Poszperaj po necie, to znajdziesz co bardziej rzucające się w oczy różnice między wersją jap. a ocenzurowaną na rynek amerykański. Poza tym Narutaru to tytuł japoński, a Shadow Star amerykański.
A przez święta oglądnąłem sobie Blassreiter. Na początku trzeba było ostro przyzwyczajać się do paskudnej grafiki 3D, ale im dalej tym lepiej. Fabuła sztampowa, postacie średnio-fajne, ale wątki dość mrocznie przedstawione, bez cukierowatości, w stronę dość krwawego dramatu - co od razu mi się spodobało. Design postaci świetny (Amanda... she is hot) no i naprawdę dobra praca kamery przy walkach (niesamowicie dynamiczna), które choreografią przypominają te z Karas (choć grafika i klimat nie ten). Tak więc ode mnie mocne 6.