Dzisiaj dwa "horrory":
(UWAGA BEDO SPOJLERY, ALE TO MAŁO WAŻNE BO TE FILMY I TAK SSĄ)
"Egzorcyzmy Emily Rose". Żenujące no poprostu. Na począdku całkiem dobrze się zapowiadało. Ale potem, ech... Autorzy mieli dużo pomysłów i na siłe je wsadzili do filmu, gorzej że każdy z tych patentów był tak kur..sko głupi że nic tylko płakać (kłania się motyw tłumaczący godzinę 3.00). Jak pokazali że objawiła jej się Matka Boża i ma stygmaty jak Jezus to już myśałem że spadne z krzesła.
Ale to mało, to jeszcze nic - na końcu mamy "mowę" obronną głównej bohaterki która na sali sądowej (!) bredzi że w tej sprawie nie chodzi o fakty tylko o domysły. No przecież taki adwokat za takie herezje powinien mieć dożywotni zakaz wykonywania zawodu. No ale bądzmy wyrozumiali, to przecież horror on nie musi mieć sensu wazne żeby staszył. Niestety, gwoździem do trumny jest fakt że horror ten (uwaga!).. nie staszy. Super. Plusem filmu jest niezły plakat który go reklamuje. Lepiej wypożyczyć sobie Egzorcyste na wideo.
"Dark Water", ten japoński z 2002 roku. Ring był naprawde niezły, miał tzw. momenty. Po jego autorach nie spodziewałem się jedak dużo, zrozumiełe było że na fali popularności Kręgu stworzony zostanie podobny film. Jednak to co zobaczyłem przeszło moje nasmielsze oczekiwania. Dark water to kalka Ringu i to bardzo kiepska kalka. Ogólnie "plot" jest taki - dziwczynka sie utopiła w boilerze więc podrzuca dziciom swój tornister i zalewa sąsiadów z dołu. To samo przeżywam ze dwa razu do roku jak jakiś idiota z góry zapomni że nalewa wody do wanny. Jedynym plusem filmu są wnętrza i plenery. Głównie wnętnrza, radzę zwrócić uwagę jak świetnie dobrane są korytarze mrocznego bloku. Żal tak zmarnowanej sceneri. Z dwóch zjechanych dziś filmów ten odbiedy można obejżeć. Czasem nawet straszy. Troche.