Szyszka, darujmy sobie przypowieści biblijne czy preferncje mózgowców nad spontanami, z Rossiu sprawa jest naprawdę prosta: może i motywy on tam miał na swój sposób słuszne, ale tak przy okazji się prozaicznie ześwinił. Lub mu odbiła palma na punkcie władzy. A niewykluczone że i jedno i drugie.
Ale w tym zgadzam się z tobą, ma tę poważną przewagę nad Suzaku że jemu ktoś w końcu dał po ryuu. A na Suzaku wciąż czekamy...
Well, przypowieść biblijna akurat pochodzi z Grzędowicza i "Pana Lodowego Ogrodu". Poza tym uważam, że prosty przykład daje więcej niż uczony referat, a na powyższym przykładzie dobrze widać o co mi chodzi. Suzaku po prostu jest głupi i wszystko nadal robi z czystym serduszkiem (blah). Rossiu od początku był chłodny, logiczny i lubił planować, był elementem raczej komicznym na tle reszty (przypomniej sobie odcinek z łaźnią). Poza tym, zdaje się, że te ześwinienie wcale nie jest prawdą, bo inaczej
nie ryczałby po nocach, nie chciał popełnic samobójstwa (tak, to było patetyczne, ale chłopak zyskał mój szacun, że przynajmniej ma tyle odwagi cywilnej, żeby wiedzieć, że świństwo robi. Poza tym cały Gurren patosem śmierdzi :P). tyle, że jakbyś pokazał to od samego poczatku, to nie było by napięcia, ne?
A tak zupełnie na marginesie - jakby nikt nigdy Cię nie słuchał, robił inaczej, niż sugerujesz (choc wiesz, ze robi głupio i na dodatek zawsze mu się udaje, cholernikowi), to nie odbiła by Ci palma?
Angel, dla mnie największym "fun" właśnie były przekręty, które Gurren serwował co krok, niestandardowość fabuły -
najpierw Kamina umiera i takie wielkie WTF, potem timeskip tak z grubej rury, potem ten śmieszny niegroźny Rossiu, którego nikt nie traktował poważnie daje światu w dupę, potem na samiutkim końcu dostajesz w pysk śmiercia Nii
. Owszem, Gurrena można ogladać 4fun, jej, jej, drille, biją się - wtedy owszem, elementy poważne wkurzają i wydają sie głupie. Gurren ma je wplecione w masę wrzasku i zabawy, ale są i celowe pomijanie ich przypomina trochę oglądanie GITSa dla tyłka Makoto i strzelanin (tak, to jest porównanie hiperboliczne). Każdy fragment opowieści prowadzony jest z "perspektywy" innej osoby - widać to choćby po literkach, dlatego fragment z perspektywy Rossiu musiał byc taki, a nie inny, bo taki jest Rossiu. Fragment z perspektywy Nii był smutno-sentymentalny, z perspektywy Kaminy dziko-wrzeszczący, Simona - o dojrzałości.
decyzje Rossiu były przewidywalne? Hm, a odcinek z łaźnią nie? Potrafiłam przewidzieć go co do sceny, ale i tak się dobrze bawiłam (dobra, krecik mnie zaskoczył). Po pierwszym plocie, kiedy dostajesz fabularnie w łeb, zmieniłam sposób myślenia i potrafiłam wytypować działania prawie każdej osoby, bo były "twisted". Gurren jest zabawą z konwencją, więc wiadomo, że jeśli konwencja pcha sie w oczy, to fabuła Gurrena ją wykończy niestandardowo
jeśli Kittan zakoc**je się w Yoko, która jest samotna, biedna i tak dalej, to standardowo powinien przeżyć, nie? A tu cicik :P Tak samo z Nią i Simonem, facet za nią leci pół wszechświata, i co?
Ja tam potrafiłam praktycznie wszytko przewidzieć i nadal bawiłam się świetnie, co tylko świadczy o mocy tego anime.
historia będzie lepiej pamiętać Rossiu, a nie Simona czy Kaminę, co widać na końcu anime. Zdecydowanie wolę postacie kontrowersyjne niż takie, które grupowo głaszczą się nawzajem po główkach i zachowują się tak samo.