Zachecony jekami zgrozy na gildii obejrzalem
Hitmana, no i sie nie zawiodlem.
Nie chce sie wypowiadac, jak to ze wspanialej gry zrobili tragiczny film, bo w gre nie gralem, ale z samego "obrazu" mozna boki zrywac. Zwlaszcza rozbroila mnie scena, w ktorej murzyn "wtapia sie w tlum" na dworcu kolejowym w St. Petersburgu. No mistrz swiata!
Zreszta w ogole wszechwladny Interpol rozkazujacy SPECNAZowi zeby sp****lal (SPECNAZ oczywiscie posluchal
) jest szalenie humorystyczny.
Ten film klada wlasnie takie absurdalne motywy i akcje (gosciu strzelajacy z dwoch RPK na raz, agenci CIA latajacy z dobyta bronia po stolicy Rosji no i perla w postaci Hitmana chowajacego sie przed ostrzalem ze smiglowca za ... drewnianym meblem), bo IMHO ani "kreacja" glownego bohatera, ani intryga nie odbiegaja jakos od "niezlych" filmow sensacyjnych.