Ostatnio obejrzałem, rzeczywiście średnie kino. Zalety kończą się dla mnie na Brodym i Knightley, reszta przeciętna.
W zasadzie zgadzam się z opinią jimmy' ego.
Dalej trochę Spoilerów.
Polski tytuł jest bardzo mylący, widać, że bohater nie jest obłąkany, a jedyne co mu doskwiera to kłopoty z pamięcią. Starks siedzi sobie w psychiatryku, faszerują go lekami, zamykają w ciasnej, ciemnej szufladzie i nawet nie zadaję sobie pytania, czy zwariował, gładko przechodząc do porządku dziennego nad podróżą w czasie. Trochę dziwne mi się to wydało. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie zachowanie tego młodego doktora, widzi pacjenta z rozbitą głową i rozhisteryzowaną koleżankę, która chce by pomógł jej wcisnąć tegoż pacjenta w kaftan i zamknął w kostnicy. I co robi? Pomaga.