"Opowieści z Narnii: Książę Kaspian"
Na początek zaznaczę, że nie czytałem jeszcze książki, więc film ocenię jedynie jako film, a nie ekranizację.
Otóż, film oglądało się dosyć przyjemnie. Pod wieloma względami jest on lepszy niż pierwsza część. Zdecydowanie mniej dziecinny (może dlatego, że obejrzałem wersję z napisami, a nie dubbingiem), klimat bardziej mi odpowiadał. Fabuła też była ciekawsza niż w pierwszej części. Efekty specjalne również nie zawiodły. Podobały mi się również "humorystyczne" fragmenty (np. z Ryczypiskiem
).
A teraz wady:
Jak już napisałem, nie czytałem książki, więc nie wiem, jakie wątki usunięto i mam bardzo blade pojęcie na temat tego, co dodano. Ale wiem jedno: wątek miłosny mogli sobie darować. Niczego nie wnosi i jest nudny. A w ostatniej scenie wręcz głupi. Właściwie, to jeśli ktoś jeszcze nie poszedł na ten film do kina, a ma taki zamiar, to mam dla niego radę: niech wyjdzie z kina dziesięć minut przed końcem seansu. Końcówka długo pozostaje w pamięci, ale to raczej nie cieszy. Dziwna rozmowa Zuzanny z Kaspianem i ich ekhm... i to, co nastąpiło później, mogą popsuć komuś cały seans. Nie wspominając o muzyce, która leci w tle, gdy dzieci wracają do naszego świata. Ten utwór bardziej pasuje do komedii romantycznej dla nastolatek, a nie do filmu fantasy. O właśnie. Muzyka. Ścieżka dźwiękowa jest skopiowana z poprzedniej "Narnii" i często muzyka nie pasuje do sytuacji przedstawionej na ekranie.
Tak czy owak, pomimo kilku niedociągnięć, polecam.