowe, większość była bardziej fajna niż beznadziejna, poniżej kilka słów o niemal każdej nominacji:
http://mnichhistorii.blogspot.com/2014/02/400-oscary-2014-zyczenia-i-spekulacje.html

[Charles Farblaze]

Nebraska. Obejrzałem w ramach nadrabiania nominowanych filmów. Jest to bardzo przyjemny w odbiorze obraz tego, z czym każdy będzie musiał się w przyszłości zmierzyć. Starość. Jest trochę dramatu, trochę komedii i mimo że film jest spokojny, może nawet leniwy, to mnie nie potrafił znudzić. Bruce Dern nie jest widziany przeze mnie z Oscarem w ręku (Jednak Matthew McConaughey jest moim faworytem), ale June Squibb jako najlepsza aktorka drugoplanowa, to już inna historia.

[Dariusz Hallmann]

"Tylko kochankowie przeżyją" Jarmuscha. Wielka ulga po nieudanym "The Limits of Control". Co prawda "Tylko kochankowie..." nie dorównują fabularnie "Truposzowi" czy "Broken Flowers", ale ogląda się ich wyśmienicie. Doskonała muzyka (początek filmu wgniótł mnie w fotel na długo), wspaniali Tilda Swinton i Tom Hiddleston, niesamowity nastrój, kilka poruszających scen oraz cytatów z kina, szczypta posępnego humoru... Film po prostu wsysa. Zapewne jest on bardzo osobistym komentarzem do życia Jim Jarmuscha, ale myślę, że w takim sensie był on również ważny dla Tildy Swinton.   

[Ribald]

Bezdroża Aleksandra Payne'a


Ten film długo u mnie leżakował, ale to dobrze. Im starszy tym chyba lepszy, a na pewno bardziej refleksyjny. A Giamatti i Haden Church stworzyli jeden z najsympatyczniejszych kinowych duetów.

[biej]

Ostatnio Wilk z Wall Street, serdecznie polecam, myślałem, że nie dam rady oglądnać filmu, który trwa 3h.


Świetna gra aktorska, człowiek który wymyślił dialogi jest po prostu mistrzem. Polecam ten film!

[Fezz]

"Tylko kochankowie przeżyją" Jarmuscha. Wielka ulga po nieudanym "The Limits of Control". Co prawda "Tylko kochankowie..." nie dorównują fabularnie "Truposzowi" czy "Broken Flowers", ale ogląda się ich wyśmienicie. Doskonała muzyka (początek filmu wgniótł mnie w fotel na długo), wspaniali Tilda Swinton i Tom Hiddleston, niesamowity nastrój, kilka poruszających scen oraz cytatów z kina, szczypta posępnego humoru... Film po prostu wsysa. Zapewne jest on bardzo osobistym komentarzem do życia Jim Jarmuscha, ale myślę, że w takim sensie był on również ważny dla Tildy Swinton.

Muszę spróbować coś z tego co wymieniłeś poza "Kochankami", bo co ci się tak spodobało w tym początku? Chyba, że właśnie tak "sensorycznie", bo ja to się trochę...wynudziłem na tym. Muzyka jest świetna, ale fabularnie film boli. Patrząc na opis, spodziewałem się trochę żywszych tych trupów.
Lepiej już wypadł film Kazejak, trochę mniej "Obiecywał" ale dał więcej. Film wbrew pozorom nie traktuje o życiu wesołych nastolatków. Jest raczej przedstawieniem prawie 100% osobowości psychopatycznej - Lilkę. To nie jest jednak dusza rodem z amerykańskiego filmu i psychopatach - tutaj są załamania, są chwile, kiedy sobie nieradzi z tym jak gra ludźmi.

[Hollow]

Gra Endera - chyba jedna najlepsza ekranizacja książki jakie ostatnio oglądałem. Część wątków została usunięta, lub potraktowano je dość powierzchownie, ale na szczęście nic nie dodano niepotrzebnie. Walki kosmiczne też świetnie się prezentują.

[Ribald]

Duchy Goi Milosa Formana


Cóż, nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji.

[Anonimowy Grzybiarz]

Kontynuacja "300" Snydera daje radę:
http://mnichhistorii.blogspot.com/2014/03/406-spartan-nie-ma-recenzja-300.html

[Bopczyk]

Klasyka kina, czyli "12 gniewnych ludzi"

Rok 1957, ten klimat dymu z papierosów, kapitalistycznych USA oraz wielka gra aktorska...fenomen.